Wielkopolskie światłowody po raz kolejny znalazły się w cieniu przetargowych kłótni. Do końca tego roku publiczno- -prywatna Wielkopolska Sieć Szerokopasmowa (WSS) ma za około 400 mln zł zbudować i uruchomić 4,5 tys. km linii szkieletowych, udostępnianych potem wszystkim chętnym dostawcom internetu.
Operator sieci, który będzie dbał o jej utrzymanie i wynajmował ją telekomom, miał zostać wyłoniony w przetargu. Najkorzystniejszą ofertę — zdaniem konkurentów, korzystną aż za bardzo — złożyło konsorcjum Hyperiona i MNI Centrum Usług, zależnych od notowanego na GPW MNI. W tym tygodniu wyszło jednak na jaw, że nie dostarczyło do WSS wszystkich wymaganych dokumentów, a co za tym idzie — nie spełniło wymagań formalnych postępowania i nie może dostać koncesji na świadczenie usług.
Z informacji przekazanych przez WSS wynika, że zwycięskie konsorcjum m.in. nie wykazało posiadania niezbędnego do realizacji przedsięwzięcia finansowania, nie przedstawiło dokumentów od ubezpieczycieli, a także referencji potwierdzających posiadanie doświadczenia przy podobnych projektach. MNI z decyzją WSS się nie zgadza i zamierza ją zaskarżyć do sądu administracyjnego.
— Jest to gra, której celem jest wyeliminowanie najlepszej ofertyi wybór o 33 mln zł gorszej. Składamy przewidzianą prawem skargę do sądu, gdyż spełniamy wszystkie warunki. Uważamy, że sąd podzieli nasze stanowisko — mówi Andrzej Piechocki, prezes MNI. „Gorsza” oferta została złożona przez konsorcjum HFC Operatora i Telekomunikacji Wielkopolskiej, czyli spółek, w których zarządach zasiada Anna Kosińska.
Tymczasem jej mąż, Janusz Kosiński, jest prezesem operatora kablowego Inea, który finansuje działalność WSS i jest jednym z trzech jego akcjonariuszy (obok województwa wielkopolskiego i mniejszego operatora Asta-Net). HFC i Telekomunikacja Wielkopolska na początku kwietnia zaskarżyły wybór oferty MNI — co opisaliśmy w „PB” jako pierwsi, bo uznały, że jest ona nierealna.
Przegrani konsorcjanci wyliczali, że spółki z grupy MNI jako operator infrastruktury chcą przeznaczyć na czynsz dla jego właściciela (czyli WSS) aż 71,5 proc. z szacowanych na 180 mln zł w ciągu siedmiu lat przychodów, a z reszty nie będą w stanie nawet pokryć swoich kosztów. Andrzej Piechocki tymczasem zapewniał, że oferta MNI „jest fair”. Sprawa w sądzie administracyjnym ma potrwać najwyżej dwa miesiące.
— Dopiero po jej zakończeniu będziemy wiedzieli, jakie podjąć dalsze kroki. Zgodnie z dokumentacją, jeśli sąd przychyli się do naszej opinii, podejmiemy te same kroki wobec drugiego kandydata i sprawdzimy, czy jego dokumentacja pozwala na przyjęcie oferty — mówi Anna Streżyńska, pełniąca obowiązki prezesa WSS.