Audyt przeprowadzony przez Komisję Europejską miał zakończyć się konkluzją, że firmy, które Babis umieścił w funduszu powierniczym przed przejęciem przez niego władzy muszą zwrócić unijne dofinansowania otrzymane z unijnego budżetu w ubiegłym roku, twierdzi czeska gazeta powołując się na anonimowe źródła.

Babis twierdzi od dawna, że nie narusza prawa czeskiego i europejskiego.
- Jestem zszokowany doniesieniami czeskich mediów, że Komisja Europejska zażądała zwrotu subsydiów otrzymanych przez moje byłe firmy – powiedział premier Czech serwisowi Novinky.cz.
Czeski resort finansów potwierdził otrzymanie audytu, ale nie odniósł się do jego szczegółów. Zwrócił jedynie uwagę, że znajdują się w nim „wstępne ustalenia, konkluzje i rekomendacje audytorów, które mogą być zmienione na podstawie przyszłych informacji przekazanych przez krajowe władze”.
Zwykle czas na reakcję na wnioski audytu to dwa miesiące.
Babis jest oskarżany w Czechach o to, że jedna z jego byłych firm nielegalnie zdobyła fundusze unijne ponad dekadę temu. Prokuratorzy nie zdecydowali jeszcze, czy wystąpią z oskarżeniem, za czym opowiedziała się policja.