Szefem polskiego Mitsubishi od niedawna jest Polak. To nowa strategia koncernu, który w lokalnych menedżerach widzi lekarstwo na kryzys.
Japońskie marki aut osobowych cieszą się w Polsce dużą popularnością. Toyota zajmuje pierwsze miejsce w rankingu, Honda jest dziesiąta. Nie wszystkim producentom z Kraju Kwitnącej Wiśni wiedzie się tak dobrze. Ubiegły rok firma zakończyła na 20. pozycji, w tym roku spadła o jedno miejsce niżej. To zapewne skłoniło centralę koncernu do radykalnego kroku. Szefem spółki w maju został Arkadiusz Tomala, pierwszy niejapoński szef japońskiej firmy motoryzacyjnej w Polsce. Lokalny menedżer ma wyprowadzić spółkę na szersze wody.
— Chcemy, by za trzy do pięciu lat nasza sprzedaż wzrosła z dwóch do trzech-pięciu tys. aut rocznie. Nasz udział w rynku w tym okresie powinien wrosnąć z 1 do 2-3 proc. — mówi Arkadiusz Tomala, dyrektor zarządzający MMC Car Poland, importera aut marki Mitsubishi.
Strategia przetrwania
Plany na ten rok są skromniejsze. Firma zamierza powtórzyć wynik z 2005 r., w którym sprzedała 2164 aut.
— Chcemy przetrwać wspólnie z dilerami trudną sytuację na rynku i przygotować się do wprowadzenia nowych modeli. Pierwsza premiera — nowe terenowe Pajero — pojawi się w sprzedaży na przełomie listopada i grudnia. Od wiosny 2007 r. kolejno na polskim rynku pojawią się modele: Outlander z segmentu SUV oraz dwie wersje nadwoziowe nowego osobowego Lancera — wylicza dyrektor.
Zmiany czekają także sieć sprzedaży liczącą obecnie 27 dilerów, trzy samodzielne serwisy oraz dodatkowo cztery punkty sprzedaży.
— Do 2007 r. dilerzy muszą spełnić wymagania dotyczące wielkości salonów sprzedaży. Część firm już je powiększyła, jednak kilku partnerów musi jeszcze sporo zainwestować w ich przebudowę. Powstają nowe placówki w Szczecinie i Tychach. Myślimy też o Częstochowie. Ze względu na słabą sprzedaż na polskim rynku musimy także zwiększyć aktywność marketingową dilerów oraz silnej promować markę — zapowiada Arkadiusz Tomala.
Samochodzikowe to za mało
Na razie jednak firma będzie pracować tylko nad umocnieniem lojalności dotychczasowych klientów.
— Na większe kampanie medialne na razie nas nie stać. Ostrzej ruszymy w przyszłym roku — podkreśla dyrektor.
Dotychczasowe nieliczne reklamy Mitsubishi, jak choćby tegoroczne „samochodzikowe” (firma dawała większy rabat niż słynne „becikowe”), pomogły w wyprzedaży rocznika 2005. Większego ożywienia na razie to nie przyniosło.