Mariusz Książek uwierzył w Personnel Service

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2022-06-01 20:00

Inwestor wyłożył 15 mln zł za 15 proc. akcji spółki zajmującej się rekrutacją pracowników. Uwierzył w wizję wzrostu dzięki przenoszeniu produkcji do Polski.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego Mariusz Książek zdecydował się na inwestycję w Personnel Service
  • jakie wyniki ma osiągnąć spółka w tym roku
  • jak na jej biznes wpłynęła rosyjska inwazja na Ukrainę
  • co z planami debiutu giełdowego Personel Service
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Personnel Service (PS), zajmująca się rekrutacją i outsourcingiem pracowników firma, założona i kierowana przez menedżerów wywodzących się ze znanego giełdowym inwestorom Work Service’u, znalazł pierwszego dużego inwestora finansowego. Został nim Książek Holding, wehikuł inwestycyjny Mariusza Książka, głównego akcjonariusza takich spółek giełdowych, jak Marvipol, British Automotive Holding i Synektik.

— Za 15 mln zł kupuję 15 proc. akcji PS. W perspektywie kilku lat spółka może zadebiutować na głównym rynku GPW, ale niekoniecznie myślę o wychodzeniu przy IPO — to inwestycja długoterminowa. Wybuch wojny za wschodnią granicą nie wpłynął na moje postrzeganie perspektyw tej inwestycji. Rozmawiałem ze spółką i jej akcjonariuszami od dłuższego czasu, szczegóły dopięliśmy dwa tygodnie temu — mówi Mariusz Książek.

Miliardowe nadzieje:
Miliardowe nadzieje:
Tomasz Hanczarek (z prawej), prezes Personnel Service’u, twierdzi, że „w perspektywie paru lat wycena grupy powinna przebić 1 mld zł”. Na razie na potrzeby transakcji z Mariuszem Książkiem spółka wyceniła się na 100 mln zł.
Marek Wiśniewski

Pracowniczy potencjał

Dla inwestora, znanego przede wszystkim z branży deweloperskiej i handlu samochodami, pracowniczy outsourcing to nie nowość. Pod koniec 2019 r. za około 11,6 mln zł odkupił od restrukturyzującego się wówczas Work Service’u rekrutacyjno-konsultingową spółkę Antal, skoncentrowaną na dostarczaniu firmom specjalistów z branży IT.

— Wiążę duże nadzieje z branżą szeroko pojętej rekrutacji i outsourcingu pracowników. Na usługi PS jest duży popyt, zresztą nie tylko w Polsce. Biznes ma solidne fundamenty i przede wszystkim jest skalowalny, co uzasadnia inwestycję — mówi Mariusz Książek.

W 2020 r. (ostatnie dane w KRS), gdy branżę mocno dotknęły skutki pandemii, PS miał 359 mln zł przychodów i 2,1 mln zł EBITDA.

— W ubiegłym roku nasze przychody zbliżyły się do 600 mln zł, a EBITDA wyniosła 18 mln zł. W tym roku liczę na wzrost przychodów do około 700 mln zł mimo zawirowań w marcu i kwietniu związanych z wybuchem wojny. Wypracowujemy kilkakrotnie wyższe marże niż inne firmy z sektora HR, które zajmują się outsourcingiem pracowniczym, bo zapewniamy szerszy zakres usług, koncentrując się na obsłudze największych firm produkcyjnych. Nie chodzi o to, by podstawić im pracownika pod bramę, tylko zalegalizować jego pobyt w Polsce, dowieźć go pracy, zapewnić mieszkanie, opiekę medyczną, wyżywienie w pracy, a nawet opiekę nad dziećmi — mówi Tomasz Hanczarek, prezes PS, który po wejściu Mariusza Książka do spółki ma 19 proc. akcji.

Ukraińskie konsekwencje

PS w kilka lat zbudował dużą skalę głównie dzięki pracownikom sprowadzanym z Ukrainy. Rosyjska inwazja mocno odbiła się na biznesie. W krótkim terminie jej najpoważniejszą konsekwencją z perspektywy firmy było to, że nie może, przynajmniej na razie, realizować wygranego tuż przed wybuchem wojny dużego kontraktu z Ambasadą RP w Kijowie na uruchomienie i obsługę centrów wizowych w Ukrainie.

To m.in. z myślą o obsłudze tego kontraktu PS w ubiegłym roku zaczął rozglądać się za inwestorami, celując w 15-25 mln zł. Spółka zapewnia jednak, że „projekt został przygotowany zgodnie z planem” i po zakończeniu działań wojennych wznowi działania operacyjne w Ukrainie.

— Projekt jest oczywiście w zawieszeniu. Gdy dojdzie do jego realizacji, będzie to istotna druga noga biznesowa, ale także bez niego PS szybko rośnie — uważa Mariusz Książek.

Firma dostarcza polskim fabrykom prawie 12 tys. pracowników. To niemal wyłącznie Ukraińcy, tymczasem po wybuchu wojny do Polski napłynęła fala uchodźców, ale wyjechali, by walczyć, mężczyźni w wieku produkcyjnym.

— Niemal od razu uruchomiliśmy nowe centra rekrutacyjne w Gruzji, a także w Uzbekistanie i Tadżykistanie, w mniejszym stopniu sprowadzamy też pracowników z Bangladeszu i Nepalu. Paradoksalnie moment dla takiej firmy jak nasza jest bardzo dobry — popyt na pracowników szybko rośnie, a fabryki już są przenoszone z Chin, Rosji czy Ukrainy do Polski, bo po covidowych doświadczeniach producenci stawiają na tzw. nearshoring. Dzięki pieniądzom od inwestora będziemy mogli obsługiwać największe kontrakty, które wymagają zaangażowania sporych pieniędzy — mówi Tomasz Hanczarek.

Poznaj program IX edycji kongresu “HR Summit”, 19-20 września 2022 >>

Giełdowe przymiarki

W czasie, gdy Tomasz Hanczarek był znaczącym akcjonariuszem i prezesem, Work Service także zapowiadał dynamiczny rozwój i agresywnie wchodził na rynki zagraniczne dzięki przejęciom. Potem popadł w kłopoty, m.in. z powodu wysokiego zadłużenia (patrz ramka).

— PS nie jest zadłużony, a w najbliższym czasie nie planujemy akwizycji. Zaczynamy jednak rozwijać się organicznie na rynkach zagranicznych. Mamy pierwsze kontrakty z firmami z Niemiec, Holandii, Szwecji i Finlandii, dla których realizujemy pilotażowe projekty. Na ewentualne akwizycje przyjdzie czas, jeśli zdecydujemy się na wejście na główny parkiet GPW i zdobędziemy pieniądze z IPO — mówi Tomasz Hanczarek.

Pod koniec ubiegłego roku PS podpisał term sheet z notowaną na NewConnect Trinity Group. Wstępny plan zakładał, że dojdzie do tzw. odwrotnego przejęcia, po którym spółka przeprowadzi transfer z małego parkietu na duży. W kwietniu przedłużono czas na zawarcie odpowiedniej umowy do 30 czerwca ze względu na „konieczność przeprowadzenia podwyższenia kapitału zakładowego przez PS”. Term sheet nadal obowiązuje, ale spółka rozważa też klasyczną ścieżkę wejścia na rynek główny. Ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła.

Wzloty i upadki

Tomasz Hanczarek i jego biznesowy partner Tomasz Misiak (były senator) przez lata brylowali jako twórcy i menedżerowie Work Service'u, który wyrósł na głównego gracza na polskim rynku agencji pracy tymczasowej. Spółka zadebiutowała na GPW w 2012 r., zbierając z oferty publicznej ponad 30 mln zł. Rok później na inwestycję w spółkę zdecydował się fundusz PineBridge, który za 20 proc. akcji wyłożył 105 mln zł. Za pieniądze od inwestorów, a także z kredytów i emisji obligacji Work Service zaczął agresywnie rozwijać się poprzez przejęcia na rynkach zagranicznych. Zapowiadano 1 mld EUR obrotów, a akcje spółki wprowadzono równolegle na giełdę w Londynie. Po kilku latach przyszła jednak pora na płacenie rachunków. Pod presją wierzycieli Work Service zaczął sprzedawać aktywa i negocjować zrolowanie zadłużenia. Kilka razy się udało, ale ostatecznie spółkę, której giełdowa kapitalizacja drastycznie spadła, przejęła włoska GI Group. Odkupiła przy okazji większość akcji od Tomaszów Misiaka i Hanczarka, choć z tym pierwszym (pośrednio zaangażowanym również w PS) wciąż toczy spory prawne.