Łososiowy lobbing

Marta Filipiak
opublikowano: 2004-10-20 00:00

90 proc. łososi w Polsce pochodzi z norweskich fiordów. Dlatego Norwegowie zabiegają o nasze poparcie dla zwiększenia kontyngentu.

Polska jest największym partnerem gospodarczym Norwegii wśród krajów Europy Środkowej. Warunki współpracy zmieniły się, gdy Polska równocześnie z wejściem do UE dołączyła do Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG), którego członkiem jest pozostająca poza UE Norwegia. Obie strony próbują odnaleźć się w nowej sytuacji. W Warszawie przebywał wczoraj Kjell Magne Bondevik, norweski premier.

Jednym z problemów jest unijna (a więc i polska) polityka dotycząca eksportu norweskich łososi. Norwegowie walczą o zwiększenie kontyngentu. Chcą o tym rozmawiać z Polakami i zyskać ich poparcie w Brukseli. A jest o co walczyć, bo w ramach kontyngentu za norweskie łososie firmy z UE płacą 2-proc. cło, co sprawia, że ryby te są tańsze w porównaniu z ofertą Irlandii czy Szkocji. Konkurencyjność skończy się wraz z wyczerpaniem kontyngentu. Obecnie kontyngent przyznany na okres do 6 lutego wynosi 163 tys. ton. Według przetwórców, ilość ta wystarczy jedynie do grudnia. Później obowiązywać będzie 18-proc. cło. A wówczas przewaga Norwegii zniknie.

Norwegowie obiecują jednocześnie pomoc w rozwijaniu naszej gospodarki.

— W latach 2004-09 Polska otrzyma od nas 533,5 mln EUR (2,3 mld zł) w ramach funduszu EOG — zapewnia premier Norwegii.

Fundusz jest przeznaczony dla najuboższych krajów UE i służy wyrównywaniu dysproporcji. Jednocześnie mamy otwartą drogę do norweskich surowców.

— Wiem, że Polska chce zdywersyfikować źródła ropy naftowej. Jesteśmy otwarci na propozycje — zachęca Borge Brende, minister gospodarki.

W 2003 r. obroty handlowe z Norwegią wzrosły o ponad 66 proc., a z kwotą 600 mln USD jest to 17. kraj na liście inwestorów zagranicznych w Polsce.