Manta wraca do zdrowia

Kamil Kosiński
opublikowano: 2011-08-25 00:00

Restrukturyzacja przyniosła efekty. Przychody nie dorównują tym z najlepszych lat, ale zysk jest całkiem pokaźny.

Restrukturyzacja przyniosła efekty. Przychody nie dorównują tym z najlepszych lat, ale zysk jest całkiem pokaźny.

Zajmująca się importem z Chin i sprzedażą pod własnymi markami sprzętu elektronicznego i AGD, Manta Multimedia chce w 2011 r. osiągnąć około 65 mln zł przychodów i 4 mln zł zysku netto. To wynik podobny do tego z roku 2010. W 2012 r. przedsiębiorstwo oczekuje już dwucyfrowego wzrostu przychodów i zysku. Ma w tym pomóc wprowadzenie na rynek oświetlenia LED, przenośnych odtwarzaczy filmów 3D i telewizorów 3D. Sprzedaż tych ostatnich spółka już testowała.

— Od listopada 2010 r. do lutego 2011 r. sprzedaliśmy około 10 tys. takich telewizorów — zapewnia Bogdan Wiciński, prezes Manta Multimedia.

Nowe kierunki

We wrześniu 2011 r. telewizory 3D mają trafić na stałe do oferty Manty. Szef firmy zakłada, że w ciągu roku sprzeda "kilkadziesiąt" tysięcy takich urządzeń. I nie będą to telewizory sprowadzane z Chin, lecz montowane w Polsce.

— Zdecydowaliśmy się na to ze względu na parametry jakościowe. Zdarzało się, że w przypadku produkcji zleconej w Chinach dostawcy przysyłali nam wyroby o innych parametrach, niż miały egzemplarze próbne, na podstawie których składaliśmy zamówienie —mówi Bogdan Wiciński.

— Domyślam się, że Manta będzie upatrywała sukcesu w tym, że jej produkty będą tańsze od urządzeń wiodących światowych marek. Ale żadna z firm podobnych do Manty nie próbowała jeszcze wejść w segment telewizorów 3D, dlatego sam jestem ciekaw, co z tego wyjdzie. Gdyby jednak udało się jej sprzedać choćby 30 tys. takich telewizorów, to osiągnęłaby zauważalny udział w rynku — komentuje Michał Kanownik ze Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego Branży RTV i IT, który skupia m.in. LG, Samsunga i Sony.

Wraz z poszerzeniem gamy produktów Manta chce też w zauważalny sposób wyjść poza Polskę. Sprzedaż na innych rynkach stanowi obecnie 5-10 proc. jej obrotów. Prezes chciałby, by było to 30 proc. Spółkę interesują zarówno rynki Rosji i Ukrainy, jak i Europy Zachodniej.

Zmiany wewnątrz firmy

Na przełomie 2012 i 2013 r. Manta chce powrócić do planów budowy centrum logistycznego i siedziby firmy w Gaju przy drodze S8 między Radzyminem a Wyszkowem. Grunt pod inwestycję został kupiony już w 2009 r. Od tamtego czasu firma przeszła jednak głęboką restrukturyzację. Z 90 pracowników zostało 25.

— Dzięki wdrożeniu systemu ERP z czytnikami kodów kreskowych tę samą pracę w magazynie wykonuje nie dziesięć, ale pięć osób. Zwolnienia były jednak w całej firmie. Jak się zatrudnia w biurze 30 osób, to potrzeba dwóch osób do sprzątania. Jak się w ogóle ma 100 pracowników, to potrzeba przynajmniej dwóch osób w kadrach. Im więcej ludzi, tym więcej innych ludzi potrzeba do ich obsługi, a tym, którzy nie pracują, łatwiej ukryć się za tymi, którzy pracują — zaznacza Bogdan Wiciński.

Twierdzi przy tym, że choć zwolnienia zaczęły się wraz z kryzysem nie był on ich bezpośrednią przyczyną. Tak jak i spadek sprzedaży o około 40 mln zł w stosunku do rekordowego 2005 r.

— Późniejsza sytuacja w firmie była konsekwencją złego zarządzania i braku kompetencji kadry zarządzającej, czyli głównie mnie. Rozwój firmy przerósł mnie jako człowieka — przyznaje Bogdan Wiciński.