Spółdzielcy wierzą w przewagę konkurencyjną, jaką daje im znajomość lokalnych rynków. Poza tym uważają, że są już tak nowocześni, jak komercyjne banki.
„Puls Biznesu”: Na koniec III kwartału 2022 r. zysk banków wyniósł ponad 5 mld zł. Połowę wypracowały banki spółdzielcze.
Mirosław Skiba, prezes SGB Banku: To w dużej mierze efekt braku kosztów kredytów frankowych. Na wyniki banków spółdzielczych w znacznie mniejszym stopniu niż banków komercyjnych wpłynęły też odpisy na wakacje kredytowe.
Kredytów frankowych w sektorze spółdzielczym jest tylko 170 mln zł, ale hipotek złotowych kilkanaście miliardów. Ilu klientów skorzystało z wakacji?
Nie mamy jeszcze ostatecznych danych, ale na razie mniej, niż oczekiwaliśmy, czyli około 40 proc. Waga ich kredytów w portfelu to 45-50 proc.

Udział w zysku jest imponujący, ale faktyczne znaczenie banków spółdzielczych w systemie maleje. Ich aktywa to mniej niż 7 proc. bilansu w sektora bankowego. Z danych wynika, że portfel kredytowy banków spółdzielczych zmniejsza się od początku roku. Część obserwatorów uważa, że hamowanie dotyczy was w większym stopniu niż komercyjnej konkurencji.
Kredyty hipoteczne zniknęły z rynku. Sprzedaż bieżąca to 25-30 proc. wolumenu z lat poprzednich. Nie różnimy się pod tym względem od banków komercyjnych. Spada zapotrzebowane na kredyty inwestycyjne w sektorach niezwykle dla nas istotnych - w grupie małych i średnich przedsiębiorstw oraz wśród rolników. Na niezmiennym poziomie utrzymuje się zapotrzebowanie na kredyty obrotowe. Nie notujemy spadku wartości portfela, ale raczej spłaszczenie dynamiki.
Rynek kredytowy tak naprawdę jest ciągnięty przez sektor publiczny i duże korporacje, których wy nie obsługujecie.
To prawda. Nie możemy zaoferować finansowania wysokokwotowych kredytów, ale w sektorze publicznym jesteśmy obecni. Obsługujemy istotną część rynku i to zarówno w zakresie kredytów, jak i obligacji komunalnych.
Portfel depozytowy też rośnie znacznie wolniej niż u komercyjnej konkurencji.
Sektor jest wciąż bardzo nadpłynny. Wskaźnik kredyty/depozyty jest poniżej 60 proc.
Dla klienta to nie ma znaczenia, więc zaczyna szukać konkurencyjnej oferty.
Oczywiście nie możemy akceptować odpływu depozytów i musimy dostosować stawki do poziomu rynkowego. Są w naszej grupie banki, które płacą po 8 proc. i więcej.
Bardzo ładnie rośnie wynik odsetkowy, można powiedzieć: wreszcie. Dramatyczny spadek przychodów odsetkowych w latach 2018-20 wzbudził obawy o stabilność sektora. Czy udało się zmniejszyć zależność od przychodów odsetkowych?
Dużo zmieniło się szczególnie w 2020 r. Dokonaliśmy głębokiej analizy rynków na Zachodzie, gdzie stopy przez lata były ujemne, i wdrożyliśmy szereg zmian, poczynając od przeglądu tabel opłat i prowizji, aż po rozbudowę oferty o wymianę walut, ubezpieczenia i leasing. Przeszliśmy z bankowości depozytowo-kredytowej na bankowość relacyjną i wynik pozaodsetkowy wzrósł rok do roku o 8 proc. Abstrahując od liczb, ważna jest zmiana nastawienia w bankach i zrozumienie znaczenia przychodów prowizyjnych opartych na transakcyjności i usługach dodanych.
Czas najwyższy, bo - jak podaje BIK - od 2019 r. liczba klientów banków spółdzielczych spadła aż o 16 proc.
W dużym stopniu jest to efekt urealnienia bazy klientów, zamykania rachunków nieaktywnych, a także procesy konsolidacyjne w rolnictwie, łączenie gospodarstw i przedsiębiorstw rolnych, co wpływa na liczbę klientów, ale też zwiększa wartość biznesu. Z całą pewnością pozyskiwanie nowych klientów, szczególnie młodych, stanowi dla nas wielkie wyzwanie.
Konsoliduje się też sektor spółdzielczy.
Przed pandemią było w naszym zrzeszeniu ponad 190 banków, obecnie jest 176.
W całym sektorze ubyło w ciągu kilku lat pół setki banków, co pokazuje, jak trudno utrzymać się na tym rynku.
Może to zabrzmi jak powtarzanie naszego marketingowego sloganu, ale z pewnością jest dużo prawdy w stwierdzeniu, że znamy naszych klientów od ponad 160 lat. Tak jak czas pandemii wykorzystaliśmy, by przejść na bankowość transakcyjną, tak teraz dostrzegamy dobry moment, by popracować nad bankowością relacyjną. Skoro znamy w banku rodzinę od kilku pokoleń, to zasadne staje się pytanie, dlaczego obsługujemy tylko jednego czy dwóch jej członków, a nie wszystkich, szczególnie młodszych? Bardzo dużo zainwestowaliśmy w technologię i możemy zaoferować usługi, które wcale nie odstają od rynku. Nasza oferta jest porównywalna z propozycją banków komercyjnych. My to wiemy i pora, by przekonać naszych klientów. Obecnie kończymy prace nad podejściem segmentacyjnym. Zidentyfikowaliśmy optymalne pakiety usług i produktów dla klienta młodego, tradycyjnego, rolnika i klienta średnio zamożnego. Przechodzimy do odświeżenia oferty dla firm. Mamy już atrakcyjną aplikację mobilną dla klientów indywidualnych i dla firm, przeglądamy kanały dostępu, usługi i produkty: wymianę walut, leasing i faktoring.
Zaczęliście korzystać z rozwiązań chmurowych. Co przeniesiecie do chmury?
Wdrożyliśmy hurtownię danych w chmurze, która umożliwi rozwój CRM i obsługę sprawozdawczości. Myślimy o przeniesieniu bankowości mobilnej, co pozwoli nam zwiększyć skalowalność i efektywność, gdyż ograniczy konieczność inwestowania w rozwój własnej infrastruktury.
Wdrożenie hurtowni danych w środowisku chmurowym umożliwia nam centralizację danych z różnych systemów banku, wzmacnia integralność architektury IT, usprawnia raportowanie i analizowanie danych, a także konsolidację informacji o kliencie. Z perspektywy banków spółdzielczych korzystanie z rozwiązań chmurowych oznacza nie tylko wymierne efekty finansowe, ale także szansę na olbrzymi skok technologiczny i praktyczne wykorzystanie wszystkich możliwości nowych technologii informatycznych w obszarze bezpieczeństwa, sprawności i szybkości działania banków.
Przez wiele lat za święty graal bankowości spółdzielczej uchodziło odmiejscowienie rachunku. Czy nadal tak jest?
To nie jest funkcjonalność krytyczna, a wraz z rozwojem bankowości mobilnej coraz mniej istotna. Telefon jest obecnie ekwiwalentem oddziału. Klient, który ma aplikację, może z dowolnego miejsca korzystać ze swojego banku. Turbulentne czasy, których doświadczamy, przywracają znaczenie bankowości lokalnej. Znowu posługuję się sloganami, że my znamy naszego klienta, ale to prawda, i co ważniejsze – nasz klient to docenia. W ciężkich czasach korzystanie z algorytmów bazujących na historycznych danych może być obarczone większym ryzykiem niż ocena wynikająca z bieżącej obserwacji klienta. Będąc częścią lokalnej społeczności, bank jest w stanie uzyskać informacje o nadchodzących zagrożeniach szybciej niż komitet ryzyka w centrali. Bliskość banku jest ważna także dla klientów. Obserwowaliśmy to podczas pandemii, potwierdziło się to również po wybuchu wojny w Ukrainie - klienci wolą trzymać pieniądze u nas niż przerzucać je do innych banków.
Lokalność dużo was kosztuje. Wskaźnik koszty/przychody w sektorze od lat jest na bardzo wysokim poziomie.
Koszty utrzymania oddziałów rosną ze względu na rosnące ceny energii i oczekiwania płacowe pracowników. Obserwujemy jak zmniejsza się sieć placówek banków komercyjnych. My też ją optymalizujemy, ale ona ma dla nas kluczowe znaczenie. Klient nie idzie do oddziału tylko do banku, bo często tam jest centrala. Koszty utrzymania są rekompensowane przez korzyści, jakie dają bliskie relacje z klientem.
Jaki będzie wynik sektora w 2022 r?
Jest kilka niewiadomych, jak ostateczny koszt wakacji kredytowych czy koszty rezerw, ale jesteśmy dość optymistycznie nastawieni. Popyt słabnie, ale nie widać pogarszania się jakości portfela kredytowego. Koszty działania i inflacja pewnie będą miały znaczący wpływ na wyniki, ale sądzę, że wynik będzie przyzwoity.