Przewaga popytu nad podażą skutkuje zwykle wzrostem cen. Na trzech z siedmiu głównych rynków mieszkaniowych podwyżki już są wyjątkowe.
– W tym roku średnia cena metra kwadratowego nowych mieszkań najbardziej wzrosła w ofercie krakowskich, trójmiejskich i warszawskich deweloperów – mówi Marek Wielgo, ekspert portalu GetHome.pl.
W tych trzech metropoliach deweloperzy sprzedali znacznie więcej mieszkań, niż wprowadzili na rynek. Na przykład w Warszawie w okresie siedmiu miesięcy pojawiło się na nim niespełna 6,3 tys. nowych lokali. Natomiast na blisko 12,5 tys. znaleźli się chętni. W efekcie dramatycznie uszczuplona została oferta firm deweloperskich.
Z danych BIG DATA RynekPierwotny.pl wynika, że w Krakowie było w niej pod koniec lipca aż o 36 proc. mniej mieszkań niż jeszcze siedem miesięcy wcześniej. W stolicy oferta lokali skurczyła się w tym okresie o 29 proc., a w Trójmieście – o 23.
Cztery miasta mają problem
– Z niewystarczającą podażą mieszkań mieliśmy do czynienia zaledwie dwa lata temu. Rok 2021 zapewne przez wielu zostanie zapamiętany jako okres wręcz szalejących cen – zauważa Marek Wielgo.
Przypomina, że w stolicy oferta mieszkaniowa zmniejszyła się wówczas w ciągu sześciu miesięcy aż o jedną czwartą. Wprawdzie deweloperzy zaczęli ją później uzupełniać, ale i tak w całym 2021 r. średnia cena metra kwadratowego poszła w górę o 14 proc. Podobna podwyżka nastąpiła w Krakowie i we Wrocławiu, zaś w Trójmieście wyniosła o 18 proc.
Obawy, że w tym roku historia może się powtórzyć, nie są bezpodstawne. W lipcu w bankach zaczęła się ustawiać kolejka chętnych po tzw. bezpieczny kredyt z budżetową dopłatą.
Ekspert portalu GetHome.pl przyznaje, że na ryzyko podwyżek wskazują też statystyki budowlane GUS oraz dane popytowo-podażowe z BIG DATA RynekPierwotny.pl. W Łodzi, Poznaniu i Katowicach wydaje się ono na razie niewielkie, bo deweloperzy dysponują zapasem mieszkań, na które uzyskali pozwolenia na budowę, ale jeszcze jej nie zaczęli. Jednak w Warszawie, Krakowie, Trójmieście i we Wrocławiu aktywność inwestycyjna firm deweloperskich jest w tym roku zbyt mała w stosunku do popytu. Jeśli zapotrzebowanie jeszcze wzrośnie, zapas inwestycji z uzyskanym już pozwoleniem na budowę szybko się wyczerpie.
Deweloperzy chcą budować
W sondzie Dompress.pl deweloperzy zapowiadają uruchamianie nowych inwestycji. Z uwagi na wzmożony popyt realizację niektórych projektów przyspiesza np. Develia - w tym roku uruchomi jeszcze dwie budowy z wydanymi pozwoleniami w Krakowie i Warszawie.
Atal planuje rozpoczęcie do końca roku 13 inwestycji lub kolejnych etapów (łącznie 4 tys. mieszkań) we wszystkich regionach, w których działa. Buduje zgodnie z przyjętym wcześniej na ten rok harmonogramem, ale spodziewa się sprzedaży większej od planowanej.
Bouygues Immobilier Polska zamierza wprowadzić w tym roku do sprzedaży 400 mieszkań w Warszawie. Eco Classic uruchamia cztery nowe inwestycje w Łodzi, Warszawie i Gdańsku. Do oferty J.W. Construction w najbliższym czasie trafią: Osiedle ECOBerensona na warszawskiej Białołęce i Apartamenty na Wzgórzu w podkrakowskiej Zawadzie – w sumie ponad 400 mieszkań.
Kolejne etapy i nowe inwestycje uruchamia Ronson Development. We wrześniu chce rozpocząć warszawski projekt Zielono Mi na Dolnym Mokotowie (blisko 100 mieszkań) oraz trzeci etap projektu Viva Jagodno we Wrocławiu. Ponadto deweloper ma w planach rozpoczęcie inwestycji w Szczecinie i Poznaniu.
Natomiast Archicom zaoferuje nowe mieszkania we wszystkich miastach, w których działa, czyli w Warszawie, Łodzi, Poznaniu, Krakowie i we Wrocławiu.
Szybkie uruchomienie nowych inwestycji deweloperskich jest jednak trudne ze względu na procedury administracyjne. Według Joanny Chojeckiej z Robyga czas oczekiwania na pozwolenie na budowę wydłużył się z 6-9 miesięcy do około 1,5 roku, 2 lat. Robyg w całym 2023 r. planuje sprzedaż ponad 3,3 tys. mieszkań.