Mamy nadzieję, a nie szczepionkę

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2020-07-23 22:00

Prace nad preparatem chroniącym przed koronawirusem idą szybko i pozwalają na optymizm, ale na razie wróżymy z fusów — uważa prof. Krzysztof Pyrć z Małopolskiego Centrum Biotechnologii

Posłuchaj wywiadu w formie podcastu:

„PB”: Media co chwilę donoszą o postępach prac nad różnymi szczepionkami na koronawirusa. Czy możemy liczyć na to, że szczepionka pojawi się szybko?

Krzysztof Pyrć: Prace nad stworzeniem szczepionki zaczęły się szybko, już wiosną. Jest bardzo dużo inicjatyw jednostek naukowych i podmiotów komercyjnych. O ile wiem, mamy obecnie około 200 prób stworzenia szczepionki. Te działania toczą się oczywiście z różną dynamiką, cztery firmy są bardzo zaawansowane. Wyniki pokazują, że produkty są „obiecujące”, czyli spełniają wstępne wymagania. To jest bardzo dobra wiadomość, pozwalająca mieć nadzieję, że któraś ze szczepionek będzie działać. Nie możemy jednak na tym etapie mówić, że wyniki badań którejkolwiek wykazują jednoznacznie, że chroni ona przed zakażeniem. Wiemy tylko, że spełniają wstępne wymagania laboratoryjne.

Czyli szczepionki wywołują jakąś odpowiedź układu odpornościowego, ale nie wiemy, czy się nie zarazimy?

W ogóle mało jeszcze wiemy o odporności. Wiemy, że ktoś przechorował COVID-19, ktoś wyzdrowiał, pojawiły się przeciwciała, które po jakimś czasie znikają. Niewiele jednak wiemy o odporności tej osoby na ponowne zakażenie. Prace idą bardzo szybko i pozwalają mieć nadzieję — trzeba jednak udowodnić w badaniu klinicznym, że szczepionka faktycznie chroni przed zakażeniem i zmniejsza śmiertelność.

Prace nad szczepionkami zazwyczaj trwają wiele lat. W tym wypadku presja czasu jest duża. Pytanie, czy możemy mówić o szczepionce w perspektywie przyszłego roku, czy na razie wróżymy z fusów?

To jest wróżenie z fusów. Gdyby świat był idealny i wszystko poszło perfekcyjnie, to możemy mieć nadzieję, że szczepionka pojawi się w 2021 r. To jednak nie oznacza, że problem się skończy, bo od opracowania szczepionki do zaszczepienia wszystkich jest bardzo daleka droga.

Przejście z fazy laboratoryjnej do produkcyjnej nie jest chyba prostą sprawą.

Nie jest. Są próby skracania tego procesu. Niektóre firmy zaczęły budować fabryki, nim udowodniły, że ich szczepionki działają — podejmują to ryzyko, by skrócić czas potrzebny na wprowadzenie produktu na rynek.

Jak może działać ta szczepionka? Są takie szczepionki, które podaje się raz w życiu, i np. szczepionki na grypę, które podaje się raz w roku, bo wirus szybko mutuje. Jak będzie w przypadku koronawirusa?

Szczepionki jeszcze nie ma, nie wiemy, jaka będzie dynamika odpowiedzi immunologicznej organizmu, więc nie ma odpowiedzi na to pytanie. Mogę zakładać, że szczepionka nie będzie dawać odporności na całe życie i trzeba się będzie doszczepiać. To teza oparta na podobnych przypadkach, ale oczywiście nie można wykluczyć, że powstanie akurat taka szczepionka, która nie będzie tego wymagała. To pytanie będzie można zadać, gdy będziemy mieli jakąś szczepionkę. Na razie nie mamy żadnej.

Wywiad jest skróconym zapisem rozmowy z odcinka podcastu „Puls Biznesu do słuchania” pt. „Jak pandemia napędzi medycynę”.