Mikołaj z laptopem i Baba-Jaga – Polacy kochają unikatowe bombki

Marta Prus
opublikowano: 2024-12-23 12:12
zaktualizowano: 2024-12-24 12:12

Odmieniły jej życie. W tworzeniu bombek odnalazła spokój i własne miejsce, które pozwala jej na chwilę wyciszenia. Anna Małyszko, założycielka firmy PolskaBombka.pl, należy do szczęśliwców, dla których praca jest pasją.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Kiedy podczas świąt w domu przewróciła się choinka, a część bombek – w tym cenne, przekazane przez mamę – uległa zniszczeniu, Anna Małyszko rozpoczęła poszukiwania podobnych ozdób, które mogłyby zastąpić utracone pamiątki. Szybko się przekonała, że to nie jest łatwe. Na rynku dominowały okrągłe szklane bombki, a oryginalniejsze formy były trudno dostępne i bardzo drogie.

Zaintrygowana, postanowiła zgłębić temat i poświęciła cały rok na odwiedzanie manufaktur na Dolnym Śląsku – regionie przodującym w produkcji ozdób świątecznych. Początkowo kupowała gotowe wysrebrzone formy bombek i samodzielnie je dekorowała. Pierwszym krokiem w stronę własnego biznesu był udział w świątecznym jarmarku w 2012 r. i sprzedaż własnoręcznie malowanych bombek, które szybko zyskały zainteresowanie. Rozpoczynając działalność, Anna Małyszko nie korzystała z pożyczek ani dofinansowania na założenie firmy. Cały biznes sfinansowała z oszczędności. Na początku, by obniżyć koszty, wynajmowała stoiska w tańszych galeriach handlowych. Dopiero gdy firma zaczęła przynosić zyski, mogła sobie pozwolić na zaprezentowanie się w droższych miejscach.

Początkowo wszystkie ozdoby dekorowała sama, ale po dwóch latach zaczęła współpracę z kilkunastoma rodzinnymi manufakturami, które zajmują się dmuchaniem bombek, m.in. z firmą Choinka z Częstochowy.

– Ten zawód jest coraz rzadszy, ponieważ nie ma szkół uczących fachu, a dmuchacze bombek są coraz starsi. Tradycja wciąż jednak jest pielęgnowana w Polsce, w przeciwieństwie do Chin, gdzie produkcję ozdób przejęły maszyny – tłumaczy Anna Małyszko, właścicielka firmy PolskaBombka.pl.

W okresach wzmożonej pracy korzysta też ze wsparcia sezonowych pracowników, którzy pomagają głównie przy sprzedaży i obsłudze stoisk i rozwożą produkty.

Bombkowe realia

Polska wciąż przoduje w produkcji bombek. Z analizy Akcenty wynika, że jesteśmy trzecim – po Holandii i Niemczech – eksporterem świątecznych ozdób w Europie i piątym na świecie, z eksportem wartym 68,2 mln EUR w 2023 r. Globalnym liderem pozostają Chiny.

Największym odbiorcą polskich bombek są Niemcy, gdzie trafiła co czwarta wyeksportowana ozdoba (15,6 mln EUR). Kolejne miejsca zajmują Stany Zjednoczone i Francja. Polskie bombki trafiają też do Czech, Austrii, Słowacji, Rosji i Australii. Importujemy natomiast głównie z Chin, Niemiec i Holandii.

Bombki Anny Małyszko, które można znaleźć na świątecznych jarmarkach w Warszawie i Białymstoku, także są dostępne za granicą – w Londynie i Japonii.

– Pierwszymi klientami mojego sklepu internetowego byli Polacy mieszkający za granicą. Podejrzewam, że z powodu tęsknoty za krajem decydowali się na kupno polskich bombek – mówi Anna Małyszko.

Przygotowania do sezonu świątecznego zaczyna już w styczniu od magazynowania bombek z poprzedniego roku i wymyślania nowych wzorów. Jako pośredniczka między klientami i manufakturami, podpowiada, jakie są trendy i czego oczekuje rynek. Wiosną, na przełomie kwietnia i maja, rozpoczyna się wysyłka bombek za granicę. Latem prowadzone są rozmowy na temat rezerwacji stoisk na jarmarkach świątecznych w galeriach handlowych – często to koszt kilkudziesięciu tysięcy złotych. Późną jesienią i zimą trwa sprzedaż bombek na jarmarkach i w sklepie internetowym.

Wytwarzanie ozdobnych bombek angażuje wiele osób. Najpierw artysta modelarz tworzy projekt i model. Następnie wykonywany jest odlew żeliwny, który posłuży do stworzenia formy. Kolejny etap to wydmuchanie szkła w formie. To wymaga od dmuchacza szkła dużych umiejętności i precyzji – musi wyczuć odpowiedni moment, by uzyskać pożądany kształt. Po wydmuchaniu bombka jest srebrzona, by nadać jej błyszczący wygląd. Na końcu trafia do dekoratorek, które ręcznie malują i ozdabiają każdą sztukę.

Ceny są bardzo zróżnicowane i zależą od kilku czynników. Im bardziej skomplikowana i czasochłonna dekoracja, tym wyższa cena bombki. Dotyczy to też liczby warstw – bombki, które wymagają wielokrotnego nakładania farby i długiego schnięcia, są droższe, a także metody produkcji – dmuchane i ręcznie dekorowane bombki kosztują więcej od produkowanych maszynowo.

Najtańsze ręcznie robione bombki kosztują parę złotych, a cena najdroższych może wynosić nawet 250 zł. W ostatnich latach bombki podrożały około 30 proc. ze względu na rosnące koszty produkcji, takie jak wzrost cen szkła, gazu i kosztów pracy. Mimo to popyt nie spadł.

W ostatnich latach rynek bombek ozdobnych przeszedł znaczną przemianę. Anna Małyszko podkreśla, że kiedyś dominowały bombki okrągłe, obecnie klienci chętniej wybierają unikatowe, o nietypowych kształtach, często z myślą o przekazaniu ich kolejnym pokoleniom. To podejście sprawia, że ludzie traktują bombki jako pamiątki rodzinne, a nie jednorazowe ozdoby. Zmieniające się trendy wpłynęły na ofertę firmy. Kiedyś dominowały tradycyjne wzory – Mikołaje, bałwanki czy domki – dziś klienci coraz częściej sięgają po bombki w kształcie owoców, warzyw czy ciast, ponieważ mogą służyć nie tylko jako ozdoby choinkowe, lecz także dekoracje kuchenne. Ustawione na paterach czy półkach wprowadzają świąteczny klimat do różnych przestrzeni w domu.

Anna Małyszko miała okazję realizować wiele nietypowych zleceń, które zapadły jej w pamięć. Przykładem może być bombka przedstawiająca Mikołaja z laptopem zamówiona przez żonę dla męża – pasjonata gier komputerowych czy Mikołaj na sedesie dla mężczyzny często przesiadującego w łazience. Popularnością cieszyły się też inne humorystyczne projekty, np. bombka przedstawiająca Babę-Jagę. Najmocniejszym segmentem sprzedaży są jednak samochody vintage i motywy religijne, np. szopki czy bombki z wizerunkami Maryi i Jezusa. Szczególną popularność zdobyły też bombki przedstawiające zwierzęta – psy i koty są najchętniej wybierane przez klientów.

Bombkowa pasja

Pandemia COVID-19 była szczególnym okresem dla branży. Mimo ogólnego spowolnienia gospodarczego sprzedaż bombek okazała się zaskakująco wysoka. Anna Małyszko wspomina jednak pandemię jako czas pełen niepewności. Produkcja i magazynowanie ozdób trwały mimo braku gwarancji, że galerie handlowe zostaną otwarte. Informacje o możliwości sprzedaży pojawiły się na krótko przed świętami, co wymagało szybkiej reakcji. Mimo trudności firma przetrwała ten czas, a po pandemii sprzedaż wróciła do normy.

Głównym celem założycielki PolskiejBombki.pl jest rozwój na rynkach zagranicznych, ponieważ rozbudowa stoisk w kraju staje się logistycznie niemożliwa. Nie planuje wprowadzania nowych produktów, chce pozostać przy bombkach. Jednocześnie wciąż znajduje czas na samodzielne dekorowanie, które traktuje jak hobby. Przyznaje, że potrafi zamknąć się w pracowni i spędzać całe dnie na malowaniu ozdób.

Uwielbia też jazdę na nartach, nurkowanie i ogrodnictwo. W wolnych chwilach często sięga po rower lub odwiedza siłownię.

– Bombki odmieniły moje życie. Znalazłam w nich spokój, własne miejsce, które pozwala mi na chwilę wyciszenia i oderwania się od codziennych spraw – podkreśla Anna Małyszko.

Dla niej bombki to nie tylko praca, lecz także pasja, która przynosi radość i satysfakcję.