Jak było wcześniej - zobaczymy, ale jak jest teraz, wiadomo. Andrzej Piechocki, który kieruje telekomunikacyjno-medialną grupą MNI, został we wtorek odwołany ze stanowiska prezesa przez radę nadzorczą, a chwilę później powołany na nową, trzyletnią kadencję.

Spółka w raporcie bieżącym zaznacza, że niezależnie od okoliczności nowa kadencja już trwa i jest ważna. „W przypadku gdyby z jakichkolwiek powodów postanowienia niniejszej uchwały okazały się nieważne, niewiążące, nieistniejące lub z innych powodów bezskuteczne, nie wpływa to na ważność i skuteczność powołania Andrzeja Piechockiego do pełnienia funkcji prezesa zarządu na nową trzyletnią kadencję, zaczynającą się w dniu 22 lipca 2015 r." - głosi komunikat MNI.
O co chodzi? Wszystko można połączyć ze sprawą, wyciągniętą przez Radosława Kwaśnickiego, partnera w kancelarii RKKW, który jako akcjonariusz MNI (ma 100 akcji) skierował w ubiegłym tygodniu pytania do spółki. Wśród nich było jedno szczególnie drażliwe - Radosław Kwaśnicki uznał bowiem, że zgodnie ze statutem MNI kadencja Andrzeja Piechockiego zakończyła się w czerwcu ubiegłego roku, a najpóźniej (jeśli przyjąć inną metodę liczenia) 30 czerwca tego roku.
Prezes więc, zdaniem akcjonariusza, nie miał prawa do reprezentowania spółki, bo nie miał do tego odpowiedniego mandatu. Andrzej Piechocki, który jest znaczącym akcjonariuszem MNI (ma 15,78 proc.) i szefuje mu od stycznia 2011 r., odpierał na łamach „PB” zarzuty akcjonariusza-prawnika i podkreślał, że spółka przedstawi swoją argumentację przed sądem. Sugerował również, że działania Radosława Kwaśnickiego wiążą się z krokami prawnymi, podjętymi przez zależną od MNI spółkę MIT wobec dwóch byłych członków jej rady nadzorczej: Marcina Rywina i Krzysztofa Gawkowskiego. MIT ma dochodzić od nich zadośćuczynienia za straty poniesione w wyniku działań konkurencyjnych. Marcin Rywin i Krzysztof Gawkowski na razie nie odpowiedzieli na nasze pytania o spór, wysłane w ubiegłym tygodniu.