Porsche testowało odświeżony bestseller w górskich terenach Lesotho. Debiut już wkrótce
Trzy czarne egzemplarze porsche macana mkną po żwirowej drodze, gdzieś
wysoko w górach Lesotho. Ekipa testowa pod kierunkiem Ralfa Boscha
przeprowadza ostatnie próby przed światową premierą nowej wersji
popularnego modelu. Debiut planowany jest pod koniec lipca w Chinach,
ale już zobaczyliśmy prawie wszystko.
Trudno stwierdzić, czy to bardziej testy, czy może kolejny element
kampanii marketingowej niemieckiego SUV-a. Auta pokonują terenowe
wyzwania w kamuflażu stosowanym przez producentów przy okazji testowania
modeli przygotowywanych do rynkowej premiery, ale nie trzeba być zanadto
spostrzegawczym, by zorientować się, że nowy macan tego kamuflażu nie
potrzebuje zbyt dużo. Przykryto lekko tylne światła, co nie co oklejono
czarną folią. To wprawdzie tylko facelifting, ale Porsche twierdzi, że
polepszyło wzornictwo, komfort, łączność i dynamikę jazdy. Rewolucji
stylistycznej nie będzie — do tego Porsche, podobnie jak choćby BMW,
Audi czy Mercedes, zdążyło nas już przyzwyczaić. Firma jest pod tym
względem konserwatywna — porsche ma wyglądać jak… porsche. Poza tym
trudno zmieniać sporo w aucie, które jest hitem. Porsche wprowadziło na
rynek mniejszego SUV-a w 2014 r. i od tamtej pory sprzedało już ponad
350 tys. egzemplarzy. Kwestie techniczne, w tym ewentualne zmiany w
gamie silników, na razie owiane są tajemnicą.
Macan jest jednym z filarów koncernu. W pierwszej połowie roku Niemcy
sprzedali na całym świecie blisko 130,6 tys. samochodów, w tym 46,6 tys.
macanów. Na drugim miejscu na liście najpopularniejszych modeli znalazł
się duży SUV cayenne z wynikiem 28,7 tys. egzemplarzy.
Firma słynąca z produkcji kultowej 911-tki, czyli niskiego, sportowego
coupe, całkowicie polega dziś więc na segmencie potężnych, wysokich i
„napompowanych” aut. Bez SUV-ów wyniki marki nie byłyby tak imponujące.
Co więcej, największym wzrostem w pierwszej połowie roku może się
pochwalić model panamera, czyli duży czterodrzwiowy wóz. Klienci kupili
20,5 tys. egzemplarzy, czyli o ponad 90 proc. więcej niż rok wcześniej.
Porsche pokonuje teraz dość ciekawy odcinek swojej drogi. Na początku
czerwca firma ogłosiła, że wybrała już nazwę dla elektrycznego modelu,
którego produkcja rozpocznie się w przyszłym roku. Taycan, czyli
„ożywiony, młody koń”, ma dysponować mocą sięgającą 600 koni
mechanicznych. Takie stado zagwarantuje przyspieszenie „do setki” w
około 3,5 sekundy. Auto ma zasięg 500 km.
Producent zapowiada, że zainwestuje nawet 6 mld EUR w rozwój pojazdów
elektrycznych do 2022 r. To dwa razy więcej, niż pierwotnie planowano.
Koncern stawia na alternatywne napędy, bo ciągle otrzymuje ciosy z
powodu tzw. dieselgate. KBA, regulator niemieckiego rynku
motoryzacyjnego, poinformował w maju, że domaga się usunięcia z 60 tys.
aut Porsche z silnikami Diesla rozwiązań, które mogą skutkować wyższą
emisją tlenku azotu. © Ⓟ