Terminal Portowaja znajduje się niedaleko stacji kompresorów początkowego odcinka Nord Stream 1. W połowie czerwca Rosja ograniczyła dostawy gazociągiem do Europy, powodując szybki wzrost cen „błękitnego paliwa” i w konsekwencji kryzys energetyczny. Łatwo się domyślić, że celem tego działania jest zniechęcenie europejskich państw do wspierania Ukrainy w wojnie z Rosją.

Eksperci podkreślają, że choć spalanie gazu nie jest nietypowe w takich instalacjach, to w Portowaja odbywa się to na bezprecedensową skalę.
- Nigdy nie widziałam aby zakład LNG spalał gaz na taką skalę – powiedziała dr Jessica McCarty, specjalistka analizy danych satelitarnych z Uniwersytetu Miami. – To zaczęło się w czerwcu, zauważyliśmy wówczas duży wzrost, i jest kontynuowane – dodała.
Inni eksperci także uważają, że to rozmyślne działanie. Niektórzy sądzą, że Rosja spala gaz z powodu sankcji, które uniemożliwiają jej zdobycie części do urządzeń pozwalających na magazynowanie gazu.
Pojawiły się obawy związane ze środowiskiem. Spalanie gazu uwalnia 9 tys. ton ekwiwalentu dwutlenku węgla dziennie.