Tym, którzy liczą na pieniądze z funduszy strukturalnych, ale nie mają własnych środków pomocny powinien być Fundusz Poręczeń Unijnych (FPU). Teoretycznie.
O poręczenie z funduszu mogą ubiegać się zarówno firmy, jak i jednostki samorządowe, jeśli chcą zrealizować projekt współfinansowany z pomocy unijnej. Jest to sposób na uzyskanie kredytu bankowego lub innej formy pomocy finansowej. Z Bankiem Gospodarstwa Krajowego (BGK), instytucją zarządzającą funduszem, współpracuje około 30 banków, w których należy składać wnioski o udzielenie poręczenia.
Duży może... mało
— FPU dysponuje znacznie większymi możliwościami poręczeniowymi niż regionalne i lokalne fundusze poręczeniowe. Jednostkowe poręczenie może być udzielone do kwoty 5 mln EUR — informuje Robert Koziński, dyrektor departamentu funduszy poręczeń i gwarancji w BGK.
Niestety, tak jest tylko w teorii. Fundusz rozpoczął działalność w połowie ubiegłego roku. Obecnie do dyspozycji ma blisko 414 mln zł. To wystarczy na udzielenie poręczeń do kwoty 1,2 mld zł. Rzeczywistość nie wygląda jednak tak różowo. Dotychczas udzielono tylko jednego poręczenia na kwotę 0,5 mln zł.
Fundusz sam dla siebie
Dlaczego fundusz praktycznie nie działa? Zdaniem przedstawicieli BGK, przedsiębiorcy nie wiedzą o jego istnieniu i możliwościach. Wydaje się więc, że zawiodła promocja. Maciej Tekielski, rzecznik BGK, wskazuje na rolę banków, które bezpośrednio kontaktują się z klientami. Jego zdaniem, to w ich interesie leży akcja kredytowa z wykorzystaniem FPU.
Drugą przyczyną jest długa i skomplikowana procedura weryfikacji wniosków o udzielenie unijnych dotacji.
— Dopiero po podjęciu decyzji, które wnioski objęte zostają dofinansowaniem, uruchomiony zostaje proces udzielania kredytów, a co za tym idzie także poręczeń. Cały proces kwalifikacyjny może trwać nawet kilka miesięcy — wyjaśnia Robert Koziński.
Bankowcy głównej przyczyny niewielkiego zainteresowania ofertą BGK upatrują jednak w samej konstrukcji poręczeń. Umowa, którą BGK zawiera z bankami, jest nieelastyczna i niedostosowana do potrzeb konkretnego banku.
— Źródeł problemu należy szukać w sztywnych procedurach współpracy między BGK a bankami — partnerami FPU. Przykładem mogą być zapisy o możliwości niewypłacenia poręczenia w przypadku błędów w raportach o udzielonych kredytach — wyjaśnia Michał Zielke, dyrektor ds. małych i średnich przedsiębiorstw w BZ WBK.
Na niby
Poręczenia z FPU udzielane są na dwa sposoby. Przy większych kwotach (od 5 mln EUR) decyzję podejmuje BGK, rozpatrując każdy wniosek indywidualnie. Bank komercyjny może w tym przypadku podpisać z kredytobiorcą jedynie warunkową umowę kredytową lub wydać promesę. Jeśli poręczenie nie przekracza 100 tys. EUR, to bank podejmuje decyzję o przyznaniu poręczenia na podstawie tzw. umowy portfelowej. Ta druga procedura jest może pewnym uproszczeniem, ale banki i tak muszą zapłacić z góry część prowizji za udzielenie poręczenia. Płacąc, nie wiedzą, czy w ogóle znajdą klienta.
Większość dużych banków komercyjnych podpisała umowy z BGK, żaden jednak nie korzysta z FPU.
— Znam kilka lokalnych funduszy poręczeniowych, które działają bardzo sprawnie. Myślę, że mogą być wzorem do naśladowania dla FPU. W postaci biurokratycznej struktury, sukcesu ten fundusz raczej nie odniesie — dodaje Michał Zielke.
Wątpliwości budzą także warunki zabezpieczenia poręczenia.
— Podstawowym zabezpieczeniem poręczenia jest weksel in blanco. Warunkiem wejścia w życie poręczenia jest wniesienie opłaty prowizyjnej oraz przekazanie dokumentów potwierdzających objęcie przedsięwzięcia dofinansowaniem ze środków UE. Poręczenie wygasa w przypadku przeznaczenia kredytu niezgodnie z celem określonym w umowie kredytowej — tłumaczy Robert Koziński.
Natomiast banki jako podstawowego zabezpieczenia wymagają po prostu cesji praw wynikających z umowy o dotacji, co jest wynikiem konkurencji na rynku.
Kiedy utworzono FPU, mówiono o ryzyku nieotrzymania dotacji przez kredytobiorcę. Dzieje się tak, kiedy dofinansowany z funduszy strukturalnych projekt nie zostanie wykonany. Wydaje się jednak, że twórcy FPU byli zbyt ostrożni — wprowadzone zabezpieczenia sprawiają, że ani banki, ani kredytobiorcy nie chcą z niego korzystać. Doprowadzono więc do sytuacji, gdy ponad 1 mld zł jest, ale go nie ma...