Majewski może przetrwać kryzys
CD Mazowsze zamierza ratować markę
Szansą na kontynuowanie działalności upadłej firmy Majewski oraz spółki córki Eko-Drewno jest dzierżawa majątku produkcyjnego obu fabryk przez Centrum Dystrybucji Mazowsze. Właściciele tej spółki nie wykluczają też wejścia kapitałowego do suwalskiej firmy.
Trwa sporządzanie bilansów, które określą stan formalnoprawny i finansowy firmy Majewski, producenta klejonej kantówki oraz jego spółki córki — firmy Eko-Drewno, produkującej drewniane okna i drzwi. Upadłość obu spółek Sąd Gospodarczy w Suwałkach ogłosił w sierpniu.
Długi Majewskiego wobec m.in. dostawców energii, surowców, Skarbu Państwa i ZUS sięgnęły łącznie grubo ponad 20 mln zł.
Szansa na sukces
Szansą na przetrwanie firmy i spłaty przynajmniej części długów wobec wierzycieli jest umowa, jaką w lipcu podpisała z Majewskim spółka Centrum Dystrybucji Mazowsze.
Przed ogłoszeniem upadłości dystrybuowała ona 60 proc. produkcji Eko-Drewna. Firma ta dzierżawi teraz część produkcyjną suwalskiej firmy. Zdolności produkcyjne fabryki postawionej w Suwalskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej kosztem około 30 mln zł sięgają 120 tys. mkw. tego asortymentu rocznie.
— Okna i drzwi sprzedają się bardzo dobrze. Celem dzierżawy nie było ratowanie firmy Majewski, ale marki, która jest znana na rynku, oraz podpisanych wcześniej kontraktów. Rozmawiamy z syndykiem w sprawie dzierżawy całej fabryki, czyli części firmy Majewski wytwarzającej klejoną kantówkę. Materiał ten byłby wykorzystywany do produkcji naszych okien i drzwi. Moglibyśmy zapewnić pracę 80-90 osobom — mówi Jarosław Olszyński, współwłaściciel CDM.
Nie wyklucza on, że w przyszłości przy pomocy silnego partnera CDM postara się odkupić majątek produkcyjny, zarówno Majewskiego, jak i Eko- -Drewna.
Nieudana inwestycja
Suwalska firma znajduje się w portfelu NFI im. Kwiatkowskiego, zarządzanego przez PZU NFI Management. Kapitałowe wejście funduszu do firmy Majewski miało być modelowym przykładem inwestycji typu venture capital. Mimo zainwestowanych w spółkę przez fundusz grubo ponad 20 mln zł (Kwiatkowski ma ponad 56 proc. akcji), inwestycja zakończyła się totalnym fiaskiem. Zdaniem analityków, restrukturyzacja spóźniona była o kilka lat. Do tego doszło złe zarządzanie (zarząd zmieniał się kilka razy), które doprowadziło do wielomilionowych długów i upadłości.
Nikt w PZU NFI Management nie chciał skomentować sytuacji, w której znalazła się spółka.