W zeszłym roku wartość polsko-niemieckiej wymiany handlowej po raz kolejny pobiła kolejny rekord i przekroczyła 167 mld EUR, czyli około 800 mld zł. Niemcy od lat są największym partnerem gospodarczym naszego kraju, natomiast Polska drugi raz z rzędu znalazła się na piątym miejscu wśród największych partnerów Niemiec. Wyprzedziliśmy już Włochy i pozostawiliśmy w tyle także Rosję.
Z drugiej strony polsko-niemieckie relacje polityczne są w najgorszym kryzysie od ponad 30 lat. Czy wypływa to na wymianę gospodarczą? – zastanawiali się uczestnicy dyskusji na EKG w Katowicach.
- Polityka na pewno nie sprzyjają relacjom biznesowym. Na szczęście i Polska, i Niemcy są członkami Unii Europejskiej i dzięki temu współpraca gospodarcza między naszymi krajami wciąż przebiega bez większych problemów – mówił (po polsku) Markus Reichel, poseł do Bundestag z ramienia CDU.
Bardzo podobne refleksje ma Ewa Łabno-Falęcka, dyrektor ds. komunikacji i relacji zewnętrznych w koncernie Mercedes-Benz.

- Różne kraje należące do Unii Europejskiej miewają oczywiście sprzeczne interesy, ale dopóki są członkami wspólnoty, wszystkie tego typu problemu są do rozwiązania na partnerskich zasadach. To nie jest tak, jak w relacjach Europy z Chinami, które są dla nas „systemowymi konkurentami” – mówiła Ewa Łabno-Falęcka.
Dostrzegła jeszcze jeden element sprzyjający polsko-niemieckim relacjom w różnych dziedzinach, innych niż polityka.
- Mamy ogromny bufor w postaci osobistych doświadczeń bardzo wielu obywateli obu państw z ich wzajemnych kontaktów – stwierdziła reprezentantka firmy Mercedes-Benz, powołując się przy tym na własne życie.
Podobnie myśli Markus Reichel. Deputowany podkreślał, że ma bogate doświadczenie we wzajemnych relacjach na wielu polach - akademickim, biznesowym, rodzinnym oraz oczywiście politycznym.
- Pierwsze trzy są bardzo dobre. Tylko w polityce słabo nam idzie. Potrzebujemy do tego wielkiego resetu i musimy pewne rzeczy od nowa zacząć – podkreślił polityk.
- Polska i Niemcy są gospodarczo znacznie bardziej związane ze sobą niż jakiekolwiek dwa inne kraje na całym kontynencie. Nasze relacje biznesowe to historia sukcesu – stwierdził też Lars Gutheil, dyrektor generalny Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (AHK).
Skutki chłodnych relacji politycznych dostrzega jednak w innych dziedzinach.
- W szkole, do której chodziłem, nie było lekcji języka polskiego. W Niemczech niewiele jest szkół, które dają taką możliwość. Także liczba lekcji niemieckiego w Polsce z powodów politycznych spada – zauważył Lars Gutheil.
Z drugiej strony mamy do czynienia z paradoksami.
- Największym dostawcą rozwiązań dotyczących cyberbezpieczeństwa dla polskiego rządu jest niemiecki T-mobile. Niemcy podpisali z kolei wielki kontrakt dotyczący bezpieczeństwa systemów radiowych z Comarchem – wymieniał dyrektor AHK.
O niewielkim znaczeniu polityki dla kontaktów ekonomicznych między oboma krajami przekonani są zresztą także inni uczestnicy debaty.
- To, co mówią i robią politycy, nie przeszkadza mi w mojej pracy – przekonywał Tomasz Salomon, który w resorcie rozwoju jako wicedyrektor departamentu zajmuje się m.in. współpracą międzynarodową.
- Gdybym się odseparował od temperatury dyskursu politycznego, nie korzystał z mediów, tylko widział świat wyłącznie z perspektywy mojego biurka i danych statystycznych, to nie widziałbym absolutnie niczego, co wpływa na klimat współpracy gospodarczej – zapewniał ministerialny urzędnik.
Dodał, że o dobrych relacjach biznesowych między naszymi krajami najlepiej świadczy fakt, że Polska wciąż jest postrzegana jako atrakcyjne miejsce do inwestycji.
- Polityka faktycznie raczej nie wpływa na decyzje o inwestycjach, choć mamy kampanię wyborczą i to może się zmienić – przestrzegał jednak Martin Kremer, konsul generalny Niemiec we Wrocławiu.
Z jego doświadczenia wynika, że na razie w relacjach gospodarczych zwycięża pragmatyzm. Konsul koncentruje się więc na rozwiązywaniu bieżących trudności, które wynikają m.in. z tego, że Polacy i Niemcy są troszkę inni i różnią się kulturą współpracy.
- W Berlinie, czyli na poziomie politycznym, entuzjazm dotyczący współpracy i intensyfikacji stosunków polsko-niemieckich jest raczej ograniczony – eufemistycznie relacjonował Martin Kremer.
Uważa, że jednym z podstawowych problemów, które wpływają na niechęć niemieckich polityków do uruchamiania nowych projektów i zacieśniania stosunków z Polską, są żądania reparacji.
- Niemcy są bardzo wrażliwi na tym punkcie, natomiast w Polsce o reparacjach właściwie w ogóle się nie mówi – potwierdziła Ewa Łabno-Falęcka.
Za swoiste podsumowanie debaty, która dotyczyła jeszcze wielu innych kwestii, takich jak np. energetyka atomowa czy rozwój technologii wodorowych, należy jednak uznać tezę postawioną przez Markusa Reichela.
- Dziś polska gospodarka i niemiecka gospodarka to jedna polsko-niemiecka, czy jak kto woli, niemiecko-polska gospodarka – stwierdził poseł do Bundestagu.