Grzecznie, acz stanowczo - tak można podsumować podejście do partnerów, przedstawione przez Mikołaja Małaczyńskiego, szefa Legimi, notowanego na NewConnect właściciela platformy do czytania ebooków i słuchania audiobooków. W połowie października wybuchł spór z wydawcami książek, który szef spółki woli nazywać „negocjacjami". Poszło o udostępnianie kodów bibliotecznych podmiotom komercyjnym, które dzięki temu uzyskiwały darmowy i wielomiesięczny dostęp do zasobów Legimi. Liczni wydawcy uznali to za nadużycie i wezwali do audytu działalności spółki, a następnie zapłaty tego, co im się należy.
Audyt się zaczął, ale nie wiadomo, jak długo potrwa.
- Jest to proces złożony, toczy się na gruncie zapisów umownych, bo zastrzeżenia dotyczyły głównie kwestii prawnych. Kluczowa sprawa to, czy biblioteka pracownicza może być traktowana jak zwykła biblioteka. Gdyby się okazało, że rozwiązania, które stosowaliśmy, nie miały umocowania w umowach czy przepisach prawa, to jesteśmy w stanie wyrównać twórcom wynagrodzenia - mówi Mikołaj Małaczyński.
Wyniki audytu mają zostać upublicznione, choć szef Legimi zwrócił uwagę, że jednym z podmiotów, który ubiega się o dane, jest konkurent. Chodzi o Virtualo z grupy Empik.
- Proces audytu wiąże się z ryzykiem przekazania tajemnicy przedsiębiorstwa. To są trudne sprawy, dlatego wykorzystujemy procedury clean room i clean team, znane np. w procesach przejęć - dodaje szef Legimi.
Jak podkreślił, wydawcy nie zgłosili roszczeń (nie poszli do sądu), ale powtórzył, że jest otwarty na poniesienie „jakiejś opłaty początkowej", która satysfakcjonowałaby wydawców i twórców. Mikołaj Małaczyński nie ujawnił, ile kosztowało opłacenie dodatkowych faktur wystawionych przez Platformę Dystrybucyjną Wydawnictw (co stało się pod koniec października), czyli reprezentację wydawców, z którą giełdowa spółka podpisała list intencyjny zmierzający do wypracowania nowego modelu współpracy i rozliczeń.
- Rezerwy na ten cel nie zawiązaliśmy w wynikach trzeciego kwartału - zaznacza Mikołaj Małaczyński.
Nic na siłę
Po sesji w czwartek, 14 listopada, spółka przedstawiła raport za trzeci kwartał. Przychody w tym okresie wzrosły o 40 proc. r/r do 31,6 mln zł. EBITDA wyniosła 5 mln zł, a zysk netto 3,5 mln zł (+315 proc.). Gotówka na koniec września miała wartość 11,3 mln zł i z tych pieniędzy uiszczone zostaną ewentualne dopłaty dla wydawców. Mikołaj Małaczyński przyznał, że mają oni przewagę negocjacyjną, ale nie mogą z dnia na dzień zakończyć współpracy. Sposobem na skłonienie ich do refleksji jest tworzone przez Legimi własne wydawnictwo - spółka kupuje treści na własność.
- Przygotowujemy taką furtkę - dodał Mikołaj Małaczyński.
Menedżer uważa, że po obu stronach sporu jest wola współpracy.
- Wiemy, że czytelnikom trzeba w jakiejś formie dostarczyć ofertę. Czy będzie ona za dodatkową opłatą, czy dostępna w mniejszym zakresie, jest to dla nas do zaakceptowania, ale jeśli wprowadzimy zbyt dużo ograniczeń, to trzeba się liczyć z tym, że czytelnik przejdzie do platform jak WattPad, gdzie już dziś młodzież czyta treści bezpłatnie - mówi Mikołaj Małaczyński.
Legimi ma ponad 200 tys. abonentów i od szczytowego momentu liczba ta spadła o około 5 proc. Od 22 października około jedna piąta książek została przeniesiona do Katalogu Klubowego. W nim dostęp do jednego tytułu kosztuje 14,99 zł.
Nie podciąć gałęzi
Jak dodał prezes Legimi, mając konkurencję w postaci nie zawsze legalnych źródeł, uczestnicy rynku muszą wyważyć argumenty.
- Zbyt duże opłaty spowodują, że znów królować będzie piractwo. Jeśli wydawcy tego nie dostrzegą, to w naszej ocenie zwyczajnie podetną gałąź, na której siedzą. Rozwijają się platformy, które wypierają rodzimy kapitał i długoterminowo nie będzie to dobre rozwiązanie dla branży - ostrzegł szef Legimi.
Mikołaj Małaczyński wyjaśnił też wpływ zmian dokonanych w prawie autorskim na biznes.
- Zmiany w prawie autorskim były gotowe pod koniec kadencji poprzedniego parlamentu. Nastąpiła dyskontynuacja, nowy Sejm wprowadził nowinkę w postaci tantiem od audiobooków. To było zaskoczenie, myślę że także dla samych twórców. Do 20 września autor, jeśli nie wierzył wydawcy w sprawie rozliczenia, mógł przeprowadzić tylko audyt tego kanału. Po 20 września może iść do platform streamingowych i zażądać dostępu do raportów. Stwierdziliśmy, że chcemy się do tego lepiej przygotować, jesteśmy na to otwarci i dlatego chcemy, żeby zajmowała się tym oddzielna spółka - Legimi Content, powołana we wrześniu - mówi szef Legimi.
Głośno o Legimi
Notowania Legimi od szczytu z połowy października spadły o 40 proc. po tym, jak 15 października Wydawnictwo Nasza Księgarnia (WNK) i PDW wycofały wszystkie tytuły z platformy. Powodem było udostępnianie kodów bibliotecznych podmiotom komercyjnym, które dzięki temu uzyskiwały darmowy i wielomiesięczny dostęp do zasobów Legimi. Trzy dni później Virtualo, należący do Empiku dystrybutor ebooków i audiobooków, także zawiesiło współpracę z Legimi, a kolejne stowarzyszenia, m.in. literatów, zabrały głos. Sprawie przygląda się UOKiK.