Węgry były dotknięte największą inflacją spośród krajów Unii Europejskiej. Podobnie jak w innych krajach walczono z nią bezprecedensowymi podwyżkami stóp procentowych. Zejście z nimi do „normalnych” poziomów będzie dosyć trudne, a sprawy nie ułatwiają zarówno spory wewnątrz kraju, jak i zatargi z decydentami z Brukseli.
Dodatkową komplikacją jest silne osłabienie forinta. Węgierski pieniądz odnotował największy spadek wśród walut światowych od czasu, gdy 17 stycznia wicegubernator Banku Węgier Barnabas Virag oznajmił, że bank centralny zmierza w stronę tymczasowego zaakceptowania większych obniżek stóp procentowych po szybszej niż oczekiwano dezinflacji. Waluta osłabiła się o 2,6 proc. w stosunku do euro schodząc do najniższego poziomu od prawie czterech miesięcy.
Choć większość ekonomistów nadal jednak oczekuje, że podczas wtorkowego posiedzenia węgierskich władz monetarnych zapadnie jednak decyzja o obniżeniu stopy referencyjnej aż o 100 punktów bazowych, jednak coraz wyraźniejsze są głosy twierdzące, że szanse na przyspieszenia łagodzenia polityki pieniężnej wyraźnie maleją. W trzech poprzednich ruchach Bank Węgier obniżał stawki każdorazowo o 75 pb.
Dzisiejsza ewentualna obniżka stóp mniejsza niż się oczekuje zostałaby zinterpretowana przez inwestorów jako sygnał ostrzegawczy Banku Węgier pod adresem rządu, aby nie wdrażał niekonwencjonalnej polityki, która mogłaby podważyć skuteczność polityki pieniężnej – ocenił Piotr Matys, strateg InTouch Capital, nie wykluczając, że stopa referencyjna może zostać obniżona nawet o tylko 50 pb.