Microsoft nie nadąża za własnym sukcesem. Brakuje serwerów dla AI

ON, Bloomberg
opublikowano: 2025-10-10 09:19

Niedobory mocy obliczeniowych w centrach danych Microsoftu mogą utrzymać się dłużej, niż firma wcześniej zakładała – wynika z wewnętrznych prognoz koncernu. To kolejny sygnał, że gigant z Redmond ma coraz większy problem z nadążeniem za rosnącym popytem na usługi chmurowe – podaje agencja Bloomberg.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W wielu amerykańskich regionach, gdzie znajdują się serwerownie Microsoftu, zaczyna brakować fizycznej przestrzeni oraz wolnych serwerów. W rezultacie w kluczowych lokalizacjach – m.in. w Północnej Wirginii i Teksasie – firma ograniczyła możliwość zakładania nowych subskrypcji usług Azure przynajmniej do połowy przyszłego roku.

Azure pozostaje głównym źródłem przychodów Microsoftu

To dłuższy okres, niż wcześniej zapowiadano. W lipcu dyrektor finansowa Microsoftu, Amy Hood, prognozowała, że problemy z przepustowością zakończą się do końca 2025 roku. Braki obejmują zarówno serwery z procesorami graficznymi (GPU) wykorzystywanymi w sztucznej inteligencji, jak i te oparte na tradycyjnych jednostkach CPU, stanowiących trzon usług chmurowych.

Azure to obecnie najważniejszy motor wzrostu Microsoftu – w roku fiskalnym 2025 przyniósł firmie ponad 75 mld USD przychodów. Tempo rozwoju tej platformy wciąż przewyższa konkurentów, takich jak Amazon Web Services czy Google Cloud.

Jednak problem niedoboru serwerów dotyka całej branży. Microsoft przyznaje, że już od sześciu kolejnych kwartałów nie jest w stanie zaspokoić pełnego popytu klientów. Z podobnymi trudnościami mierzą się także Amazon i Google.

Rzecznik Microsoftu podkreślił, że większość regionów i usług Azure w USA wciąż dysponuje wolną mocą obliczeniową, pozwalającą dotychczasowym klientom rozwijać swoje projekty. W razie nagłego wzrostu zapotrzebowania spółka stosuje jednak tzw. „metody zachowania pojemności”, które mają równoważyć obciążenie między centrami danych.

Microsoft wprowadza mechanizmy kompensacji dla klientów dotkniętych opóźnieniami

Jeśli w preferowanym regionie brakuje miejsca, pracownicy Microsoftu kierują klientów do innych lokalizacji. To jednak może zwiększyć złożoność systemów i wydłużyć czas przesyłu danych między serwerownią a użytkownikiem.

Niektórzy klienci, napotykając ograniczenia po stronie Azure, przenoszą część swoich usług do innych dostawców – powiedział Apurva Kadakia z Hexaware Technologies, firmy doradzającej w migracji do chmury. Inni dzielą obciążenie między różne regiony lub ograniczają się do uruchamiania jedynie najważniejszych procesów do czasu zwiększenia mocy Microsoftu.

Przedstawiciele koncernu zapewniają, że w wyjątkowych przypadkach, gdy niedobory prowadzą do wyższych kosztów lub opóźnień, Microsoft rekompensuje klientom poniesione straty. Firma deklaruje też, że z dużymi klientami planuje z wyprzedzeniem okresy wzmożonego ruchu, np. w czasie świątecznych zakupów.

Microsoft prowadzi bezprecedensową rozbudowę infrastruktury – w ostatnim roku zwiększył moce centrów danych o ponad 2 gigawaty.

OpenAI największym klientem infrastruktury Microsoftu

– Od momentu uruchomienia ChatGPT i GPT-4 praktycznie nie da się budować centrów danych wystarczająco szybko – przyznał w październiku dyrektor ds. technologii Kevin Scott. – Nawet nasze najbardziej ambitne prognozy okazują się zbyt ostrożne – dodał.

Rosnące zapotrzebowanie napędza nie tylko sztuczna inteligencja, ale też klasyczne usługi chmurowe, z których korzystają aplikacje i serwisy internetowe. Największym klientem Microsoftu w zakresie klasycznej infrastruktury chmurowej opartej na procesorach CPU pozostaje OpenAI – twórca ChatGPT.

Z powodu ograniczonej dostępności zasobów niektórym pracownikom Microsoftu polecono zamknięcie wewnętrznych projektów w najbardziej obciążonych regionach, by zwolnić miejsce dla priorytetowych usług.

Budowa nowego centrum danych to skomplikowany i czasochłonny proces, który od planowania do uruchomienia może trwać nawet kilka lat. Dodatkowym problemem są długie terminy dostaw kluczowych komponentów, takich jak półprzewodniki czy transformatory energetyczne.