Polski rynek kosmetyczny to biznes wart ponad 25 mld zł, a do 2028 r. ma przekroczyć 29 mld zł — wynika z danych Euromonitor International. Za tymi liczbami stoi kilka dużych firm, grupa średniaków i wiele małych. Co ciekawe, Polska jest jednym z niewielu rynków, gdzie międzynarodowe koncerny nie uzyskały dominującej pozycji. Wśród największych graczy liczą się polskie firmy: Eveline, Dr Irena Eris, Grupa Oceanic i Bielenda. Za nimi podążają firmy średniej wielkości, takie jak Farmona, Delia, Dax Cosmetics czy Miraculum. Najliczniejszą grupę stanowią zaś małe, często rodzinne firmy wyspecjalizowane w wąskich segmentach. Działają w niszach, a ich biznes zależy od trendów — raz są na fali, innym razem walczą o przetrwanie.
Misja ratunkowa
Marek Kamola, większościowy akcjonariusz Miraculum (41,95 proc. udziałów), znany m.in. z tego, że był współzałożycielem firmy Benefit Systems, jest związany z Miraculum od 2016 r. Przez trzy lata — od połowy 2020 do połowy 2023 r. — zasiadał w zarządzie spółki i wyprowadził ją na prostą. Firma poprawiła wyniki — w 2021 r. EBITDA była na minusie (-1,5 mln zł), a w 2023 r. osiągnęła już dodatni wynik (1,5 mln zł). W strukturze sprzedaży znacząco wzrósł eksport — do 25 proc., co w 2023 r. wygenerowało 11 mln zł przychodów. Gdy misja ratunkowa wydawała się zakończona, menedżer oddał stery.
Początek 2024 r. przyniósł jednak powrót problemów, co znów zaniepokoiło głównego akcjonariusza. EBITDA zaczęła topnieć, zapasy rosły, a eksport słabł. Po trzech kwartałach zeszłego roku sytuacja wyglądała poważnie — strata netto zwiększyła się do 2,12 mln zł (+631 proc. r/r), choć przychody wzrosły do 35,95 mln zł (+2,1 proc.). EBITDA spadła do 184 tys. zł (-87,9 proc.). Przeterminowane zobowiązania urosły do 3,05 mln zł, a eksport stanowił jedynie 14 proc. sprzedaży.
Marek Kamola postanowił działać i pod koniec września zeszłego roku wrócił do zarządu spółki. Plan naprawczy, który nadzoruje, obejmuje kilka kluczowych obszarów mających zapewnić stabilność finansową i wzrost sprzedaży.
— Podstawą naszej strategii jest dywersyfikacja kanałów sprzedaży, by większą część obrotów stanowiły stałe listingi. Chodzi o to, by zwiększyć przewidywalność przychodów i uniezależnić się od wahań sezonowych — tłumaczy Marek Kamola.
Szybkie ruchy
Nie mniej istotna jest optymalizacja zapasów. Przez lata Miraculum gromadziło nadmiar towaru, co obciążało finanse spółki. Nowy cel to zejście z poziomu zapasów do 13 mln zł jeszcze w tym roku. Przeterminowane zobowiązania mają zostać spłacone niemal do zera do końca pierwszego kwartału.
— Wygenerujemy fundusze m.in. dzięki sprzedaży nadwyżek magazynowych i ściślejszej kontroli kredytowej — mówi członek zarządu spółki.
Jednym z motorów odbudowy ma być eksport. W przeszłości Miraculum zdołało podnieść udział sprzedaży zagranicznej z 15 do 25 proc. w dwa lata.
— Teraz chcemy to zrobić szybciej — podkreśla Marek Kamola.
Spółka planuje intensywną ofensywę targową, m.in. w Wielkiej Brytanii i Bolonii, oraz poszerzenie sieci dystrybucji. Na celowniku ma m.in. rynek izraelski, gdzie produkty Miraculum były wcześniej obecne, ale zniknęły.
Zmiany obejmą też wewnętrzne procesy. Zarząd planuje restrukturyzację zatrudnienia i redukcję kosztów operacyjnych. Co więcej, w 2025 r. na rynek trafią nowe produkty pod markami Miraculum i Joko, a pierwsze premiery zaplanowano na luty.
— Zmiany zaczęliśmy wprowadzać w październiku zeszłego roku, a już mogę powiedzieć, że jestem pozytywnie zaskoczony wynikami za IV kw., biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej była spółka — mówi członek zarządu Miraculum.
Dane finansowe za IV kw. spółka poda 25 kwietnia.