Między kosmosem, winem i powieścią: Sergiusza Sawina życie pełne pasji

Justyna Klupa
opublikowano: 2025-05-09 12:30

Sergiusz Sawin, prezes PIAP Space, spółki z branży kosmicznej, jest autorem powieści. Po godzinach tworzy nie tylko literaturę, lecz także wino w rodzinnej winnicy pod Kazimierzem Dolnym. Można wziąć z niego przykład i też spróbować połączyć te światy – usiąść z książką i kieliszkiem wina w ręku i spojrzeć w niebo…

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • Dlaczego Sergiusz Sawin postanowił przyjąć stanowisko prezesa w spółce z branży kosmicznej?
  • Skąd pomysł na fabułę romansu?
  • O czym jest jego książka?
  • Jakie widzi podobieństwa między prowadzeniem winnicy a pracą przy technologiach kosmicznych?
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Pracował w różnych branżach, m.in. spożywczej i inwestycyjnej, a od kilku miesięcy spełnia się… w kosmicznej – jest prezesem PIAP Space, spółki specjalizującej się w robotyce. Firma rozwija technologie i urządzenia do integracji i testowania satelitów, nawigacji wizualnej dla łazików, usuwania śmieci kosmicznych i precyzyjnych misji lądowania. Różnice między tymi branżami są ogromne. Skąd zatem pomysł na pracę w sektorze kosmicznym?

– „E.T. postanowił wrócić do domu”. To dla mnie ponowne odkrycie pasji z wczesnej młodości, kiedy fascynacja fantastyką naukową przerodziła się w zainteresowanie astronomią. Teleskop kupiłem jeszcze w latach 90. za pierwsze zarobione pieniądze. Potem były spotkania z astronomią na piknikach naukowych, festiwalach nauki czy pokazach i wykładach w Centrum Badań Kosmicznych PAN – wspomina prezes Sergiusz Sawin.

Decyzję, by przyjąć to stanowisko, ułatwiło mu przekonanie, że następne dekady będą należały do eksploracji kosmosu. To wynik ogromnych zmian technologicznych w komunikacji, które obserwuje się od kilkudziesięciu lat.

– Przed nami skokowy rozwój technologii i wiele fascynujących misji planetarnych i pozaplanetarnych. Już niedługo po raz drugi zobaczymy Polaka w kosmosie. To dobry czas dla tej branży i cieszę się, że mogę być jej częścią – mówi Sergiusz Sawin.

Z pasji do wina

Nie samą pracą żyje prezes. Po godzinach pomaga teściom w prowadzeniu winnicy Widok Wojszyn w malowniczej miejscowości pod Kazimierzem Dolnym. Wspiera ich w najważniejszych chwilach – przy zbiorach i na winiarskich wydarzeniach. Założenie winnicy wynikło bardziej z pasji niż decyzji biznesowej.

– Obaj z teściem od dawna interesowaliśmy się winem w wymiarze konsumpcyjnym. W pewnym momencie doszliśmy do wniosku, że dobrze byłoby dołączyć do rozwijającej się społeczności winiarskiej w Polsce. Zmiany klimatyczne wskazywały, że warunki będą coraz bardziej sprzyjające. Znaleźliśmy teren dostępny pod inwestycje – południowy stok o odpowiednim nachyleniu, blisko rzeki – wręcz modelowy do uprawiania winorośli. Mieliśmy też okazję kosztować win naszych sąsiadów, które były naprawdę obiecujące – wymienia prezes PIAP Space.

Winnica istnieje od 2013 r. Jak przyznaje Sergiusz Sawin, przechodziła zarówno gorsze, jak i lepsze momenty. Były też takie, które dawały mnóstwo satysfakcji – na przykład gdy wina z winnicy Widok Wojszyn były nagradzane na konwentach czy wybierane przez sommelierów do paneli degustacyjnych.

Prowadzenie winnicy wymaga wiedzy i doświadczenia. Nie wszystko jednak zależy od winiarzy. Kapryśna pogoda potrafi skutecznie utrudnić działalność.

– Najgorsze są kwietniowe i majowe przymrozki, które potrafią zahamować rozwój winorośli. W naszej historii zdarzyło się kilka roczników, gdy produkcja wina spadała o 40 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Głównym winowajcą była niesprzyjająca wiosenna aura – przyznaje winiarz.

Dostrzega pewne podobieństwa między prowadzeniem winnicy i pracą przy technologiach kosmicznych. Uważa, że niektóre wyzwania związane z rozwojem biznesu mogą być wspólne dla większości branż.

– Prowadziłem kiedyś równolegle dwa projekty: dla producenta wody butelkowanej i wytwórcy pieców do obróbki cieplnej metali. Okazało się, że w obszarze motywowania pracowników, komunikacji i procesów oba przedsiębiorstwa miały bardzo zbliżone wyzwania i problemy. W przypadku wina i przestrzeni kosmicznej także widzę wiele podobieństw. Potrzebna jest wytrwałość, cierpliwość, zrozumienie, że wiele rzeczy wymaga czasu. Do tego dorzuciłbym konieczność dobrego zarządzania cash flow. Mam wrażenie, że branża kosmiczna podobnie jak winiarstwo w szczególnym stopniu przyciąga ludzi z pasją. Jednych motywuje chęć pokonywania kolejnych barier technologicznych i eksplorowania kosmosu, a innych pragnienie wytworzenia wyjątkowego produktu, który zdobędzie uznanie grupy wyrafinowanych koneserów, restauratorów i ekspertów winiarskich – mówi prezes PIAP Space.

Jeszcze nie dzisiaj

Winnica to niejedyna pasja Sergiusza Sawina. Menedżer ma talent pisarski. W 2022 r. Novae Res wydało jego powieść „Jeszcze nie dzisiaj”. Nie jest to jednak jego pierwsze dzieło. W szkole podstawowej napisał opowiadanie na starej maszynie ojca, po którym prawdopodobnie odziedziczył talent pisarski.

– Mój ojciec dużo pracował z tekstem. Pisał krótkie historyjki do „Szpilek”, skecze kabaretowe i opowiadania satyryczne. Był autorem scenariuszy filmowych, kilku sztuk teatralnych. Stworzył też adaptację „Mszy za miasto Arras” Andrzeja Szczypiorskiego, graną z sukcesami w polskich teatrach. Myślę, że to on zainspirował mnie do pisania – mówi autor „Jeszcze nie dzisiaj”.

W czasach studenckich opublikował pierwsze opowiadanie. Pojawiło się w nieistniejącym już magazynie „Brainstorm”. Dlaczego tak późno zdecydował się wydać książkę?

– Nie ukrywam, że pomogła mi pandemia. Mimo całego dramatu związanego z sytuacją epidemiologiczną i lockdownem trzeba przyznać, że to był czas, w którym cały świat trochę zwolnił, wytrącił nas, ludzi biznesu, z toru, po którym pędziliśmy, aby zrealizować kolejne zawodowe cele. I wtedy, w sprzyjających okolicznościach przyrody – kilkumiesięczny lockdown spędziliśmy w winnicy pod Kazimierzem Dolnym – postanowiłem w końcu zabrać się za pisanie opowieści, którą już od kilku lat miałem dobrze ułożoną w głowie – wspomina Sergiusz Sawin.

Przyznaje, że dużym wyzwaniem i testem cierpliwości okazało się zbudowanie spójnej całości – pomostów między najważniejszymi scenami i utrzymanie uwagi czytelników. Miał jednak na to radę.

– Musiałem narzucić sobie obowiązek codziennych kilkugodzinnych sesji twórczych, a – co może potwierdzić żona – dyscyplina nie jest moją najmocniejszą stroną. Trudne emocjonalnie było pisanie kilku najważniejszych scen w książce. Wczuwam się w sytuacje bohaterów i przeżywam razem z nimi. Były momenty, w których musiałem robić przerwy, żeby ochłonąć z nadmiaru emocji – wyjawia pisarz.

Tworząc fabułę, czerpał z obserwacji otoczenia i relacji z osobami, które spotykał na różnych etapach życia. Historia jednej z głównych bohaterek bazuje na rodzinnych wydarzeniach. W książce przenikają się dwa światy. Pierwszym jest środowisko osób bezdomnych, które próbują przetrwać. Drugim – onkologia dziecięca.

– Postacie reprezentujące oba środowiska próbują przetrwać w dramatycznych okolicznościach, w których wydaje się, że los nieodwracalnie obrócił się przeciwko nim. Miałem w życiu dużo szczęścia i nigdy nawet nie byłem blisko doświadczeń bohaterów opisanych w książce, ale podczas pisania fascynująca była dla mnie próba wczucia się w sytuację tych ludzi i zrozumienia, jakie są granice motywacji do przetrwania mimo wszystko, pozostania człowiekiem, podtrzymywania nadziei, że to jeszcze nie dzisiaj i los się kiedyś odmieni. Próbowałem też zrozumieć, kiedy przychodzi ten moment, gdy już nie ma siły na dalszą walkę – mówi autor książki.

Trzeba być pokornym i cierpliwym

„Jeszcze nie dzisiaj” to utwór z przesłaniem. Sergiusz Sawin chciał uzmysłowić czytelnikom, że każdemu człowiekowi pisana jest inna historia. I choć może to niesprawiedliwe – jednym los sprzyja, a innym życiowe niepowodzenia krzyżują plany.

– Bardzo łatwo oceniać tych, którym się nie udało, wykluczać ze społeczności, izolować, ignorować. Chciałem pokazać, że każdy człowiek jest na tyle pojemnym i złożonym zbiorem doświadczeń, zainteresowań, postaw czy poglądów, że zawsze można znaleźć wspólny mianownik, jakąś płaszczyznę porozumienia z inną osobą, nawet z taką, która wydaje się skrajnie różna od nas. Może to skłoni kogoś do spojrzenia inaczej na bezdomnego z parku. On może mieć dużo ciekawszą historię niż „zwykły” człowiek, który codziennie chodzi do biura – uważa prezes.

Pisanie i prowadzenie winiarni to pasje, między którymi nie widzi analogii. Choć przyznaje, że wino może być naturalnym towarzyszem lektury, lecz należy je przyjmować z umiarem.

– Nie jest tajemnicą, że zbyt duża ilość wypitego trunku może utrudnić czytanie albo sprawić, że człowiek zaśnie w połowie rozdziału – żartuje autor książki.

Widzi natomiast dużo podobieństw między uprawą winorośli i zarządzaniem firmami.

– Praca w winnicy uczy pokory. Świadomości, że nie wszystko jest w naszych rękach i choćbyśmy mieli najlepsze chęci i ciężko pracowali, nie zawsze jesteśmy w stanie osiągnąć sukces. Wiele zależy od otoczenia czy sprzyjających okoliczności. Dlatego tak ważne jest przygotowanie na różne scenariusze, żeby nie dać się pokonać chwilowo niesprzyjającym okolicznościom. Praca w winnicy uczy również cierpliwości. Doskonałość potrzebuje bardzo dużo czasu. Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć, przyspieszyć – uważa Sergiusz Sawin.

Jego książka uczy, że czasem warto się zatrzymać, spojrzeć w niebo… albo na innych ludzi.