Ukraina, Brunei, Syria. Złoża ropy i gazu ziemnego w tych trzech krajach mają się stać podstawą powodzenia szykowanego na maj debiutu giełdowego Kulczyk Oil Ventures (KOV). Przedstawciele spółki podkreślają, że właśnie obecność spółki w kilku rejonach geograficznych i posiadanie złóż na różnym etapie rozwoju pozwala skutecznie zmniejszyć ryzyko związane z prowadzaniem działalności w trudnym biznesie naftowym. Stąd nie zaskakuje informacja, że firma chce — gdy tylko nadarzy się do tego okazja — szukać aktywów w kolejnych krajach. Gdzie? Generalnie u sąsiadów państw gdzie KOV jest dziś obecny. Rosja?
— Przyglądaliśmy się wcześniej kilku projektom w tym kraju. Na żaden z nich się nie zdecydowaliśmy, ale chętnie powrócimy do Rosji. Tu są złoża z najwyższej światowej półki. Są jednak dwa warunki: dobry projekt oraz partner. Może to być zarówno lokalna firma lub zagraniczny operator, który minimum 10 lat prowadzi już w Rosji biznes. I co ważne, jest tam dobrze zakorzeniony. Generalnie warunki działania są tu zbliżone do ukraińskich — mówi Tim Elliott, prezes Kulczyk Oil Ventures.
Analitycy nie widzą przeszkód, by KOV inwestował w przyszłości w kolejnych krajach.
— Dywersyfikacja to dobry pomysł. Każdy kolejny kraj zmniejsza ryzyko ewentualnej porażki — mówi Renata Miś, analityk AmerBrokers.
KOV interesuje także Polska. Uwagę wielu firm z branży naftowo-gazowej przykuły ostatnio złoża tzw. gazu łupkowego.
— Doświadczenia ze Stanów Zjednoczonych związane z eksploatacją tego rodzaju złóż są bardzo obiecujące. Jednak na razie koszty związane z ich pozyskaniem w Polsce są zbyt wysokie — dodaje Jock Graham, wiceprezes KOV.
