Mistrzem Polski jest Legia, Legia najlepsza jest...

Grzegorz NawackiGrzegorz Nawacki
opublikowano: 2016-05-29 22:00

WYDANIE SPECJALNE: Warszawski klub ma najwięcej kibiców w Polsce. Wśród nich jest wielu znanych przedsiębiorców, menedżerów, sportowców, aktorów czy muzyków. Zapytaliśmy niektórych z nich, za co kochają Legię? Dlaczego przychodzą na mecze? No i czego życzą jej z okazji 100 lat.

NIEZAPOMNIANE WRAŻENIA

PIOTR OKIENCZYC, prezes Mazowieckiego Portu Lotniczego Warszawa — Modlin

Legii kibicuję od dziecka. Wychowałem się w Warszawie, wtedy właściwie wszyscy kibicowali Legii. Pamiętam, że w tamtych czasach silna była również drużyna siatkarska i chodziłem z kolegami zarówno na mecze piłkarzy, jak i siatkarzy. W Legii podoba mi się to, że dostarcza ciągle tych samych, niezapomnianych wrażeń. Wszystkie sezony są niezmiennie, tak samo ekscytujące bez względu na to, czy jest to drużyna, której liderem był Kazimierz Deyna, Jarosław Ćmikiewicz, Leszek Pisz czy Tomasz Jodłowiec. Dziś szczególnie cieszę się, że dzięki naszemu lotnisku kibice Legii mogą łatwiej podróżować za swoją drużyną w międzynarodowych rozgrywkach. Szczególnie w tym roku liczę, że na stulecie klubu piłkarze sprawią nam szczególnie wiele radości i okazji do wyjazdów na mecze w Europejskich Pucharach Ligi Mistrzów będzie dużo. Życzę tego i zawodnikom i kibicom!

ŻYCZĘ SUKCESU NA MIARĘ POTENCJAŁU

MARIAN OWERKO, twórca i akcjonariusz Bakallandu, współwłaściciel Solter Capital

Nie zastanawiałem się nad tym, jaka była geneza mojego kibicowania Legii, ale trwa to już około 35 lat. Ostatnio w Janowie Podlaskim, rodzinnej miejscowości kiedyś sławnej z koni arabskich, zapytałem 8-letniego syna bratanicy, któremu klubowi kibicuje — bez zastanowienia wymienił Legię, więc chyba cały mój rodzinny wschodni region jej kibicuje, nie miałem więc miałem wyjścia, ale absolutnie nie żałuję. Mecze na stadionie oglądam od 1986 r. Ponieważ jestem punktualny, to na pierwsze mecze przychodziłem przed czasem. Jedyni kibice, którzy byli obecni tak wcześnie, to ci z tzw. żylety, w związku z tym pierwszy kontakt na żywo i całą pierwszą rundę spędziłem w tym zacnym gronie, zupełnie nie rozumiejąc całej reszty, która praktycznie nie dopinguje drużyny. Z okazji 100-lecia życzę Legii, aby stała się klubem na miarę potencjału — swojego, miasta i kraju. Nie widzę powodu, abyśmy odstawali od Madrytu, Pragi, Turynu czy Amsterdamu. To oczywiście życzenia na następne lata, ale rozpoczęta kilka lat temu przez nowych właścicieli praca na pewno przyniesie efekty. W krótkim okresie życzę Legii Ligi Mistrzów. W poprzednim roku w to nie wierzyłem, ale w tym — wierzę. Gratulując zarządzającym i właścicielom klubu, mam jeszcze jedno życzenie — by przynajmniej raz w roku uhonorować jakiegoś zasłużonego piłkarza. Celebracja Lucjana Brychczego przy okazji nadania jednej z trybun imienia tego wybitnego piłkarza i trenera była, moim zdaniem, największym wydarzeniem ostatniego sezonu. Na tym polega dziedzictwo i to pokazuje klasę klubu.


WZÓR PIŁKARSKIEGO BIZNESU

MARCIN OPIŁOWSKI, dyrektor w EY, odpowiedzialny za branżę sportową

Sto lat historii klubu piłkarskiego to szmat czasu, który Legia wykorzystała m.in. na zdobycie pierwszego miejsce w tabeli wszech czasów ekstraklasy, grę w Lidze Mistrzów i w półfinale Pucharu Zdobywców Pucharów. Sto lat pozwoliło również na stworzenie prężnie działającego przedsiębiorstwa sportowego. Potwierdzeniem sukcesu Legii tym polu jest trzykrotny triumf w rankingu biznesowym „Ekstraklasa Piłkarskiego Biznesu”. EY przygotowuje go od siedmiu lat, analizując kilkanaście wskaźników pogrupowanych w kategoriach: finanse, marketing i medialność oraz efektywność sportowa. Klub z Łazienkowskiej od 2009 r. zawsze znajdował się na podium. Dlatego dla konkurentów, nie tylko z Polski, ale także dla wielu klubów Europy Środkowej, może stanowić wzór prowadzenia piłkarskiego biznesu. Sto lat to okazja do winszowania chlubnego jubileuszu. Legii na rocznicę życzę… silnej piłkarsko i finansowo Wisły, Lecha, Lechii, Śląska, Jagiellonii i całej ligi. Wtedy dużo łatwiej będzie o to, by stadion aktualnego Mistrza Polski regularnie się zapełniał, klubowy budżet stabilnie rósł, a poziom sportowy drużyny wciąż podnosił.

NAJWAŻNIEJSI SĄ LUDZIE

MACIEJ ŚWIĄTEK, dyrektor działu klienckiego Mindshare

Szczerze mówiąc, nigdy się nie zastanawiałem, dlaczego kibicuje Legii. Z racji dość wczesnego debiutu na Łazienkowskiej (na pierwszym meczu w 1993 r. miałem 8 lat) i dzielenia pasji z tatą, kibicowanie Legii, klubowi z mojego miasta, od dziecka było dla mnie naturalne. Legia to dla mnie coś więcej niż klub, to uczucie tak pojemne, które trudno porównać z czymś innym i opisać słowami. Mimo że z biegiem lat zmieniło się w moim życiu wiele, a miłość do klubu ewaluowala, to dalej Legia jest obecna w moim kalendarzu. Legia to emocje, zarówno te radosne po triumfach, jak i te mniej przyjemne po porażkach, jednak największą ich zaletą jest unikalność i autentyczność, towary coraz bardziej deficytowe w XXI w. Legia to dla mnie ludzie. Zarówno ci, którzy tworzą jej historię na murawie lub w gabinetach działaczy, ale także wszyscy kibice, którzy mimo to, że mogą się bardzo różnić, czują te same emocje i mają wspólny język. Legia to także tradycja i symbol bytu ponadczasowego, wartości budowanej przez pokolenia i oby jej historia trwała jak najdłużej, pozwalając nowym pokoleniom przeżywać ogromne emocje.

NAJLEPSI KIBICE W POLSCE

ANDRZEJ WRONA, siatkarz PGE Skry Bełchatów, Mistrza Świata 2014

Z Legią jestem związany od dziecka. Jako młody chłopak chodziłem na mecze siatkówki i marzyłem, by w niej zagrać. Udało się zrealizować marzenie i grałem w Legii w drugiej lidze. Z tamtych czasów pamiętam taką sytuację — przegrywaliśmy z Wilgą Garwolin 0:2, a na meczu w małej hali było około 1 tys. kibiców, w tym spora część tzw. żylety. Zaczęli śpiewać „Nie poddawaj się, ukochana ma, nie poddawaj się Legio Warszawa”. I tak non stop tylko tę jedną piosenkę przez trzy kolejne sety. Odwróciliśmy wynik i wygraliśmy 3:2. Kibice Legii są wyjątkowi, siatkówka też ma fantastycznych kibiców, ale to jednak coś innego. Nikt nie ma tak fanatycznych kibiców jak Legia, potrafią przez cały mecz dopingować tak żywiołowo, że są w stanie porwać drużynę i wpłynąć na wynik. Gdy tylko mogę, oglądam mecze na Łazienkowskiej. To, że teraz gram w klubach spoza Warszawy, w żaden sposób nie wpływa na moją miłość do Legii — kibicem się jest, a nie bywa!

NIEŁATWY ZWIĄZEK

TOMASZ STANEK, dyrektor ds. klientów grupowych, Carat Polska

Wśród kibiców panuje przekonanie, że choć w życiu można wiele zmienić — samochód, pracę, mieszkanie czy nawet żonę — to ze swoim klubem pozostaje się na zawsze, niezmiennie. Idąc tym tropem, kibicuję Legii, bo stała się moim klubem mniej więcej ćwierć wieku temu i tak zostało. A zaczęło się dość typowo, przez sympatie piłkarskie ojca, który na zawsze pozostał „kibicem w kapciach”, a potem za sprawą kolegów ze szkoły i osiedla. Od 23 lat regularnie pojawiam się na stadionie przy Łazienkowskiej 3, który obecnie (na szczęście) w niczym nie przypomina obiektu z czasów mojego debiutu na trybunach. Bardzo często wybór klubu to sprawa jakichś wpływów lub przypadku, sporadycznie jest to świadoma, przemyślana decyzja. Ten wybór przyjmuje się z dobrodziejstwem inwentarza, są elementy, które się lubi i takie, o których woli się nie myśleć. Lubię — chociaż kibice wolą określenie — kocham, Legię za wszystkie emocje, których dzięki niej doznałem przez te wszystkie lata. Doceniam piękną kartę historii, związaną z jej założeniem przez żołnierzy Legionów Polskich na Wołyniu. Cieszy mnie widok Legii dzisiaj, z profesjonalną organizacją, aspiracjami europejskimi i cudownym stadionem. Kocham Legię za wszystko, co za nią stoi, choć to niełatwy związek, niepozbawiony rozczarowań i frustracji, co jest nieodłącznym elementem kibicowania. W tym roku udało się Legii sięgnąć po podwójną koronę, zdobywając mistrzostwo i Puchar Polski. Kolejnym krokiem jest wymarzony awans do Ligi Mistrzów po ponad dwóch dekadach nieudanych prób wejścia do tego elitarnego grona. Chciałbym, by Legia nie poprzestała na awansie i pokazała się z dobrej strony w tych rozgrywkach — to ciągły kompleks naszych kibiców, że polska piłka klubowa wciąż stoi tak daleko za europejską czołówką. Pora zacząć go przełamywać.

KIBIC NA DOBRE I NA ZŁE

RAFAŁ WNOROWSKI, prezes Simple

Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że kibicuję Legii od dziecka. Odkąd pamiętam, byłem fanem klubu i z emocjami oglądałem każdy mecz. Byłem i jestem ze swoją drużyną w dobrych i słabszych momentach. Historia i sportowe dokonania klubu pokazują, że ma wizję i wysoko zawiesza sobie poprzeczkę. Doceniam również to, że Legia Warszawa aktywnie szkoli juniorów. Z zainteresowaniem śledzę takie przedsięwzięcia klubu jak akademia dla juniorów, czy przedszkola piłkarskie dla najmłodszych. Wszystkie te czynniki wpłynęły na aktywną współprace spółki Simple z Legią, której wartości i zaangażowanie w rozwój młodych talentów są bliskie zasadom, jakimi kieruje się Simple. Doceniam działalność klubu jako zarówno jako osoba prywatna, jak i prezes firmy, a kibicowaniem Legii zarażam kolejne osoby ze swojego otoczenia.