Przeszliśmy kurs gry rynkowej
MIROSŁAW TARAS, PREZES BOGDANKI:
Jesteśmy górnikami. Wywiązywanie się z obowiązków daje nam satysfakcję — mówi Mirosław Taras.
"PB": Nasi ankietowani uznali, że na najwyższe oceny po 2010 r. zasługuje Bogdanka. Zarząd spółki także. Czy jest pan zaskoczony?
Jestem zaszczycony takimi ocenami, ale jednocześnie nie ukrywam, że wierzę w to, iż Bogdanka zasługuje na wysokie noty. Ocena pracy zarządu to już inna sprawa. Cieszę się, że nasze starania i dbałość o wzrost wartości spółki zostały dostrzeżone.
Po raz pierwszy laureatem naszego rankingu została spółka surowcowa. Jak to odbiera branża węglowa?
Wielu analityków rynku widzi w najbliższych latach dobre perspektywy dla spółek surowcowych. Podzielam te opinie. Węgiel jest i będzie podstawowym surowcem dla energetyki jeszcze długo, bo w polskich warunkach nie ma alternatywy. Zwiększając wydobycie do planowanych 11,5 mln ton węgla w 2014 r., przy poprawie efektywności, skorzystamy zarówno na koniunkturze, jak i na wzroście udziałów w rynku.
Fundusze bardzo cenią sobie inwestycję w Bogdankę. Nie chciały oddać akcji w wezwaniu. Jak będzie pan budował wartość spółki?
Fundusze dostrzegają dzisiejszą, już częściowo urealnioną, wartość spółki, doceniają wyniki, potencjał wzrostu i rozwoju. Dlatego naszym celem i teraz, i w przyszłości jest i będzie konsekwencja w realizacji prowadzonych i zaplanowanych inwestycji, które dadzą kolejne impulsy wzrostu.
Jak pan się czuje, zarządzając firmą, która ma tylu adoratorów?
To obowiązek i odpowiedzialność. My w Bogdance jesteśmy górnikami z krwi i kości, którym spełnianie obowiązków daje satysfakcję.
Spodziewa się pan kolejnych wezwań na akcje?
Nie można tego wykluczyć. Bogdanka jest bardzo atrakcyjnym aktywem. Będziemy dalej budować jej wartość, więc trudno się dziwić, że ktoś chce mieć ten walor w swoim portfelu. Wezwanie nie jest żadnym demonem, o ile niesie ze sobą takie właśnie gwarancje. To normalny mechanizm, jaki funkcjonuje na rynku.
Jak buduje się najlepsze relacje inwestorskie? Jak często spotyka się pan z analitykami i inwestorami?
Spotkania z analitykami, szeroko rozumianym rynkiem, to jedno z ważniejszych i częstych zajęć. Staramy się być jak najbardziej czytelni i transparentni dla inwestorów. Nie składamy pustych obietnic, nie ukrywamy trudności czy obaw, jeśli się takie pojawiają. Infor- mujemy o sukcesach, kiedy zostają one osiągnięte. Na bieżąco relacjonujemy postęp procesów inwestycyjnych. Temu służy nasza polityka komunikacji i w taki sposób pro- wadzimy rozmowy bezpośrednie. Kierowane do spółki pytania nie są pozostawiane bez odpowiedzi, bo mamy przekonanie, że tylko taka postawa pozwoli uczestnikom rynku na lepsze zrozumienie perspektyw i fundamentalnej wartości Bogdanki.
Z czego w 2010 r. jest pan najbardziej zadowolony?
Na pewno z historycznych, rekordowych wyników firmy na poziomie przychodów, zysku netto czy zysku operacyjnego. Nie byłoby to możliwe bez ciągłego wzrostu efektywności, a ten osiągamy. Wezwanie NWR wskazało na samodzielną rolę Bogdanki na rynku surowcowym, jej dorobku i przewagi konkurencyjnej jaką mamy nad innymi podmiotami z branży. Przyniosło też urealnienie wartości spółki dla akcjonariuszy. Bardzo się z tego cieszę. Nam, jako zarządowi ale i całej załodze wezwanie jakby zafundowało przyśpieszony kurs twardej gry rynkowej. To bardzo cenne doświadczenie. Równie cenny jest sentyment i zaufanie do spółki, jakim ją obdarzyli inwestorzy. Bardzo im za to dziękuję.
Rynek najlepiej weryfikuje spółki
Dominik Libicki, prezes Cyfrowego Polsatu:
Transakcja z Polsatem była jednym z elementów decydujących o zwycięstwie — mówi Dominik Libicki.
"PB": Po roku przerwy Cyfrowy Polsat powraca do ścisłej czołówki. Ma pan specjalny sposób na zdobycie i utrzymanie zaufania rynku?
Staramy się konsekwentnie realizować strategię rozwoju i jednocześnie, w jak najbardziej przejrzysty sposób, komunikować się z rynkiem. Przyznanie tej nagrody odbieram jako wyraz akceptacji kierunków rozwoju wyznaczonych dla naszej spółki, uznania dla tempa realizacji celów i zadowolenia z prowadzonej przez nas polityki informacyjnej.
Tym razem o sukcesie przesądziły m.in. najwyższe noty w kategorii "Perspektywy rozwoju". Czy uważa pan, że transakcja z Polsatem miała na to wpływ?
Sądzę, że oprócz inwestycji w telekomunikację był to jeden z elementów decydujących. Rynek bardzo pozytywnie ocenił naszą transakcję. Działalności Cyfrowego Polsatu i Telewizji Polsat w naturalny sposób się uzupełnia, dzięki czemu zyskamy istotną przewagę konkurencyjną, synergie kosztowe i przychodowe oraz dalsze możliwości rozwoju w dynamicznie zmieniającym się i bardzo konkurencyjnym otoczeniu rynkowym. W przyszłości coraz większą rolę będzie odgrywała dystrybucja treści programowych, w szczególności produkowanych lokalnie, w "nowych mediach", a Telewizja Polsat jest jednym z ich największych producentów na rynku polskim. Te dwa nowe elementy — telekomunikacja i kreacja kontentu — pozwolą nam na skuteczniejszą realizację naszego strategicznego celu, którym jest budowa firmy dostarczającej klientom najlepszą możliwą rozrywkę, w każdej możliwej technologii.
Po informacji o kupnie platformy "n" kurs TVN spadał. Informacja o przejęciu Polsatu przez Cyfrowy Polsat została odebrana pozytywnie. Pana spółka otrzymała najwyższe noty za relacje inwestorskie, zajmując miejsce, które latami okupował TVN. Na czym polegała różnica w przypadku tych transakcji?
Niechętnie oceniam działania konkurencji. Myślę, że właściwym punktem odniesienia każdej transakcji jest jej ocena przez rynek. Naszą przeprowadziliśmy bardzo starannie. Zadbaliśmy o pełną transparentność procesu i szczegółową komunikację. Poza tym w naszej transakcji spotkały się dwa dojrzałe, dochodowe i perspektywiczne biznesy o porównywalnej wartości i pozycji rynkowej. Za Telewizję Polsat zapłaciliśmy rozsądną kwotę i to pewnie było najważniejsze dla naszych inwestorów. Wycenę przeprowadziliśmy na bazie mnożników giełdowych dla podobnych spółek europejskich, mnożników dla porównywalnych transakcji przeprowadzonych w Europie — przeprowadziliśmy analizę 76 transakcji z ostatnich lat — oraz za pomocą metody DCF. Każda z tych metod wskazała, że cena 3,75 mld złotych jest ceną godziwą, co zostało dodatkowo potwierdzone w niezależnej opinii KPMG.
Cyfrowy Polsat wchodzi w branżę telekomunikacyjną. Czy zarząd jest przygotowany do wejścia w ten sektor, w którym do tej pory nie był obecny? Ankietowani uważają, że tak...
Świadomie wybraliśmy tę branżę jako strategiczny kierunek naszego rozwoju. Jest ona bardzo perspektywiczna, szczególnie w obszarze szerokopasmowego dostępu do internetu i na pewno zamierzamy dobrze wykorzystać okazję, przed którą teraz stoimy. Jesteśmy przygotowani, by dalej się rozwijać, a w usługach telekomunikacyjnych upatrujemy dużych możliwości wzrostu w przyszłości. Jeśli chodzi o kompetencje zarządu, to przez wiele lat zasiadałem w radzie nadzorczej PTC. Tomasz Szeląg, CFO Cyfrowego Polsatu, pełnił funkcję wiceprezesa zarządu ds. finansów w Telefonii Dialog, a Aneta Jaskólska — prokurenta i dyrektora departamentu prawnego UPC Polska. Mamy bardzo dobry zespół odpowiadający za przygotowanie, wdrażanie i sprzedaż naszych produktów telekomunikacyjnych.
Jak często spotyka się pan z analitykami, inwestorami i zarządzającymi funduszami?
Praktycznie cały czas. Odbywamy kilkadziesiąt spotkań rocznie.