LPP powraca do dużych inwestycji

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2017-02-23 22:00
zaktualizowano: 2017-02-23 19:49

Nowe sklepy właściciela m.in. Sinsay i Cropp pochłoną prawie 400 mln zł. Flagowy Reserved ma w końcu zacząć ciągnąć grupę w górę.

Wolniej w kraju, szybciej za granicą — tak w tym roku będzie otwierać nowe sklepy Grupa LPP. Właściciel Reserved zadebiutuje na czterech nowych rynkach (i będzie obecny w 22 krajach) — otworzy flagowy sklep na Oxford Street w Londynie, pojawi się w Serbii, Białorusi i Kazachstanie. Szczególne przyspieszenie zapowiada w Rosji i Rumunii, doda też następne placówki w Niemczech i na Bliskim Wschodzie. Inwestycje w sklepy mają pochłonąć 380 mln zł, z czego 70-80 mln zł przypadnie na polski rynek. W budżecie zaplanowano też 60 mln zł na nową siedzibę firmy w Gdańsku. W sumie to 60-procentowy wzrost inwestycji względem 2016 r., choć we wcześniejszych latach przekraczały one już 400 mln zł, m.in. z powodu budowy centrum dystrybucyjnego.

Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP
Marek Wiśniewski

Zapowiadany przełom

Podsumowanie 12 miesięcy zeszłego roku to spadek marży brutto na sprzedaży o 4,7 pkt. proc. i spadek zysku netto o prawie 50 proc. przy wzroście obrotów o 17,4 proc., do ponad 6,02 mld zł.

— Takie wyniki to efekt m.in. jeszcze nie do końca tak dobrej kolekcji Reserved, jak byśmy sobie tego życzyli, spadających w całej branży odzieżowej marż, likwidacji marki Tallinder i hurtowej sprzedaży zapasów z poprzednich kolekcji — tłumaczy Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP. Przekonuje, że w ten rok spółka wchodzi bez szeregu obciążeń.

— Wierzymy, że w 2017 r. Reserved pociągnie grupę w górę. Zmieniliśmy podejście do kolekcji na częste i krótkie serie z możliwością stworzenia w trakcie sezonu produktu w 21 dni, jeśli pojawia się moda na jakiś model. Będziemy mieli silne przeceny w trakcie dwóch wyprzedaży w ciągu roku z założeniem, że może zostać nie więcej niż 3 proc. towaru z danej kolekcji. Poza tymi okresami będziemy utrzymywać regularne ceny. Te zmiany pozwalają na zmniejszenie zapasów, co zaobserwowaliśmy już w czwartym kwartale — opowiada Przemysław Lutkiewicz.

Zdaniem Konrada Księżopolskiego, szefa działu analiz Haitong Banku, pomimo stopniowej poprawy w ostatnich kwartałach Reserved pozostaje na razie niewiadomą.

— Spółka już zapewniała w przeszłości, że kolejna kolekcja będzie przełomowa, ale przełom jeszcze nie nastąpił. Jakim sukcesem będzie kolejna, pokaże początek kwietnia, gdy spłyną dane sprzedażowe za marzec, czyli pierwszy pełny miesiąc sprzedaży nowej kolekcji. Sprzedaż jednak systematycznie się poprawia — mówi Konrad Księżopolski.

Fluktuacja marż

Konrad Księżopolski dostrzega dwie pozytywne informacje — zmianę podejścia do zapasów i wyprzedawania kolekcji oraz silnie rosnącą sprzedaż w e-commerce.

— W zeszłym roku jednorazowa sprzedaż hurtowa obciążyła wynik, ale to dobry ruch w kierunku uwalniania kapitału obrotowego. Skutkiem będzie jednak zwiększona fluktuacja marż w kolejnych miesiącach — będą wysokie w trakcie sezonu i będą znacznie spadać w trakcie letniej i zimowej wyprzedaży — twierdzi szef analiz Haitong Banku.

Przyznaje, że kanał e-commerce przez lata funkcjonował w LPP słabo, chociaż grupa go nie zaniedbywała. W 2016 r. sprzedaż przez internet urosła o 118 proc., do 173,1 mln zł. Na koniec zeszłego roku grupa była obecna ze wszystkimi markami w tym kanale w sześciu krajach, a w 2017 r. dołoży sześć nowych rynków.

— Obecne wyniki pokazują, że w końcu działania przyniosły skutek — trzycyfrowy wzrost to dynamika, której należy się spodziewać w tym kanale sprzedaży po tak silnym graczu przy tak niskiej bazie — uważa Konrad Księżopolski.

Wyniki w tym roku na pewno obciąży otwarcie sklepu na Oxford Street. LPP podkreśla, że to nie tylko projekt sprzedażowy, ale przede wszystkim marketingowy. Miejsce mija rocznie 200 mln osób z całego świata. Dzięki sklepowi poznają markę. Na razie grupa nie planuje otwierania kolejnych placówek na Wyspach, lecz uruchomienie e-sklepu.

— Nie jestem przekonany, że taka inwestycja ma biznesowy sens. Jeden sklep nie stworzy skali, pytanie, jak przełoży się na internetowe zamówienia w Wielkiej Brytanii — mówi Konrad Księżopolski.