Kurierzy na chińskiej fali

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2025-02-13 20:00

DPD Polska za plecami InPostu urosło w ubiegłym roku o kilkanaście procent i ma prawie jedną czwartą rynku. Przyspiesza rozwój sieci maszyn, ale wierzy w punkty odbioru osobistego w sklepach.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

U kurierów zimne miesiące zawsze są gorące. W branży ze względu na przedświąteczne promocje w internecie i prezentowy szał zakupowy najintensywniejsza jest końcówka roku, a potem robi się trochę spokojniej. Z danych Baselinkera wynika, że w styczniu tego roku w porównaniu do grudnia ubiegłego liczba zamówień w krajowych e-sklepach spadła o blisko 20 proc., ale i tak była o 5 proc. większa niż przed rokiem. Co ważne, samochody kurierów wypełniają paczkami nie tylko polscy sprzedawcy - coraz więcej jest w nich przesyłek z zagranicy, głównie z Chin. I to one napędzają wzrost rynku.

- Ubiegły rok dla nas i dla branży był na pewno lepszy niż 2023. Wolumen obsłużonych przez nas przesyłek wzrósł o ponad 13 proc., a obroty sięgnęły 4,5 mld zł - mówi Rafał Nawłoka, prezes DPD Polska.

Na poziomie przychodów oznacza to wzrost o ok. 17 proc. w porównaniu do 2023 r., gdy wyniosły 3,85 mld zł. Dla porównania – lider rynku, czyli InPost, po trzech kwartałach ubiegłego roku miał w Polsce 4,6 mld zł przychodów, o 23,5 proc. więcej niż rok wcześniej.

- Nasz udział w rynku to ok. 23-24 proc. Końcówka roku była bardzo dobra, choć peak świąteczny wyglądał trochę inaczej niż w poprzednich latach. Dużo lepiej od oczekiwań wypadł tzw. black week, końcówka roku była spokojniejsza. To świadczy, że konsumenci nauczyli się już robić zakupy świąteczne ze sporym wyprzedzeniem – mówi prezes DPD Polska.

Chiński trend

W zachowaniach zakupowych polskich konsumentów – a co za tym idzie w charakterystyce przesyłek – widać postępujące zmiany.

- Wzrost wolumenu to przynajmniej w części efekt wzrostu popularności azjatyckich platform e-handlowych. Dostarczamy więcej paczek i są one mniejsze niż do tej pory. Kiedyś za granicą kupowano pakiety produktów, a w Polsce odsprzedawano je na sztuki – mówi Rafał Nawłoka.

Teraz na sztuki kupuje się w Azji, bo ceny w tamtejszych serwisach postrzegane są jako bardzo atrakcyjne. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy do popularnego już wcześniej AliExpressu dołączyły Temu i koncentrujący się na odzieży Shein.

- U krajowych i europejskich graczy pod względem wolumenu nie zaobserwowaliśmy znaczących zmian w stosunku do trendu z poprzednich lat, więc dwucyfrowy wzrost wolumenu to zdecydowanie zasługa serwisów azjatyckich. Trudno jednak oceniać, jak długo to się utrzyma – mieliśmy już przykłady platform, które znikały z rynku równie szybko, jak się na nim pojawiały – mówi prezes DPD Polska.

Logistyczne inwestycje

W tym roku kurierzy liczą na dobrą koniunkturę.

- Rok zaczął się dobrze, w styczniu zanotowaliśmy wzrost wolumenu rzędu 15-20 proc. Spodziewamy się w 2025 r. dwucyfrowego wzrostu, ale raczej bliżej 10 proc. niż 20. Dużo zależy jednak od czynników kompletnie nieprzewidywalnych, np. od tego, kiedy i jak skończy się wojna w Ukrainie. Niektórzy z jej powodu wstrzymują inwestycje, a inni przeciwnie - inwestują, antycypując powojenny popyt – mówi prezes DPD Polska.

DPD w ostatnich latach uruchomiło trzy huby logistyczne na Podkarpaciu.

- Planujemy kolejną inwestycję w Rzeszowie, którą zrealizujemy pewnie w ciągu dwóch-trzech lat. Podkarpacie wyróżnia się na tle reszty kraju – wolumen przesyłek rośnie wszędzie, ale tam o ok. 4 pkt. proc. szybciej. Spodziewamy się, że w wypadku pozytywnego zakończenia wojny w Ukrainie wyższa od przeciętnej dynamika w tym regionie się utrzyma – mówi Rafał Nawłoka.

Francuska grupa kończy też właśnie dużą inwestycję w pobliżu Strykowa, gdzie powstaje jej czwarta w kraju i druga w tej lokalizacji sortownia. Pozostałe działają w Warszawie i Rudzie Śląskiej.

- Wartość inwestycji przekracza 50 mln zł, ukończymy ją wczesną wiosną, a pełną skalę operacyjną osiągnie za dwa lata. Gdy zaczynaliśmy myśleć o tej sortowni, miała służyć do obsługi nietypowych, ciężkich paczek. Zmieniające się trendy rynkowe sprawiły jednak, że zmieniliśmy jej profil na mocno zautomatyzowany hub do obsługi mniejszych przesyłek – mówi Rafał Nawłoka.

Konkurencyjna presja

W 2023 r. DPD Polska zarobiło na czysto 128 mln zł. Danych za ubiegły rok jeszcze nie podaje.

- Widać jednak, że rentowność w branży kurierskiej spada, bo rosną koszty – w ubiegłym roku przede wszystkim pracy w związku z rosnącą płacą minimalną, ale także paliwa. Nasza branża jest bardzo konkurencyjna i niskodochodowa – konsumenci chcą płacić za przesyłki jak najmniej, najczęściej dostawę chcą mieć wliczoną w cenę towarów. Efekt jest taki, że w Polsce mamy najniższe w Europie ceny usług kurierskich – tłumaczy Rafał Nawłoka.

Cenowa presja zazwyczaj otwiera przestrzeń do przejmowania mniejszych graczy, a DPD historycznie miało na to apetyt – dekadę temu przejęło od funduszu Abris firmę Siódemka, dzięki czemu skokowo zwiększyło udział rynkowy.

- Pola do konsolidacji jednak już w praktyce nie ma – na polskim rynku ze znaczących graczy pozostały tylko firmy działające w skali międzynarodowej, więc decyzje musiałyby zapadać na szczeblu centrali – mówi Rafał Nawłoka.

Maszynowa rozbudowa

Teoretycznie do wzięcia może być działalność paczkowa Orlenu, rozwijana na bazie Ruchu. Koncern paliwowy ma jedną z największych w kraju sieci maszyn do odbioru przesyłek – jest ich ponad 6 tys. Po zmianie władzy nowy zarząd Orlenu sygnalizował, że może się pozbyć tej działalności.

- Może miałbym kilka pomysłów na tę sieć, ale nie ma co ich przedstawiać – zakładamy, że w tej sprawie rozmawiać będą ze sobą państwowe spółki i opinie prywatnego sektora nie mają znaczenia – mówi Rafał Nawłoka.

Na rynku automatów zdecydowanie najsilniejszą pozycję ma InPost, którego sieć liczy ponad 25 tys. maszyn, mających przeciętnie wyraźnie więcej skrytek niż urządzenia konkurencji. Mniejsze, ale znaczące sieci mają też DHL i Allegro (po ok. 4 tys. urządzeń) oraz Poczta Polska (ponad 1,1 tys.).

- My mamy ok. 9,3 tys. maszyn w Polsce i do końca roku chcemy mieć 12 tys. Bardzo istotne są też jednak dla nas punkty odbioru osobistego, np. w sklepach, mamy ich ok. 22 tys. Uważamy, że taka dwutorowa strategia jest bardziej zrównoważona i długoterminowo lepsza. Rynek jest dynamiczny, nie wiem, czy na dłuższą metę wielkie ilości metalowych szaf na ulicach miast są do utrzymania – samorządy w jakiejś perspektywie mogą chcieć usunięcia ich z centrów i trendy mogą się zmienić. Nie spodziewam się rewolucji, ale wolimy budować elastyczną sieć, w której małe, możliwe do przeniesienia w każdej chwili maszyny uzupełniają punkty odbioru – mówi Rafał Nawłoka.

Trzy pytania do…
Chiński potok towarów trudno zatamować
Mirka Grala
partnera w firmie doradczej Last Mile Experts

Czy wzrost wolumenu w branży kurierskiej rzeczywiście napędzany jest przez małe przesyłki z chińskich serwisów?

Analizując ostatnie lata w sektorze KEP, widzimy, że jedną z głównych sił napędowych w Europie, także w Polsce, jest obrót towarami używanymi, czyli re-commerce. Potoki tych przesyłek biją co roku rekordy i w tym obszarze upatruję największego wzrostu w tym roku i kolejnych latach. Obserwujemy też jednak bardzo silny napływ towarów z Chin. Dla sektora KEP z jednej strony to dobrze, bo powiększa się wolumen obsługiwanych przesyłek, jednak jest też negatywny aspekt. Jest nim stała presja na obniżanie cen za usługi logistyczne, szczególnie na ostatniej mili. To powoduje, że marże niektórych operatorów nie są tak atrakcyjne jak kilka lat temu. Obserwujemy także inny problem – gospodarczy. Zalew tanich produktów z Chin doprowadza do coraz mniejszej produkcji w Unii Europejskiej, w tym w naszym kraju.

Spodziewa się pan zmian w tym zakresie?

Komisja Europejska zastanawia się nad zniesieniem zwolnień celnych na produkty importowane do UE. Dzisiaj limit ten wynosi 150 EUR. Zniesienie progu 150 EUR wartości celnej towaru i naliczenie ceł na pewno przynajmniej częściowo ograniczy napływ bardzo tanich produktów, lecz nie sądzę, aby była to zjawisko długotrwałe i o wielkiej skali. W 2021 r., kiedy UE wprowadziła konieczność opłacania VAT od przesyłek o wartości do 22 EUR, niektórzy eksperci prognozowali duży spadek importu, jednak - jak dowodzą statystyki - było to tylko chwilowe zatamowanie potoków e-commerce napływających głównie z Chin.

Tymczasem kurierzy w Polsce w coraz szybszym tempie rozstawiają automaty paczkowe. Czy spodziewa się pan dalszego rozwoju tych sieci, czy też dochodzimy już powoli do sufitu?

Będzie ich więcej - niestety. Mimo że jestem zwolennikiem dostaw poza domem, czyli do punktów PUDO oraz automatów paczkowych, ze względu na ich efektywność przekładającą się na ekologię, to mam wiele wątpliwości, czy kolejne tysiące maszyn to dobry kierunek. Nie jestem przekonany do tego, co widzę na naszych ulicach, czyli automatów wielu firm stojących obok siebie i czasami, niestety, szpecących krajobraz. W Polsce mamy problem z budowaniem sieci otwartych dla różnych operatorów. Mimo że nasz kraj jest liderem w liczbie maszyn paczkowych dostępnych dla konsumentów, to niektóre kraje Europy Zachodniej są bardziej zaawansowane w budowaniu sieci otwartych. Takie podejście ma pozytywny wpływ na krajobraz, ekologię, ale przede wszystkim na efektywność dostaw oraz utylizację automatów. Na koniec 2024 r. w kraju mieliśmy około 50 tys. paczkomatów i automatów paczkowych. Trzy, cztery lata temu eksperci szacowali, że będzie to apogeum. W tym roku należy spodziewać się kilku tysięcy kolejnych maszyn na naszych ulicach. Czy 60 tys. automatów na koniec 2025 r. to będzie sufit, trudno powiedzieć, ale bezapelacyjnie potrzebujemy więcej sieci otwartych, na czym niewątpliwie skorzystaliby konsumenci i środowisko.