Lockdown nieco mniej uderza w mobilność niż wiosną

Kamil Pastor
opublikowano: 2020-11-09 12:45
zaktualizowano: 2020-12-01 21:04

Mobilność ludzi mierzona przez urządzenia telekomunikacyjne to w tym momencie jeden z ważniejszych bieżących wskaźników koniunktury. Ze względu na objęcie lockdownem szerokich obszarów Europy zwiększamy w naszych analizach monitoring danych bardzo wysokiej częstotliwości.

Z dostępnych danych Google oraz Apple wynika, że mobilność Polaków malała w ostatnich tygodniach, ale zmiany były zdecydowanie łagodniejsze niż wiosną i w dużym stopniu wpisywały się w widoczny od kilku tygodni trend. Nie widać żadnego „punktu przełomowego”, od którego zaczął się spadek mobilności. W krajach objętych twardym lockdownem, jak Czechy, widać znacznie głębszy spadek mobilności. Ale, co ciekawe, widać też sygnały, że nawet w tych miejscach strach ludzi przed kontaktami jest mniejszy niż na wiosnę – widać to na przykład po mobilności w parkach.

Dzięki danym Apple jesteśmy w stanie przeanalizować trendy mobilności na poziomie wojewódzkim. Wynika z nich, że obecnie w każdym województwie mobilność ludności spada w porównaniu do poprzednich tygodni. Poziom mobilności w pierwszych dniach listopada był zbliżony do tego z maja 2020, a więc okresu powolnego wychodzenia z lockdownu. Prawdopodobnie w kolejnych tygodniach, wraz z pogorszeniem sytuacji epidemicznej oraz nowymi restrykcjami, mobilność ludności spadnie, ale możliwe, że nie do dna wiosennego.

Nawet w stolicach krajów, w których w ostatnich tygodniach rozpoczynał się lockdown, tzn. w Paryżu, Pradze i Tel Avivie spadek mobilności był zdecydowanie słabszy niż wiosną. Tylko w Paryżu można zauważyć drastyczny spadek mobilności, który rozpoczął się od 29 października, czyli od momentu ogłoszenia lockdownu. Sugeruje to mniejszą skuteczność obecnych lockdownów w porównaniu do wiosennych – mniej osób decyduje się ograniczyć przemieszczanie się. Jest to jednak naturalny i spodziewany przez epidemiologów rezultat – o ile wiosną ludzie na ogół podporządkowywali się zaleceniom rządów, tak teraz zdecydowanie trudniej jest utrzymać oczekiwany poziom dystansowania społecznego i pozostawania w domach.

Do podobnych wniosków można dojść analizując dane użytkowników mobilnych Google’a. Zmiany w ostatnich tygodniach są widoczne, ale nie są tak znaczące jak wiosną. Obecnie widać przede wszystkim nieznaczne spadki mobilności w miejscach pracy – to skutek zwiększenia odsetka osób pracujących zdalnie oraz niepracujących ze względów regulacyjnych, a więc pracowników restauracji czy hoteli. Ze względu na wdrożenie nauki zdalnej w szkołach i na uczelniach spadła mobilność ludności w hubach transportu publicznego. Od września obserwujemy również spadek popularności odwiedzin w miejscach związanych z handlem i rozrywką.

Wnioski? Fala epidemii w Europie jest zaskakująco wysoka i niewątpliwie istotnie uderzy w aktywność gospodarczą. Głęboki spadek PKB jest nieukniony. Ale jednocześnie mniejszy spadek mobilności niż wiosną może sugerować, że efekty strachu są na razie mniejsze, a to z kolei oznacza mniejszy spadek konsumpcji niż wiosną. Przy czym testem dla tej hipotezy będzie listopad, kiedy zachorowania i zgony osiągną prawdopodobnie swój szczyt w jesiennej fali.

Uwaga metodyczna: Dane o mobilności Apple dotyczą liczby zapytań o wskazówki dojazdu w aplikacji mapy Apple. Wartości oznaczają relatywną częstość wyszukań w porównaniu do 13 stycznia 2020 roku. Dane o mobilności Google pokazują jak zmienia się liczba i długość wizyt w różnych miejscach względem okresu bazowego (okres między 3 stycznia a 6 lutego).