O tym, jak zapoczątkować długotrwały związek konsumenta z produktem i jego marką, a także wzmocnić jej postrzeganie poprzez wciągniecie klienta w intrygującą opowieść o niej, mówili uczestnicy konferencji „Brand Innovation” zorganizowanej przez „Puls Biznesu”.

Roztropna budowa
Firma, która ma dobrą markę, może wiele osiągnąć. Jej magnetyczna siła może elektryzować przeciętnego Kowalskiego i nie pozwolić mu przejść obojętnie obok związanych z nią produktów. Dlatego od samego początku trzeba ją budować roztropnie. Marka musi mieć swój wyrazisty wizerunek, tożsamość i reputację. Fabian Baumann, niemiecki projektant, współzałożyciel Formfjord (berlińskie Studio Wzornictwa Przemysłowego i Rozwoju Produktu), zauważył, że obecnie często pierwszy kontakt z marką następuje za pośrednictwem Facebooka. — Jest on bardzo istotny, jeśli nie najważniejszy. Dlatego już od samego początku powinniśmy umieć zainteresować konsumenta naszym brandem — podkreślał Fabian Baumann.
Ekscytująca opowieść
Jak to zrobić? Niemiecki projektant radził, aby wokół marki stworzyć interesującą historię. Ma ona być na tyle wciągająca, aby klient chciał jak najwięcej dowiedzieć się o produkcie, a docelowo — kupić go.
— Trzeba opowiadać ludziom o marce, aby mogli w nią uwierzyć. Nie wolno ich zawieść. Jeżeli produkt będzie zrobiony dobrze, to nabywcy będą do nas wracać — ocenił Fabian Baumann.
Co ważne, trzeba też odpowiednio kreować wartości związane z wyrobem. Istotny jest również jego design. Nie wolno zapominać o końcowym etapie tych działań, czyli sprzedaży. Zajmujący się nią specjaliści również muszą wiedzieć, co i w jaki sposób nam oferują.
— Dlatego wygląd towaru musi być spójny zarówno ze strategią marki, jak i przedsiębiorstwa — tłumaczył współwłaściciel Formfjord.
W świecie LED-ów
O tym, jak ważne jest dbanie o konsumenta, wielokrotnie przekonał się Artur Śleziak, współtwórca wrocławskiej firmy Chors, produkującej oprawy oświetleniowe. — W Polsce znaleźliśmy wielu klientów, którzy nam zaufali. Pozwalali nam się uczyć na swoich projektach, często dużo na tym tracąc. Są zadowoleni ze współpracy z nami, w zasadzie zbudowali naszą markę — opowiadał dolnośląski przedsiębiorca. Jego zdaniem, fundamentalne dla firmy jest zdobycie klientów, którzy chcą z nią być. I to z różnych względów.
— Być może dlatego, że mamy fajny produkt. Albo dlatego, że za każdym razem, gdy wina leży po naszej stronie, zawsze odbieramy telefon i naprawiamy swój błąd. Czasem nawet za pożyczone pieniądze. Konsumenci doceniają to, że nigdy nie zostawiamy ich z problemem — tłumaczył Artur Śleziak.
Pasjonaci światła
Chors zdobywa również zagraniczne rynki. W sprzedaży jej produktów w Niemczech pomaga Fabian Baumann.
— Jesteśmy rodzinną firmą. Zatrudniamy 58 osób i mamy już bardzo zaawansowany technologicznie zakład. Produkujemy około 4 tys. lamp miesięcznie, ciągle dokupujemy nowe maszyny. Stać nas na współpracę z projektantami zewnętrznymi, aby szerzej budować wizję przedsiębiorstwa, tworzyć atrakcyjną ofertę i realizować misję — wyliczał z dumą współzałożyciel Chors. Skąd taki pomysł na biznes? Artur Śleziak wraz z żoną uważają, że światło odbite od Księżyca jest czymś przyjemnym i inspirującym. Za pomocą różnych technologii próbowali ten efekt przełożyć na swoje produkty. Twórcy Chors nie mieli wątpliwości, że budowa wnętrza za pomocą światłocienia daje wiele możliwości do popisu. Wrocławska firma musi konkurować z wielkimi korporacjami, a także z zalewem tanich, chińskich towarów. Dlatego — jak podkreślał Artur Śleziak — ważne jest, aby klient wiedział, z kim ma do czynienia i czego może oczekiwać.
— Chcemy dostarczać ludziom technologie, które pozwolą uzyskać taki rodzaj światła, jaki widzą za oknem i im się podoba. Bez zastanawiania się, czy jest to LED, czy żarówka halogenowa. Chodzi o to, aby czuli się naturalnie, swobodnie, po prostu dobrze. Za pomocą różnych opraw oświetleniowych, które raz emitują światło skupione, a raz rozproszone, potrafimy uzyskać efekt, który widzimy w naturze — tłumaczył Artur Śleziak. Chors jest elastyczną firmą. Nie boi się modyfikować produktów i stwarzać ich od zera. Choć z ekonomicznego punktu widzenia nie zawsze ma to sens — realizuje to dla klienta. — Dzięki temu tworzy się pewna więź między nami — skonkludował współtwórca Chors.