Kury, kaczki, gęsi, indyki, przepiórki, perlice, strusie oraz inne bezgrzebieniowce, gołębie, bażanty i kuropatwy mogą być utrzymywane jedynie w miejscu ogrodzonym i zabezpieczonym przed dostępem dzikich ptaków - przewiduje rozporządzenie podpisane w czwartek przez ministra rolnictwa.
"Mając na uwadze realne zagrożenie wystąpienia wysoce zjadliwej grypy ptaków na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi w dniu dzisiejszym podpisał rozporządzenie zmieniające rozporządzenie z dnia 15 października 2005 r. w sprawie zarządzenia środków związanych z zagrożeniem wystąpienia wysoce zjadliwej grypy ptaków (...)" - podał resort w czwartek w komunikacie.
Zdaniem resortu, oznacza to zaostrzenie dotychczasowych warunków, w których przewidywano tylko konieczność karmienia i pojenia tych zwierząt w zamkniętych pomieszczeniach lub miejscach zabezpieczonych przed dostępem dzikich ptaków.
Jednocześnie w rozporządzeniu uchylono dotychczasowy zapis, zgodnie z którym dopuszczano, po uzyskaniu zgody powiatowego lekarza weterynarii, zorganizowanie targu, wystawy, pokazu lub konkursu z udziałem żywych ptaków.
"Ponadto przewidziano również obowiązek cofnięcia przez powiatowych lekarzy weterynarii zgód wydanych na podstawie uchylonego rozporządzenia, gdyż zorganizowanie targu, wystawy, pokazu lub konkursu z udziałem żywych ptaków może w określonych przypadkach spowodować zwiększenie zagrożenia wystąpienia wysoce zjadliwej grypy ptaków (...)" - czytamy w rozporządzeniu.
Resort podał, że w związku z wystąpieniem przypadków wysoce zjadliwej grypy ptaków u łabędzi na wyspie Rugia w Republice Federalnej Niemiec (...), a także potwierdzeniem w ostatnim czasie wystąpienia lub podejrzenia tej choroby w innych państwach europejskich, tj. Austrii, Słowenii, Włoszech, Grecji , Bułgarii i Rumunii, należy wzmocnić obostrzenia, które mają na celu uniemożliwienie rozprzestrzenienia choroby.
Żaden ze znalezionych w ostatnich dniach w Polsce kilkudziesięciu martwych ptaków nie padł z powodu ptasiej grypy - poinformowali PAP w czwartek wojewódzcy lekarze weterynarii. Wicepremier i szef MSWiA Ludwik Dorn uspokaja, że nie ma zagrożenia wirusem ptasiej grypy dla ludzi, ale mamy stan podwyższonej gotowości.
Minister zdrowia Zbigniew Religa powiedział w czwartek, że istnieje znikome prawdopodobieństwo, by doszło do epidemii ptasiej grypy w Polsce. Zapewnił jednak, że polska służba zdrowia jest dobrze przygotowana, zakupiła już lek antywirusowy Tamiflu oraz zamówiła szczepionkę w przypadku pandemicznego wystąpienia choroby.
Główny Lekarz Weterynarii Krzysztof Jażdżewski zaapelował w czwartek, by nie zgłaszać służbom każdego przypadku znalezionego martwego ptaka. "Najważniejsze są ptaki z grupy najwyższego ryzyka - wodne i drapieżne. Pozostałe należy zgłaszać tylko, jeżeli padło ich więcej - kilkanaście, kilkadziesiąt" - dodał.
O znalezieniu martwych ptaków informowano w środę i czwartek m.in. w województwie lubuskim, śląskim, zachodniopomorskim. Miejscowe służby weterynaryjne stwierdziły jednak, że ptaki padły z głodu, zamarzły lub zostały pogryzione przez psy.
Wszystkie ptaki poddawane są jednak badaniom laboratoryjnym w Państwowym Instytucie Weterynarii w Puławach. To jedyne miejsce w kraju, które posiada unijne certyfikaty i uprawnienia do tego typu badań.
Tymczasem z czwartkowych doniesień z zagranicy wynika, że padłe ptaki w Rumunii, Słowenii, Grecji były zarażone niebezpieczną dla człowieka odmiana wirusa ptasiej grypy H5N1. Natomiast przyczyną śmierci duńskich ptaków nie był niebezpieczny, również dla ludzi, szczep wirusa.