Miliardy złotych prowizji do oddania

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2019-09-25 22:00

Już co trzeci kredyt spłacany jest przed terminem. Są to głównie kredyty wieloletnie, na duże kwoty. Duże też mogą być zwroty prowizji z tytułu wcześniejszej spłaty

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Ile kredytów klienci banków spłacają przed terminem
  • W jakim czasie to robią
  • Komu będą należały się zwroty prowizji z tytułu wcześniejszej spłaty
  • Dlaczego banki tak wydłużają okresy kredytowania

Jesień AD 2019 to niebezpieczna dla banków pora. Sektor w napięciu czeka na wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie niedozwolonych klauzul w umowach indeksowanych kredytów hipotecznych i liczy potencjalne koszty. W skrajnym scenariuszu mogą one wynieść kilkadziesiąt miliardów złotych.

W branży wciąż tli się iskierka nadziei, że wyrok TSUE nie będzie druzgocący dla polskiego rynku bankowego. Aczkolwiek orzeczenie Trybunału z 11 września w sprawie zwrotu prowizji z tytułu wcześniej spłaconego kredytu/pożyczki dużo miejsca na optymizm nie zostawia. Przypomnijmy, że TSUE orzekł, iż bank jest zobowiązany do zwrotu prowizji od kredytu konsumpcyjnego proporcjonalnie do terminu, jaki został do spłaty. Nie wiadomo dokładnie, ile bankom przyjdzie oddać z tytułu bezprawnie, jak się okazuje, pobranych kosztów pozaodsetkowych, ale analitycy mówią nawet o kilkunastu miliardach złotych.

Ostateczny rachunek zależeć będzie od determinacji klientów, ale też metodologii obliczania roszczeń. Prawo do zwrotu części prowizji przewiduje już ustawa o kredycie konsumenckim z 2011 r. W 2016 r. Rzecznik Konsumentów i Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów w swoich stanowiskach przypomniały o takim obowiązku.

Dobra wiadomość dla banków jest taka, że w wydanej przedwczoraj decyzji UOKiK w sprawie zwrotu kosztów pozaodsetkowych naliczonych przez Aasa nakazuje firmie pożyczkowej rozliczyć się z klientami właśnie od 2016 r. Jest też zła wiadomość: problem kredytów spłacanych przed czasem to przede wszystkim kwestia ostatnich lat, kiedy znacząco wydłużył się okres spłaty kredytu konsumenckiego. W 2012 r. przeciętny kredytobiorca zaciągał kredyt na 24 miesiące. Średnia dla finansowania dla klientów detalicznych w tym roku wyniosła już 47 miesięcy. To wartość nominalna. W ciągu ostatnich 12 miesięcy przed terminem klienci spłacili bowiem 30 proc. zobowiązań bankowych.

Co trzeci kredyt przed terminem

Tak wynika z danych Biura Informacji Kredytowej. Poprosiliśmy BIK o przygotowanie danych o terminach zapadalności kredytów konsumpcyjnych udzielanych przez banki oraz informacji, jaki odsetek zobowiązań klienci spłacają wcześniej. Biuro opracowało dwa zestawienia. W pierwszym ujęte zostały wszystkie kredyty czynne, zamknięte, w tym zamknięte przed terminem, w okresie sierpień 2018 — lipiec 2019 r.

W drugim zestawieniu znalazły się kredyty uruchomione w latach 2015-17 oraz jest ich status na koniec sierpnia bieżącego roku, czyli ile jest nadal w spłacie, jaką część klienci oddali na czas, ze zwłoką, a także przed czasem. Generalny wniosek jest taki, że data spłaty zapisana w umowie ma nomen omen całkowicie umowny charakter, gdyż rzeczywisty moment zwrotu zobowiązania następuje wcześniej. W analizowanym przez BIK okresie ostatnich 12 miesięcy co piąty kredyt został zamknięty przed terminem. Wartościowo jest to jeszcze wyższy odsetek, bo aż 30 proc. zobowiązań banki otrzymały od klientów z wyprzedzeniem.

Z danych BIK wynika, że przed terminem najczęściej spłacane są zobowiązania na dłuższy okres. W przypadku kredytów na rok w okresie sierpień 2018 — lipiec 2019 r. klienci przed terminem oddali 9,1 proc. zobowiązań. Kredyty zaciągnięte na 4-5 lat w ponad 36 proc. wróciły do banków przed czasem. Natomiast gdy okres spłaty przekraczał 7 lat, zwrot przed terminem dotyczył już przeszło 70 proc. zobowiązań. Wartościowo odsetek zobowiązań spłaconych wcześniej niż przewiduje umowa jest jeszcze wyższy i dla kredytów powyżej 10 lat wyniósł 82 proc.

— Na rynku kredytów konsumpcyjnych zachodzą istotne zmiany. Wydłuża się znacznie nominalny okres kredytowania, podczas gdy rzeczywisty czas trwania umowy rośnie powoli. Dla kredytów udzielonych od stycznia do sierpnia bieżącego roku średni pierwotny okres spłaty wynosił 47 miesięcy. Rzeczywisty okres kredytowania to 23 miesiące. W 2012 r. kredyty były spłacane przeciętnie po 17,5 miesiącach trwania umowy. Natomiast nominalny okres kredytowania wynosił wówczas 24 miesiące — mówi Sławomir Nosal, analityk BIK.

Kredyt gotówkowy na 10 lat i więcej

Z danych Biura wynika, że w ostatnich latach znacząco maleje liczba kredytów krótkoterminowych, których udział w całym portfelu skurczył się z prawie 40 proc. w 2015 r. do niespełna 25 proc. dwa lata później. W ujęciu liczbowym nie wygląda to jeszcze tak źle, bo co trzeci kredyt ma dłuższy termin zapadalności niż 5 lat. Wartościowo Rubikon już dawno został przekroczony. O ile w 2015 r. kredyty na 5 lat plus stanowiły nieco ponad 35 proc. całej puli, to w 2017 r. ponad 52 proc. wartości kredytów przypadało na kredyty wieloletnie, a w 2019 r. jest ich już 56 proc.

Na zjawisko rosnącego tenoru kredytów konsumpcyjnych zwraca uwagę Narodowy Bank Polski, przy czym — co ważne — podkreśla on, że dotyczy on kredytów wysokokwotowych. „Od kilku kwartałów udzielaniu kredytów na wyższe kwoty towarzyszy wydłużanie okresu zapadalności. Tempo wzrostu kredytów z pierwotnym terminem zapadalności dłuższym niż 5 lat było istotnie wyższe niż pozostałych, w konsekwencji ich udział w portfelu kredytów konsumpcyjnych w dalszym ciągu wzrastał (65 proc. na koniec grudnia 2018 r.)” — czytamy w ostatnim raporcie o stabilności systemu finansowego.

Im wyższa kwota kredytu, tym wyższa prowizja, gdyż wysokość kosztów pozaodsetkowych jest skorelowana z wartością pożyczonego kapitału. Dla banków taki produkt to dobry biznes, gdyż poprawia przychód odsetkowy, nie nadwerężając kosztów ryzyka. W czasach prosperity kredyty gotówkowe spłacają się dobrze. Z drugiej jednak strony, jak pokazują dane BIK, to właśnie w tej grupie jest najwyższy odsetek zobowiązań zwróconych przed umownym terminem, a to oznacza, że i wysokość zwrotów będzie najwyższa.

Dlaczego rynek consumer finanse tak mocno zdryfował w kierunku umów wieloletnich, podczas gdy kredyt gotówkowy kojarzy się raczej z finansowaniem udzielanym na krótkie terminy? Sławomir Nosal uważa, że w części może to wynikać z prostego mechanizmu polegającego na tym, że kredytobiorcy chcą płacić jak najniższe raty. Długi okres kredytowania pozwala maksymalnie spłaszczyć wysokość miesięcznych zobowiązań.

Niewykluczone też jednak, że w ten prosty sposób część kredytodawców i kredytobiorcówobchodzi regulacyjne limity dotyczące relacji zobowiązania-dochody. Dzięki niższej racie, „rozsmarowanej” na długi okres, klient zaciąga kredyt, na który nie byłoby go stać, gdyby wnioskował o krótszy termin.

Łowy na nieprzejrzystym rynku

Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowy, wzrost wartości przeciętnego kredytu wiąże z tym, że kredyt gotówkowy stał się głównym źródłem finansowania pozamieszkaniowych wydatków: remontów, zakupu samochodu (kredyty samochodowe straciły na popularności).

— Często wydłużanie okresu spłaty wynika z ostrożnego podejścia banków i klientów. Obydwie strony wybierały niższe raty, żeby nie obciążać za bardzo budżetu domowego. Jeżeli dochody klientów zaczęły rosnąć, klient spłacał kredyt przed terminem. Co oznacza, że był to kredyt rozsądnie udzielony — mówi Andrzej Powierża.

Problem w tym, że rachunek za rozsądne pożyczanie zapłacą banki. Andrzej Powierża przyznaje, że w skrajnym scenariuszu będą to znaczące kwoty. Dodaje, że sektor w pewnym sensie stał się ofiarą polityki regulacyjnej, określającej wysokość cen na rynku finansowym.

— Są regulacje sprzyjające przejrzystości i ją zakłócające. Limit 10 proc. oprocentowania sprawił, że banki, by pokryć koszt ryzyka, działania i coś zarobić, musiały zwiększyć koszty pozaodsetkowe. Według NBP udział przychodów prowizyjnych w bankach wzrósł z 30 proc. w 2013 r. do 50 proc. w 2016 r. — mówi Andrzej Powierża.

Bankowcy na pytanie, jak wyrok TSUE zmieni model biznesowy na rynku consumer finance, na razie wstrzymują się z odpowiedzią, bo czekają na reakcję UOKiK i generalnie analizują wpływ orzeczenia na biznes. Pod znakiem zapytania stoi istnienie kredytów konsolidacyjnych. Na rynku pożyczkowym, którego wyrok jak najbardziej dotyczy, skończy się proceder „rolowania” klienta poprzez przerzucanie go między spółkami tej samej grupy. Wiele wskazuje na to, że pogłębi się trend udzielania kredytów konsumpcyjnych tylko swoim, dobrze znanym klientom. Prawdopodobnie pojawią się też karne opłaty za wcześniejszą spłatę