W I kwartale 2023/2024 przychody modowej spółki wyniosły 3,6 mld zł i były o 20 proc. większe r/r. Mocno skurczył się jednak zysk netto, który wyniósł 109,5 mln zł i był o 59 proc. niższy r/r. Powodem słabszego wyniku finansowego były inwestycje - otwarcie 94 sklepów stacjonarnych (głównie za granicą), co jednak przyczyniło się do 34-procentowego wzrostu wartości sprzedaży offline r/r. To nadal jest głównym filarem działalności. Nieco gorzej wyglądała sytuacja jeśli chodzi o sprzedaż internetową. Jak twierdzą jednak przedstawiciele spółki, spowolnienie w tej cześci biznesu jest tylko chwilowe i wynika z nieco zmienionej strategii jej rozwoju.
Tymczasowy ma być też spadek marzy brutto z 51 do 49,6 proc. Jak wskazują przedstawiciele spółki, był on wynikiem presji cen z okresu generowania zapasów, gdy kurs dolara był mniej korzystny niż obecnie i wynosił około 4,40 zł, a ceny frachtu pozostawały zawyżone po pandemii. Zarząd zapewnia, że w przyszłości takich problemów uda się uniknąć - rotacja zapasów została obniżona z ponad 200 do 164 dni. Spółka podtrzymała całoroczną prognozę marży na w przedziale 51-53 proc. i przychodów w wysokości 18 mld zł.
Zagranica już jest, czas na online
Jednym z głównych założeń biznesowych LPP jest możliwie szybka ekspansja na rynkach zagranicznych. Na razie podstawą są stale otwierane sklepy stacjonarne, których łączna powierzchnia w I kwartale 2023/2024 za granicą była o 25 proc. wyższa r/r. Miało to bezpośrednie przełożenie na wartość zagranicznej sprzedaży. Obecnie 58 proc. przychodów LPP generuje poza granicami Polski. Tam też sprzedaż rośnie zdecydowanie bardziej dynamicznie, głównie za sprawą nowych salonów w Macedonii, Bośni i Hercegowinie czy Serbii.
Punkty stacjonarne za granicą mają być fundamentem dla sprzedaży internetowej - dać wiarygodność i zbudować lojalność.
- Ograniczyliśmy wydatki na marketing elektroniczny o połowę, z 750 mln zł do 375 mln zł rocznie. Klienci pozyskani za pośrednictwem reklamy w banerach internetowych często nie wracali do naszych sklepów - mówi Przemysław Lutkiewicz, dyrektor finansowy LPP.
Sprzedaż internetowa LPP w I kwartale 2023 r. była o 5 proc. niższa r/r. Większość zamówień internauci składają mobilnie – na smartfonach, głównie za pośrednictwem aplikacji. Te jednak nie są dostępne w wielu krajach, co ma się wkrótce zmienić. Spółka za pośrednictwem sklepów stacjonarnych będzie budować świadomość marki, a poprzez aplikacje realizować marketing.
- Obecnie oferujemy aplikacja Reserved w sześciu krajach, a Sinsay w siedmiu. Tam, gdzie ich obecność jest utrwalona, generują ponad 50 proc. sprzedaży internetowej. W przyszłości zamierzamy wprowadzać je na nowe kraje, natomiast teraz skupiamy się na aplikacji Mohito, która ukaże się jesienią tego roku – dodaje Przemysław Lutkiewicz.
Innym projektem spółki jest utworzenie nowych sklepów stacjonarnych Mohito w pięciu miastach we Włoszech. Decyzja uwarunkowana jest tym, że marka cieszy się na tym rynku stosunkowo dużą popularnością jeśli chodzi sprzedaż internetową. Sklepy stacjonarne mają umocnić jej pozycję i popularność.
Dobre wieści podtrzymane
Z perspektywy inwestorów istotne są ustalenia spółki, dotyczące dywidendy. Mimo niższego zysku od oczekiwań analityków, LPP zamierza podtrzymać dotychczasowe zapowiedzi i całą kwotę przeznaczyć na wypłatę dla akcjonariuszy. Na jedną akcję w dwóch transzach ma w sumie przypaść 430 zł. Ostateczną decyzję podejmie jednak walne zgromadzenie, podobnie jak w kwestii strategii dywidendowej na kolejne trzy lata.
- Akcjonariuszom zamierzamy wpłacić nie tylko cały zysk, ale też część kapitału rezerwowego, na który trafiły środki przeznaczone w 2020 r. na skup akcji własnych. Zrezygnowaliśmy z buybacku, kurs mocno wzrósł, dlatego stopniowo te środki będziemy przekazywać na dywidendę. Nowa polityka dywidendowa zakłada, że na dywidendę będzie przeznaczane ponad 50 proc. zysku spółki matki, ale mniej niż 70 proc. zysku netto grupy kapitałowej. Część zysku zawsze będzie więc zostawać w spółce. Chcemy wypłacać dywidendę w dwóch transzach - mówi dyrektor finansowy LPP.