Były członek sejmowej komisji do spraw PKN Orlen Konstanty Miodowicz powiedział, że działalność spółki J&S od dawna budziła wątpliwości. Były one przedmiotem wielu czynności komisji śledczej. Materiały w tej sprawie przekazano prokuraturze, która wszczęła śledztwo w sprawie afer paliwowych w Polsce.
Konstanty Miodowicz nie wykluczył, że być może stały się podstawą do podjęcia decyzji o przeszukaniu siedzib spółki. W Warszawie i Szczecinie od rana trwają przeszukania siedzib spółki paliwowej J&S, za pośrednictwem której Orlen kupuje blisko połowę ropy dostarczanej do Polski. W budynkach są funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Informacyjna Agencja Radiowa dowiedziała się, że przeszukania mają związek ze śledztwem w sprawie tak zwanej afery paliwowej, prowadzonym przez Prokuraturę Apelacyjną w Krakowie. O zarejestrowanej na Cyprze spółce J&S stało się głośno przy okazji sprawy nieprawidłowości w zarządzaniu PKN Orlen, którymi zajęła się sejmowa komisja śledcza. Opinia publiczna dowiedziała się wówczas, że J&S pośredniczy w dostawach większości ropy do największej polskiej rafinerii - w latach 1996-1997 było to ponad 70 procent surowca na potrzeby Orlenu. W 2002 roku podpisaniu kolejnego dużego kontraktu z J&S miało zapobiec aresztowanie prezesa płockiej spółki Andrzeja Modrzejewskiego. Ostatecznie umowę podpisano, ale na mniejsze dostawy.
Do 2009 roku J&S ma dostarczać do Płocka ponad 5,4 miliona ton ropy rocznie, czyli 40-45 procent całości przychodzącego tam surowca. Spółkę J&S założyli Grzegorz Jankielewicz i Sławomir Smołokowski, Rosjanie, z wykształcenia muzycy, którzy wyszli za Polki i stali się polskimi obywatelami. Przed półtora roku były szef UOP oraz Agencji Wywiadu Zbigniew Siemiątkowski przekonywał, że J&S jest powiązana z rosyjskimi służbami specjalnymi.