W Grupie Wyszehradzkiej nie powinno się stosować metod, które naruszają zasady fair play – uważa Leszek Miller. W ten sposób premier skomentował czeskie zarzuty, że Polska zrezygnowała ze starań o podniesienie poziomu dopłat bezpośrednich.
Czechy zarzuciły Polsce podkopywanie wspólnego frontu na ostatnim etapie walki o lepsze warunki członkostwa w Unii Europejskiej.
- To oświadczenie miało miejsce w dniu, w którym w Pradze odbywała się wielotysięczna demonstracja czeskich rolników. Zatem pewnie chodziło o to, żeby pokazać, iż Czesi wiele sobie życzą, ale nie wszystko są w stanie osiągnąć - powiedział premier dziennikarzom.
Oświadczył, że kwestia budżetu i finansów, a więc stan kasy państwowej, jest dla niego problemem numer jeden.
- Natomiast dopłaty bezpośrednie do rolnictwa są oczywiście niezmiernie ważne. Ale musi być jakaś hierarchia problemów. Przede wszystkim kasa państwa, a równolegle do tego dopłaty bezpośrednie. Nie będziemy ustawać w wysiłkach, żeby polscy rolnicy od samego początku mieli takie warunki, które pozwolą im skuteczniej konkurować na rynku unijnym - zapewnił.
Leszek Miller podkreślił, że jeszcze w piątek będzie rozmawiał z premierem Czech Vladimirem Szpidlą.
- Pozwolę sobie na dosyć zdecydowaną uwagę, że nie powinno się w Grupie Wyszehradzkiej stosować metod, które naruszają zasady fair play – powiedział.
Ze środowych doniesień czeskiej agencji CzTK z Brukseli wynikało, że przedstawiciele UE sprowokowali pretensje rządu Czech do Polski o to, że nie dość mocno naciska na Unię w sprawie dopłat bezpośrednich dla rolników.
Agencja powołuje się na kilka źródeł w Brukseli, według których na ostatniej sesji negocjacyjnej w poniedziałek główny negocjator Polski Jan Truszczyński wymienił jako zasadniczy priorytet swojego rządu uzyskanie rekompensat budżetowych z unijnej kasy przez pierwsze trzy lata członkostwa.
- Dał przy tym do zrozumienia, że w takim przypadku Polska mogłaby przystać na proponowany poziom dopłat bezpośrednich dla rolników 25, 30 i 35 proc. w latach 2004-2006 - napisała agencja, cytując anonimowe źródła.
Przecieki z poniedziałkowej rozmowy negocjatorów Polski i UE sprowokowały gniewną reakcję rządu czeskiego, który znalazł się akurat pod silną presją rolników. Ponad osiem tysięcy z nich demonstrowało w środę w Pradze, domagając się lepszych warunków członkostwa.
- W Budapeszcie (na niedzielnym spotkaniu premierów państw Grupy Wyszehradzkiej) uzgodniliśmy koordynację naszych wysiłków (...) Muszę powiedzieć, że stanowisko polskie jest zaskoczeniem. Jest zaskoczeniem, że oni (Polacy) tak szybko wycofali się z ustaleń naszego porozumienia - powiedział dziennikarzom Jaroslav Palas, czeski minister rolnictwa.
Główny negocjator Czech Pavel Teliczka powiedział korespondentowi CzTK w Brukseli, że takie postawienie sprawy przez Polskę stanowiłoby naruszenie porozumienia zawartego przez czterech premierów Grupy Wyszehradzkiej w Budapeszcie.
Agencja CzTK przyznaje, że według cytowanych przez nią źródeł nie można mówić o jednoznacznej zmianie stanowiska Polski, ale jedynie o tym, że dopłaty spadły w hierarchii polskich priorytetów na drugie miejsce, po rekompensatach budżetowych.
W piątek, po powrocie ze Sztokholmu, Leszek Miller, wyjechał na Słowację, gdzie weźmie udział w nieformalnym spotkaniu szefów rządów państw Grupy Wyszehradzkiej.
ONO, PAP