Miedź ustanowi nowy rekord

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2021-08-09 20:00

Czerwony metal flirtuje z przełamaniem linii trendu wzrostowego. Tak źle być nie powinno, ale najbardziej optymistyczne prognozy też nie wydają się realne

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego prognoza banku Goldman Sachs o miedzi kosztującej 15 tys. USD za tonę wydaje się polskim analitykom nierealna
  • o ile miedź może pobić rekord wyceny z maja 2021 r.
  • jak wartość amerykańskiego dolara wpływa na cenę metalu
  • jak Chiny mogą wpłynąć na rynek miedzi
  • jak na ceny wpływa popyt i podaż
  • co robią spekulanci na rynku kontraktów terminowych

Wyznaczając nowe historyczne rekordy notowań, w maju 2021 r. cena miedzi na giełdzie w Londynie pokonała 10,5 tys. USD za tonę. Obecnie notowania są około 1 tys. USD niżej. Znajdują się przy tym na kluczowym z technicznego punktu widzenia poziomie linii trendu wzrostowego.

- Jeżeli doszłoby do przebicia linii trendu wzrostowego, to byłaby to sytuacja porównywalna do tej z 2011 r. Po przebiciu ówczesnej linii trendu wzrostowego rozpoczął się długoterminowy trend spadkowy – przypomina Michał Stajniak, zastępca dyrektora działu analiz X-Trade Brokers DM.

Jego zdaniem tym razem tak się nie stanie.

- Myślę, że w obecnym trendzie wzrostowym, w perspektywie 1-2 lat cena miedzi osiągnie 11-12 tys. USD za tonę. Natomiast jeszcze w 2021 r. jest duża szansa powrotu notowań powyżej 10 tys. USD – mówi Michał Stajniak.

- Na rynku miedzi mamy do czynienia z jeszcze jedną próbą wyjścia na nowe szczyty. Wydaje mi się, że gdyby tak się stało, byłaby to kropka nad i kończąca trend wzrostowy trwający od koronawirusowego krachu. Nie zakładam przy tym, by kurs miedzi mocno wystrzelił w górę. O ile rekord zostanie pobity, to o 5-10 proc. – wtóruje mu Daniel Kostecki, analityk Conotoxii.

Punkt odniesienia

Krótkoterminowo notowaniom czerwonego metalu sprzyja na pewno ryzyko strajku w największej na świecie kopalni miedzi, jaką jest chilijska Escondida, należącej do BHP Group. Wpływ przestoju w tym zakładzie na globalny rynek pokazał już 44-dniowy strajk z 2017 r.

Wiadomo jednak, że strajki prędzej czy później się kończą, a na kursy surowców wpływają też inne czynniki. Jednym z nich jest siła amerykańskiego dolara, w którym wyceniana jest większość surowców, w tym miedź.

W piątek 6 sierpnia 2021 r. pojawiły się bardzo dobre dane z amerykańskiego rynku pracy. Można je odczytać jako krok w kierunku podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Taki ruch niewątpliwie uderzyłby w notowania miedzi.

- Obecnie EUR/USD jest poniżej 1,18 podczas gdy przy rekordowych notowaniach miedzi w 2011 r. był powyżej 1,40. Dolar był więc wtedy znacznie słabszy wobec euro niż teraz. Z tego punktu widzenia można powiedzieć, że miedź jest przewartościowana. Natomiast ja bym inaczej patrzył na sytuację. Nie zwracałbym uwagi na to, co dzieje się na parze EUR/USD, lecz USD/CNY. Dolar jest zdecydowanie słabszy wobec chińskiego juana niż to miało miejsce rok temu – zaznacza Michał Stajniak.

Co więcej, są to z grubsza te same poziomy co dekadę temu, gdy czerwony metal osiągnął poprzedni rekord notowań – 10190 USD za tonę. To zaś o tyle istotne, że chińska gospodarka konsumuje ponad połowę światowej produkcji miedzi.

W lipcu 2021 r., Ludowy Bank Chin obniżył stopę rezerwy obowiązkowej.

- W perspektywie są kolejne obniżki stóp procentowych, w tym głównie stopy rezerwy obowiązkowej. Moim zdaniem nie wpłynie to jednak na osłabienie juana, powinno zaś wpłynąć na pobudzenie chińskiej gospodarki przez nowe kredyty. Wzrost akcji kredytowej oznacza zaś dobre perspektywy dla miedzi – uważa Michał Stajniak.

Realny popyt, realny problem

Chiny są największym na świecie konsumentem wielu surowców. Ich wysokie ceny wcale więc nie są im na rękę. W pierwszej połowie 2021 r. Państwo Środka próbowało obniżyć ceny surowców i trzeba przyznać, że dzięki sprzedaży zapasów strategicznych w niektórych przypadkach zakończyło się to sukcesem – głównie w przypadku rudy żelaza, ale też ropy naftowej.

- Taka sytuacja jest mało prawdopodobna w przypadku miedzi. Zapasy miedzi w Chinach są relatywnie niskie. Na świecie też pozostają na niskim poziomie – ocenia Michał Stajniak.

Sprzyjałoby to wzrostowi cen. Właśnie przez nierównowagę popytu i podaży amerykański bank inwestycyjny Goldman Sachs nazwał miedź „nową ropą” i uznał, że jej cena może w 2025 r. osiągnąć nawet 15 tys. USD za tonę.

Daniel Kostecki wątpi w taki rozwój zdarzeń. Jego zdaniem, po pobiciu rekordu z maja 2021 r. o 5-10 proc. notowania miedzi wejdą w powolny, ale jednak trwały trend spadkowy.

- Popyt na miedź nadal będzie dosyć duży, bo mamy na świecie ekspansję monetarną i fiskalną oraz potężne programy infrastrukturalne. Ten realny popyt będzie więc cały czas wysoki. Pytanie tylko, gdzie jest rynek z wyceną tego popytu. To, że jakieś niedostatki miedzi na rynkach się pojawiają i są prawdopodobnie przed nami, nie oznacza, że uczestnicy rynku będą licytować ceny. Mogą odłożyć inwestycje w czasie, by w zamian za to mieć możliwość zakupu miedzi taniej. Na realizacji inwestycji po bardzo wysokich cenach nikomu nie zależy, bo jednak budżety są ograniczone – uzasadnia Daniel Kostecki.

Jego zdaniem na to, że miedź w spektakularny sposób nie pobije ostatniego rekordu notowań wskazuje też sytuacja na rynku kontraktów terminowych.

- Na amerykańskim rynku kontraktów terminowych na miedź inwestorzy nie dokupują już kontraktów licząc na kolejne duże fale wzrostowe. Wręcz przeciwnie. Każdy nowy szczyt jest okazją do redukowania pozycji. Pojawienie się nowego rekordu byłoby więc dobrym momentem do realizacji zysków. Jeżeli więc pojawi się nowy szczyt, to tylko po to, by inwestorzy spekulacyjni mogli wyjść z pozycji na rynku futures. Bo realny popyt na metal swoją drogą, a spekulanci swoją. Ci ostatni mogą cenę zrzucić ze szczytów, co rozpocznie trend boczny, który gospodarkom wyjdzie akurat na dobre – tłumaczy Daniel Kostecki.