Legislacyjny galop

Jacek Zalewski
opublikowano: 2009-04-06 00:00

Tryb uchwalenia w piątek epizodycznej ustawy o czasowym ograniczeniu finansowania partii politycznych z budżetu (oraz doczepionej nowelizacji ordynacji, ograniczającej do 2 mkw. wielkość billboardów wyborczych) obraża zasady dobrej legislacji, ukształtowane przez wieloletnie orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego. Platforma Obywatelska rano ustanowiła rekord bezmyślności w głosowaniu i sama obaliła wynegocjowaną już ustawę, ale zamiast ze wstydu położyć uszy po sobie — postanowiła jeszcze tegoż dnia galopem przeprowadzić od początku całą ścieżkę legislacyjną.

W dwudziestoletnich dziejach III RP nadzwyczajny tryb stanowienia prawa uzasadniony był tylko raz — gdy w lecie 1997 r. parlament musiał od ręki uchwalić pakiet ustaw pomagających ludziom dotkniętym powodzią. We wszystkich innych wypadkach naginanie procedur i terminów zawsze było, jest i będzie gwałtem na zasadach legislacji i oznaką traktowania Sejmu niczym podnóżka aktualnej większości. Notabene takiemu procederowi towarzyszy stała śpiewka o szczytności celów, moralnym przesłaniu i dobru Polski.

W epoce PRL często się zdarzało, iż plenum Komitetu Centralnego PZPR odbywało się w przeddzień posiedzenia Sejmu PRL, który partyjną uchwałę natychmiast przekładał na ustawę. Platforma odwróciła tę kolejność — w piątek ustawa, zwiększająca szanse Donalda Tuska na prezydenturę, a w sobotę złożenie partii przez jej przewodniczącego radosnego meldunku o wykonaniu zadania.