Łukasiewicz czeka na werdykt ministerstwa

Mariusz BartodziejMariusz Bartodziej
opublikowano: 2024-02-25 20:00

Sieć badawcza powstała za poprzedniej władzy nie ma prezesa, a jej kształt wzbudza wątpliwości polityków obecnej ekipy. Wiceminister nauki nie ma jednak zastrzeżeń do konsolidacji instytutów – przynajmniej najbardziej kontrowersyjnej, w Poznaniu.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak stworzenie w Poznaniu drugiego pod względem wielkości instytutu SBŁ ocenia Maria Mrówczyńska, wiceminister nauki
  • z jakiego powodu przeprowadziła tę analizę
  • jakie zarzuty wobec usieciowienia instytutów ma były prezes organizacji związkowej jednego z nich
  • jak funkcjonowanie Łukasiewicz Poznańskiego Instytutu Technologicznego uzasadnia jego dyrektor
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW), któremu podlega Sieć Badawcza Łukasiewicz (SBŁ), zapowiada, że decyzje w jej sprawie „będą podejmowane w najbliższym czasie”. Pytania do resortu PB przesłał w związku z przewidywaną zmianą szefa sieci. Zanim do redakcji dotarła lakoniczna odpowiedź, prezes Andrzej Dybczyński złożył rezygnację. Następca nie jest jeszcze znany. Tymczasem dyskusja o Łukasiewiczu się rozkręca. Dodatkowo podgrzewa ją kontekst polityczny – SBŁ jest kojarzona ze starą władzą, a wątpliwości musi rozstrzygnąć nowa.

Niespodziewany sojusznik

Zwolennicy sieci, powstałej w kwietniu 2019 r., wskazują m.in. na lepszą efektywność i możliwość realizacji większych projektów dostarczających polskiemu przemysłowi innowacyjnych technologii. Obawy jej przeciwników budzi natomiast marginalizacja części instytutów badawczych w wyniku konsolidacji oraz legalność tego procesu (od powstania sieć skurczyła się z 38 do 22 ośrodków). W tym kontekście najwięcej zastrzeżeń pojawiało się w kontekście konsolidacji ośrodków w Poznaniu, której zasadność od dawna kwestionuje polityk PO Bartosz Zawieja. Krytyczny wobec łączenia instytutów, m.in. w Poznaniu, jest też Michał Gramatyka, wiceminister cyfryzacji rekomendowany przez resort do Rady Łukasiewicza.

Okazuje się jednak, że prof. Maria Mrówczyńska, wiceminister nauki, nie podziela tych wątpliwości.

„Efektem skonsolidowania poznańskich instytutów było wzmocnienie sytuacji finansowej nowo powstałego podmiotu. Według stanu na koniec 2023 roku w stosunku do okresu sprzed połączenia (koniec 2021 roku) suma bilansowa połączonego Instytutu przekroczyła wartość 200 mln zł, a przychody przekroczyły wartość 150 mln zł. Liczba pozyskanych projektów międzynarodowych wzrosła o 60 proc. w stosunku do okresu przed połączeniem. Wynagrodzenia pracowników pionu badawczego wzrosły o 33 proc. Poprawie uległa również płynność finansowa połączonego instytutu” – napisała 19 lutego Maria Mrówczyńska do Zbigniewa Durzyńskiego, profesora Instytutu Pojazdów Szynowych „Tabor”, jednego z pięciu, które weszły w skład jednostki Łukasiewicz - Poznański Instytut Technologiczny (Ł-PIT).

Zatrudniający ok. 700 osób Ł-PIT to drugi pod względem wielkości instytut sieci w Polsce (większy jest tylko Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa mający ok. 1,5 tys. pracowników). Został stworzony 11 stycznia 2022 r. z połączenia pięciu instytutów: logistyki i magazynowania, obróbki plastycznej, technologii drewna, maszyn rolniczych oraz „Taboru”. Zbigniew Durzyński zwrócił się w grudniu 2023 r. do resortu nauki z zastrzeżeniami co do sensu tworzenia SBŁ, w tym Ł-PIT. Na przykładzie „Taboru zobrazował utratę autonomii instytutów i wymieszanie kompetencji ze szkodą dla ich działalności. Instytut Pojazdów Szynowych został najpierw przekształcony w centrum, a następnie zdegradowany” do sekcji.

Legalnie czy nielegalnie

Profesor ma więcej zastrzeżeń – jego zdaniem Ł-PIT powstał niezgodnie z ustawą o Sieci Badawczej Łukasiewicz. Przewiduje ona możliwość łączenia instytutów na wspólny wniosek zainteresowanych stron albo jeśli jest to uzasadnione „merytorycznie, organizacyjnie lub finansowo”.

Wiceminister nauki uważa, że wszystko odbyło się lege artis. Wyjaśnia, że połączenie zainicjował prezes SBŁ, dr Piotr Dardziński (kierował siecią od jej powstania do lutego 2023 r.). Wykonał wszystkie czynności, do których zobowiązywało go prawo. Ustalił szacunkowe koszty połączenia, stan organizacyjno-prawny i majątkowy instytutów oraz ich zobowiązań i należności, a także stopień realizacji przez nie projektów badawczych. Następnie przygotował „analizę celowości połączenia instytutów” na bazie inwentaryzacji oraz materiałów otrzymanych od zespołów roboczych każdego z ośrodków.

„Zespoły te pracowały w dziewięciu obszarach tematycznych: administracja, badania, finanse, HR, IT, marketing i komunikacja, organizacja i prawo, sprzedaż i komercjalizacja oraz zarządzanie projektami. Nad pracami zespołów roboczych nadzór sprawował komitet sterujący składający się z dyrektorów łączonych instytutów. W wyniku przeprowadzonej analizy celowości, w podsumowaniu dokumentu sformułowana została rekomendacja przeprowadzenia procesu połączenia pięciu poznańskich instytutów Sieci Badawczej Łukasiewicz. W cytowanych rekomendacjach wskazano, że połączenie pozwoli uwolnić potencjał badawczy instytutów oraz stworzy jeden z nowocześniejszych ośrodków badawczych w kraju” – czytamy w odpowiedzi Marii Mrówczyńskiej.

Wiceminister zaznacza, że na koniec Piotr Dardziński zebrał komplet opinii rad łączonych instytutów, ich dyrektorów oraz zakładowych organizacji związkowych i zwrócił się z wnioskiem do rady Łukasiewicza. Znalazło się w nim „szerokie uzasadnienie merytoryczne połączenia instytutów”.

„Proces łączenia poznańskich instytutów Sieci od strony formalnej zakończony został wydaniem odpowiednich postanowień przez sąd rejestrowy – Sąd Rejonowy Poznań – Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, co w ocenie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego stanowi potwierdzenie legalności i zgodności z prawem całej wyżej opisanej procedury połączenia” – konkluduje wiceminister nauki.

Gigantyczna skala

Sieć Badawcza Łukasiewicz powstała, by zacieśnić współpracę instytutów badawczych z biznesem (start-upami, MŚP oraz dużymi koncernami) tworzyć technologie zapewniające polskim firmom przewagi konkurencyjne na świecie – wzorem podobnych ośrodków za granicą, jak niemiecki Fraunhofer czy fiński VTT. Spektakularnych sukcesów na razie brak, ale zwolennicy podkreślają, że taka reforma wymaga czasu – jeszcze co najmniej kilku lat.

SBŁ zatrudnia ok. 7 tys. pracowników, podobnie jak w momencie powstania, ale udział kadry naukowej i inżynieryjnej wzrósł z ok. 50 do 60 proc. Ministerialna subwencja dla Łukasiewicza odpowiada za mniej więcej jedną piątą jego budżetu (tym roku została zwiększona o 60 mln zł do 390 mln zł), a resztę przynoszą przede wszystkim granty oraz komercyjne wdrożenia. W 2019 r. sieć miała 1,38 mld zł przychodów (0,46 mln zł z komercjalizacji) i 16,5 mln zł zysku netto, i realizowała 829 projektów o całkowitej wartości 2,38 mld zł. W 2023 r. wpływy wzrosły do 1,76 mld zł (0,56 mld zł z komercjalizacji), zysk do ok. 50 mln zł, liczba projektów do 1295, a ich wartość do 3,5 mld zł.

Lista wydatków

Wątpliwości Zbigniewa Durzyńskiego budzi też sposób wykorzystania funduszy na organizację Ł-PIT. Poprosił ministerstwo nauki o szczegóły.

Z odpowiedzi dowiadujemy się, że subwencja na działalność bieżącą w celu sfinansowania kosztów transformacji wyniosła 20 mln zł, z czego Ł-PIT wydał do listopada 2023 r. mniej więcej dwie trzecie. Najwięcej, ok. 5,7 mln zł, pochłonęły zmiany organizacyjne, w tym stworzenie nowych struktur oraz jednolitego systemu zarządzania jakością i innych procesów. Ponad 4,5 mln zł wymagały inwestycje m.in. w sprzęt IT i oprogramowanie w celu „zmniejszenia długu technologicznego”, a ok. 3,9 mln zł integracja systemów informatycznych wraz z cyfryzacją np. obiegu dokumentów i zwiększenie bezpieczeństwa cyfrowego.

Konsolidacja zasadna, ale praktyka budzi obawy
Artur Olejniczak
były prezes organizacji związkowej ZNP przy Łukasiewicz – Instytucie Logistyki i Magazynowania

Celem instytutów badawczych tworzących SBŁ powinny być komercyjne wdrożenia technologii we współpracy z biznesem. Tymczasem część ośrodków zajmuje się projektami, których efekty trafiają na półkę, a przedsiębiorcy wciąż nie kwapią się do współpracy – pytani o obawy wskazują m.in. kwestię bezpieczeństwa danych.

Z punktu widzenia efektywności konsolidacja instytutów badawczych jest zasadna, ale w praktyce nie przynosi oczekiwanych rezultatów, a wręcz budzi wątpliwości. Np. Łukasiewicz - Poznański Instytut Technologiczny powstał na bazie pięciu ośrodków z zupełnie różnych bajek i poszukiwanie punktów styku między nimi jest, moim zdaniem, karkołomne. W wyniku zmian organizacyjnych SBŁ pozbyła się wielu cennych naukowców bądź zmusiła ich do rezygnacji swoimi działaniami. Tak było np. z dr. Michałem Grabią, kierownikiem projektu E-Pack, który w 2023 r. rozstał się z Łukasiewiczem po wielu latach. Na podstawie tego typu zdarzeń wnioskuję, że wciąż brakuje pomysłu, w jakim kierunku sieć ma się rozwijać.

4 pytania do…
Biznes chce kompleksowej obsługi
dr. hab. Arkadiusza Kawy
dyrektora Łukasiewicz – Poznańskiego Instytutu Technologicznego
Biznes chce kompleksowej obsługi

PB: Jak ocenia pan efekty skonsolidowania poznańskich instytutów badawczych?

Arkadiusz Kawa: Przed połączeniem niektóre z nich z roku na rok zmniejszały skalę działalności, bo miały problem z odpowiadaniem na zmieniające się potrzeby biznesu. Np. Instytut Pojazdów Szynowych „Tabor” oraz Przemysłowy Instytut Maszyn Rolniczych zatrudniały kilkanaście lat temu po ok. 700 osób, a w momencie powstania Ł–PIT już odpowiednio: ponad 200 i 70. Ponadto każdy miał własny dział HR, finansów, obsługi klienta czy marketingu. Poprawę efektywności osiągnęliśmy m.in. dzięki połączeniu tych działów. Zadanie nie było łatwe – w biznesie nieczęsto dochodzi do podobnych fuzji. Dane finansowe przytoczone przez panią wiceminister dobrze obrazują pozytywny wpływ konsolidacji.

A co z zarzutami o doprowadzenie do odejść cennych naukowców w wyniku zmian organizacyjnych po centralizacji?

Nie tylko utrzymaliśmy poziom zatrudnienia, ale przede wszystkim zwiększyliśmy liczbę naukowców z 472 do 494 w ciągu dwóch lat po połączeniu. Obecnie obszar badawczy wraz z działami wsparcia to ok. 700 osób. Staramy się pozyskiwać najlepszych badaczy – zarówno krajowych, jak i z sukcesami na arenie międzynarodowej – a charakter realizowanych przez nas projektów wymaga sięgania po ekspertów z określonymi kompetencjami i podejściem badawczym. W organizacji takiej wielkości jak nasza rotacja jest naturalna.

Przeciwnicy centralizacji zwracają uwagę m.in. na utratę tożsamości instytutów w wyniku łączenia – czy niektóre specjalizacje rzeczywiście są marginalizowane?

Przedsiębiorcy przychodzą do nas z konkretną potrzebą – liczy się dla nich efekt, a nie sam dostawca, podobnie jak w biznesie. Wysoka specjalizacja to zaleta instytutów, ale jednocześnie wada, bo obsługiwały klientów w wąskim zakresie. A świat się zmienia i firmy oczekują coraz bardziej zintegrowanych rozwiązań. Alstom czy Pesa podkreślają, że zajmują się mobilnością, a nie tylko produkcją pojazdów. Sztuczna inteligencja nie funkcjonuje w oderwaniu od przemysłu, tylko jest jego integralną częścią. Po konsolidacji jesteśmy w stanie na bazie tych samych kompetencji obsługiwać klientów kompleksowo, wspierając ich działalność w różnych obszarach. Rozumiem obawy pracowników przyzwyczajonych przez lata do działalności w innej formule. Naszą rolą jest jednak opracowywanie rozwiązań kompleksowych, bo tego wymaga rynek. Z prześledzenia losów instytutów wynika, że na przestrzeni lat zmieniały nazwy i zakres działalności w zależności od sytuacji gospodarczej i wydarzeń na rynku.

Czyli łączenie pod jednym dachem nawet zupełnie różnych kompetencji ma w pana ocenie sens?

W naszej działalności jest wiele przykładów na to, że interdyscyplinarność przynosi więcej korzyści niż strat. Na przykład logistyki, technologii drewna i pojazdów szynowych tylko z pozoru nic nie łączy. Producenci taboru wykorzystują m.in. drewno, a muszą też zarządzać transportem. Innym przykładem jest znakowanie palet za pomocą technologii RFID, czyli łączenie drewna, logistyki i transformacji cyfrowej. Poza tym rozległe kompetencje pozwalają nam działać w każdych warunkach gospodarczych – raz mniej pieniędzy napływa do sektora rolniczego, a innym razem np. do kolei. Gdy pojedynczy instytut traci na raz kilku dużych klientów, zaczyna mieć problem z płynnością. Jako Ł–PIT jesteśmy mniej narażeni na takie ryzyko.