Coraz trudniej jest prowadzić w Polsce biznes. Nie tylko dlatego, że firmom dała się we znaki pandemia COVID-19, a w ich planach namieszał podatkowy Polski Ład. Respondenci najnowszej edycji cyklicznej ankiety „Badanie polskiej przedsiębiorczości” firmy doradczej inFakt wskazali, że choć własna działalność daje im satysfakcję, to jednak niestabilne prawo i inflacja nie pozwalają w pełni rozwinąć skrzydeł. Teraz na te kryzysy nakłada się wojna w Ukrainie.
Między lockdownem a tarczą
Indeks inFakt określający poziom satysfakcji z prowadzenia biznesu przez mikro i małe firmy może przyjmować wartości na skali od -100 pkt. (skrajny pesymizm) do 100 pkt. (skrajny optymizm). W badaniu wartość tego wskaźnika okazała się ujemna i wyniosła -20,8 pkt. To wynik niemal dwukrotnie gorszy niż w 2020 r.
Według ekspertów inFaktu, gdyby nie „duch przedsiębiorczości”, ogólny indeks pikowałby w dół jeszcze bardziej. Od 2018 r. najbardziej ciągnie go w górę subiektywnie odczuwana przez przedsiębiorców satysfakcja z prowadzenia swoich firm. W ubiegłym, wyjątkowo trudnym roku, deklarowało ją 60 proc. respondentów. Wskazywali oni na znaczenie dla nich niezależności (68 proc. wskazań), możliwości robienia tego, co lubią najbardziej (51 proc. ) i samorealizacji (32 proc).
– Wielu przedsiębiorców obawia się o swoją płynność finansową, zaburzoną przez pandemię, i nie widzi szans na rychłą poprawę – zwraca uwagę Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy w firmie inFakt.

Ponad połowa respondentów na pytanie o wpływ pandemii na ich biznes w 2021 r. stwierdziła, że poniosła straty wynikające z lockdownów. Zarazem więcej niż połowa ankietowanych skorzystała z rządowego wsparcia, głównie ze zwolnienia z opłacania składek ZUS (58 proc. odpowiedzi). Mikroprzedsiębiorcy częściej korzystali z mikropożyczki, a mali z tarczy finansowej Polskiego Funduszu Rozwoju. Ponadto otrzymywali świadczenia postojowe (19 proc. ) i dofinansowania do wynagrodzeń pracowników (17 proc.).
Również więcej niż połowa badanych przyznała, że tarcze pozwoliły im utrzymać miejsca pracy, a 35 proc. – odzyskać płynność finansową. 27 proc. respondentów nie odczuło poprawy mimo otrzymania rządowej pomocy.
– Polskie małe i mikrofirmy wyszły z pandemii poobijane. Zdecydowana większość mierzyła się z redukcją kosztów i wynagrodzeń. Podmioty te są mistrzami improwizacji i tworzenia rozwiązań ad hoc, ale bynajmniej nie prowizorycznych – mówi dr Anna Czarczyńska, wykładowczyni Akademii Leona Koźmińskiego (ALK).
Teraz przedsiębiorcy dodatkowo borykają się z rewolucją, jaką zaserwował im Polski Ład. Już same jego zapowiedzi w trakcie niełatwego 2021 r. wywoływały niepokój i poczucie braku stabilności prawa. Właśnie to badani najczęściej (61 proc.) wymieniali jako problem w prowadzeniu działalności. Na dodatek inne przepisy podatkowe zmieniały się w minionym roku średnio co dwa tygodnie.
Odłożona rekonwalescencja
– Przybywa przedsiębiorców, którzy podkreślają że coraz trudniej wykonywać jednoosobową działalność gospodarczą. Redukują w związku z tym koszty, ale zarazem podnoszą wynagrodzenia – zauważa Piotr Juszczyk.
Jego zdaniem presja na podwyżki płac ma dwa źródła. Jedno to utrzymujący się rynek pracownika. Na drugie składa się Polski Ład, który już w pierwszych tygodniach obowiązywania sprawił, że wielu pracowników otrzymało niższe wypłaty.
– Polski Ład w obecnej wersji w zasadzie jest neutralny dla portfeli pracowników o określonych zarobkach. Dla przedsiębiorców to rewolucja, głównie z powodu zmiany zasad naliczania składki zdrowotnej. Teraz rynek został poddany kolejnym wyzwaniom w związku z wojną w Ukrainie – komentuje ekspert inFaktu.
Szok za szokiem – tak dr Anna Czarczyńska streszcza warunki, w jakich ostatnio przychodzi działać biznesowi.
– Tumany niepewności jeszcze nie opadły, a już z impetem uderzył w gospodarkę kolejny szok zewnętrzny w postaci wojny tuż za naszą granicą. Lęk, niepewność, poczucie zagrożenia i elementy paniki rynkowej zaczęły oddziaływać na popyt. Gwałtownie zmieniły się potrzeby i obawy klientów. Do znacznych zakłóceń w łańcuchach dostaw zaczęły dochodzić bezpośrednie i pośrednie koszty zrywania kanałów dystrybucji produktów związanych z obszarem działań wojennych bądź obejmowanych kolejnymi sankcjami – komentuje wykładowczyni z ALK.
W rezultacie obecny rok, wyczekiwany – podkreśla – jako czas rekonwalescencji po turbulencjach administracyjnych obostrzeń i chaotycznych regulacji pandemicznych niemal od razu okazał się jeszcze bardziej nieprzewidywalny.
– Uruchomiona lawina zmian podatkowych wymagała sporej ekwilibrystyki. I to bardziej w odgadywaniu sensu nowych zasad niż w ich wdrażaniu. Księgowy stał się powiernikiem podatkowym i bypassem dla Polskiego Ładu – tłumaczy dr Anna Czarczyńska.
Jej zdaniem wojna i zwiększony w związku z nią popyt może być dla wielu firm szansą na odbicie po ostatnich kryzysach. Popyt ten rośnie w branży spożywczej, przetwórstwie i produkcji podstawowych artykułów wyposażenia mieszkań. Jednak niektóre sektory, głównie budownictwo, za chwilę będą borykały się z problemami kadrowymi z powodu odpływu Ukraińców, którzy wrócili do ojczyzny, by walczyć w jej obronie.
– W innych sektorach, w których brakuje rąk do pracy, obecna sytuacja może być szansą. Pojawiły się przy tym ułatwienia pozwalające zwiększyć zatrudnienie Ukraińców i być może dzięki temu zmniejszyć presję płacową. Jednak mikro i małe firmy w najmniejszym stopniu są w stanie przyjąć falę napływających potencjalnych pracowników – wyjaśnia ekspertka.
Zaznacza przy tym, że przyjęcie pracownika oznacza dla firmy wydatki na adaptację, szkolenia i przejściowe obniżenie wydajności dotychczasowych zatrudnionych, zaangażowanych obecnie w różne działania pomocowe.
Pogoń za paragrafami
– Niewykluczone, że uchodźcy znajdą pracę także w firmach otwieranych w Polsce przez ich rodaków. Specustawa pomocowa dla Ukraińców daje im możliwość szybkiego podjęcia działalności. Nie jest to bez znaczenia także dla osób, które prowadziły swoje biznesy w Ukrainie i świadczyły usługi dla kontrahentów z zagranicy. Mają szansę kontynuować ją u nas – zauważa Piotr Juszczyk.
Wspomniana przez niego ustawa zawiera też preferencyjne prawo rozliczania w kosztach firm darowizn przekazywanych na walkę ze skutkami wojny toczącej się w Ukrainie. I w zasadzie na tym kończą się związane z wojną ulgi dla przedsiębiorców.
– Z badania inFaktu widać, że przedsiębiorcy przede wszystkim marzą, żeby im nie przeszkadzać, stworzyć w miarę stabilne warunki. Jak powtarzają z roku na rok, chcą zajmować się swoją pracą, a nie nieustannym dostosowywaniem do kolejnych zmieniających się realiów. Niemniej, jeśli pojawia się jakiś rodzaj wspierającej ich zachęty, szybko ją przyjmują. W obliczu wyzwań związanych z wojną w Ukrainie można by zapewne pomyśleć o jakichś nowych regulacjach, jednak rozwiązania ad hoc często mają nieprzewidywalne skutki. Chyba lepsze jest generalne wsparcie firm, żeby było im łatwiej. Niestety, Polski Ład jest tego zaprzeczeniem – mówi dr Anna Czarczyńska.
Podatkowa reforma wydaje się wyjątkowo rzucać podatników na huśtawkę niestabilnych przepisów. Polski Ład zaczęto modyfikować niemal natychmiast po tym, gdy wszedł w życie. Teraz konsultowany jest kolejny zestaw zmian tej reformy, które mają zacząć obowiązywać w połowie tego roku. Co ciekawe, zapowiedziana w nim obniżka stawki PIT z 17 proc. do 12 proc. oraz zniesienie ulgi dla klasy średniej mają obowiązywać z mocą wsteczną, od 1 stycznia 2022 r.
– Przepisy stały się zbyt skomplikowane, aby można było je na bieżąco śledzić i interpretować, a jednocześnie zajmować się działalnością – komentuje ekspertka z ALK.