Masz Lotos? Możesz chcieć więcej

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2022-06-05 20:00

Akcjonariusze Lotosu mogliby wynegocjować korzystniejszy parytet wymiany akcji gdańskiej spółki na akcje Orlenu – wynika z komentarzy analityków.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego akcjonariusze Lotosu mogą chcieć korzystniejszego parytetu
  • czy mają szanse to wynegocjować
  • czy umowa z Saudi Aramco jest dla Orlenu dobra czy zła
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W czwartek po giełdowej sesji rynek poznał proponowany parytet wymiany akcji Lotosu na akcje PKN Orlen, wynoszący 1:1,075. To kluczowa informacja dla akcjonariuszy obu firm, zastanawiających się, czy poprzeć paliwową megafuzję. W ramach transakcji Orlen ma przejąć Lotos, płacąc własnymi akcjami nowej emisji. Jednocześnie Lotos musi sprzedać cześć aktywów, w tym jedną trzecią udziałów w gdańskiej rafinerii, co jest warunkiem uzyskania zgody Komisji Europejskiej.

Kluczowa rola gdańskiej rafinerii.
Kluczowa rola gdańskiej rafinerii.
Kluczowym elementem transakcji jest sprzedaż 30 proc. rafinerii Lotosu. Nabywcą będzie Saudi Aramco, które jednocześnie będzie dostarczać ropę całej grupie Orlenu, zaspokajając ponad 40 proc. jej zapotrzebowania.

Niewysoka premia za Lotos

Na piątkowej sesji kursy Orlenu i Lotosu dostosowały się do wycen leżących u podstaw parytetu. Michał Kozak, analityk domu maklerskiego Trigon, uważa jednak, że parytet uwzględnia odcięcie dywidendy z kursu Orlenu w lipcu. Oznacza to, że akcjonariusze Lotosu po wymianie akcji nie dostaną dywidendy z zeszłorocznego zysku Orlenu.

- Mogło to nie zostać dostrzeżone przez część rynku – zaznacza analityk.

Według niego propozycja parytetu nie odbiega istotnie od ostatnich wycen analityków, ale zwraca uwagę na świetne otoczenie makroekonomiczne, czyli m.in. wysoką marżę rafineryjną, wysokie ceny ropy i gazu i dobre efekty programu inwestycyjnego EFRA w Lotosie.

- Daje to podstawy do lekkiego podwyższenia parytetu na korzyść Lotosu – uważa Michał Kozak.

Podobnego zdania jest Tamas Pletser, analityk Erste Banku.

- Premia, którą mają dostać akcjonariusze Lotosu, nie wydaje się bardzo wysoka – zauważa.

Rząd ma dużą motywację

Zdanie akcjonariuszy Lotosu ma duże znaczenie. Wprawdzie skarb państwa, promujący transakcję, ma aż 53. proc. akcji tej spółki, podczas gdy w PKN Orlen ma tylko 27,5 proc., ale wymagana większość głosów jest w przypadku Lotosu bardziej ambitna. Transakcja, a zatem parytet, musi mieć poparcie 80 proc. głosów na walnym zgromadzeniu Lotosu. W Orlenie będzie to to trzy czwarte głosów.

- To poparcie ze strony akcjonariuszy Lotosu wydaje się kluczowe dla powodzenia transakcji – uważa Tamas Pletser.

Jeśli chodzi o perspektywy dojścia transakcji do skutku, to Tamas Pletser podkreśla, że polski rząd włożył wiele wysiłku w jej przygotowanie. Podobnie ocenia to Michał Kozak.

- Prawdopodobieństwo powodzenia transakcji jest wysokie – uważa analityk Trigona.

Dużo pytań bez odpowiedzi

Pytani o ocenę całej transakcji, analitycy zasłaniają się niewystarczającą wiedzą.

- Nie wiemy wszystkiego o warunkach transakcji z partnerami Orlenu, dlatego trudno o jednoznaczną ocenę. Wyceny spółek zmieniają się z kwartału na kwartał, a obecne otoczenie utrudnia prognozy i wyceny, ponieważ jest pochodną decyzji politycznych. Z jednej strony nie jest to dobry moment na pozbywanie się aktywów z uwagi na rosnące ryzyko nierównowagi na krajowym rynku energii i paliw, a niezależność od innych państw powinna być priorytetem. Z drugiej strony należy zadać sobie pytanie: „a co gdyby nie udało się zastąpić ropy rosyjskiej, a umowa na dostawy ropy z Saudi Aramco nie weszłaby w życie?” – mówi Michał Kozak.

Saudi Aramco to partner, który kupi 30 proc. udziałów w gdańskiej rafinerii i zapewni dostawy ropy zaspokajające ponad 40 proc. łącznego zapotrzebowania grupy Orlenu, już po przejęciu Lotosu.

- Gdyby wojna miała eskalować i rozszerzać się na inne regiony świata, to ryzykiem może być przyszła polityka Saudi Aramco dotycząca dostaw ropy do Orlenu, a także sposób zarządzania częścią rafinerii – uważa Michał Kozak.