Wkrótce do Sejmu trafi projekt tzw. ustawy reprywatyzacyjnej. Wypłaty będą gotówkowe.
Rada Ministrów warunkowo zaakceptowała projekt ustawy o prawie do rekompensaty za przejęte przez skarb państwa nieruchomości i inny majątek.
— Warunkowo, bowiem do rozstrzygnięcia pozostała jeszcze kwestia, czy terminarz wypłat rekompensat będzie wpisany do ustawy czy też do rozporządzenia — mówi Krzysztof Pawlak, pełniący obowiązki szefa Departamentu Reprywatyzacji w Ministerstwie Skarbu Państwa, które opracowało projekt ustawy.
Jednak bez bonów
Ostatecznie dokumenty powinny zostać zaakceptowane przez rząd w przyszłym tygodniu. Później projekt trafi do Sejmu. Z przeprowadzonej wcześniej sondy wynika, że kluby parlamentarne różnych opcji politycznych popierają pomysł rozwiązania kwestii reprywatyzacji. Różnią się jednak co do szczegółów. Także ministerstwo skarbu długo zastanawiało się nad ostatecznym kształtem projektu.
Potwierdziły się nasze wczorajsze informacje, że z ustawy wypadły zapisy mówiące o bonach rekompensacyjnych. Pierwotnie miały to być oprocentowane i notowane na rynku giełdowym papiery wartościowe, które otrzymywałyby osoby uprawnione do rekompensaty. Upoważniałyby one do preferencyjnego zakupu akcji i nieruchomości od państwa.
— Zdecydowaliśmy się na wariant świadczeń pieniężnych — dodaje Krzysztof Pawlak.
Kwestie finansowe
Byli właściciele majątków otrzymają 15 proc. wartości zagarniętego mienia w czterech rocznych ratach. To ponoć lepsze rozwiązanie dla budżetu państwa. Poszkodowani zaś narzekają na niewielki stopień rekompensaty.
— Szacujemy, że koszt realizacji ustawy sięgnie 11 mld zł, a wszystkie roszczenia będą opiewały na 60 mld zł. Bierzemy pod uwagę ostrożną wycenę — tłumaczy szef departamentu reprywatyzacji resortu skarbu.
Pieniądze na wypłatę roszczeń będą pochodziły ze sprzedaży niewielkich pakietów akcji sprywatyzowanych już spółek (tzw. rezerwa reprywatyzacyjna) oraz nieruchomości zarządzanych przez Agencję Nieruchomości Rolnych. Ta wstrzymała sprzedaż majątku. Teraz proces ruszy na nowo.
— Jeśli zabraknie pieniędzy, resort skarbu pożyczy je od Ministerstwa Finansów. Dług zostanie uregulowany z pieniędzy pochodzących z przyszłych prywatyzacji — wyjaśnia Krzysztof Pawlak.
Koszty wprowadzenia w życie ustawy szacuje się na 220 mln zł.