Nie zostało nic po wczorajszym rajdzie dolara australijskiego po tym, jak RBA przypomniał o swoim gołębim nastawieniu i niemal przesądził o obniżce stopy procentowej za dwa tygodnie. Poza tym rynek z pewną ulgą przyjmuje wyciszenie wokół sporu handlowego USA-Chiny.
Wczoraj ostrzegałem, że przypomnienie o problemach, jakie stoją przez polityką monetarną w Australii, może zgasić euforię na AUD, która narosła w reakcji na wynik wyborów parlamentarnych. Dzisiejszy przekaz z RBA jest bardziej jednoznaczny niż można było oczekiwać. Pierwszym ciosem był protokół z majowego posiedzenia RBA, w którym napisano, że członkowie banku dyskutowali nad scenariuszem, w którym inflacja pozostaje w miejscu, a bezrobocie wraca do wzrostów i w takich warunkach obniżka będzie stosowna. O braku presji inflacyjnej wiemy już od jakiegoś czasu, a w zeszłym tygodniu pojawił się pierwszy sygnał, że stopa bezrobocia zaczyna wzrastać (z 5 proc. do 5,2 proc.). RBA nie może już zasłaniać się odpornością rynku pracy i raczej nie ma co liczyć na transmisję wzrostu płac na ceny. Co więcej, swoje prognozy wzrostu PKB o 2,75 proc. w tym roku i utrzymanie stopy bezrobocia przy 5 proc. opiera o ścieżkę stóp procentowych zakładaną przez rynek. A rynek dyskontuje obniżenie stopy kasowej z 1,5 proc. do 1 proc.