Deweloperzy obecni na rynku Catalyst analizowani przez Dom Maklerski Navigator sprzedali w I kw. 4,5 tys. mieszkań wobec 4,4 tys. w I kw. 2019 r., co oznacza wzrost o 2,3 proc. W ręce klientów natomiast przekazali ich 3,6 tys., o 19 proc. mniej niż rok wcześniej, gdy ta liczba sięgnęła 4,5 tys. Wynik w najbliższych latach może się jeszcze pogorszyć.
Według Mateusza Muchy, menedżera Navigatora, styczeń i luty na rynku deweloperskim stał pod znakiem wzrostu cen, ale też dużego popytu na własne „M”. Sytuacja zmieniła się jednak diametralnie w marcu w związku z pandemią koronawirusa.
— Zawieranie umów na nowe lokale od marca spadło u niektórych deweloperów nawet o 70 proc. Wygasł popyt kupujących mieszkania na własne potrzeby (głównie z powodu niepewności o przyszłą sytuację ekonomiczną), jak też inwestorów, którzy przyjęli postawę obserwatorów liczących na spadek cen. W ostatnim czasie więcej klientów niż wcześniej zdecydowało się na rozwiązywanie umów rezerwacyjnych, a w pojedynczych przypadkach podejmowali nawet próby odstąpienia od umowy deweloperskiej — mówi Mateusz Mucha.
Odwrotny scenariusz
W ostatnich latach stymulatorem popytu na własne cztery kąty było jego zdaniem niskie bezrobocie i systematyczny wzrost płac. W obecnej sytuacji gospodarkę czeka odwrotny scenariusz, co wywrze piętno na popycie.
— Według większości analiz w 2020 r. czeka nas recesja, po której odbicie nadejdzie w następnym roku. Dopiero na początku 2022 r. PKB powinien wrócić do poziomu sprzed kryzysu. Wzrost bezrobocia i co najmniej zatrzymanie wzrostu pensji odbije się na popycie na nowe mieszkania przez najbliższe dwa lata. Do pewnego stopnia rynek wspierać będą obniżone stopy procentowe, które w teorii powinny stymulować akcję kredytową, a docelowo popyt, jednak tu dużo będzie zależało od podejścia banków kredytujących zarówno nabywców (kredyty hipoteczne), jak deweloperów (kredyty budowlane). W ostatnich tygodniach jednak banki znacząco zaostrzyły kryteria ich udzielania. Obniżone stopy prawdopodobnie wpłyną więc jako stymulator popytu w bardzo ograniczonym stopniu — uważa Mateusz Mucha.
Impuls do zmian
Dom Maklerski Navigator słabo ocenia przystosowanie deweloperów do warunków sprzedaży online. Nie wszyscy bowiem wdrożyli podpisy elektroniczne, a warto podkreślić, że Navigator analizuje największych ogólnopolskich graczy. To zdaniem Mateusza Muchy wraz z innymi negatywnymi skutkami pandemii obniży wolumen sprzedaży mieszkań w II kw.
— Nie spodziewam się w najbliższym czasie spadku cen lokali oferowanych przez dużych graczy. Bierzemy jednak pod uwagę sytuację, w której mniejsze spółki, chcąc ratować płynność, będą zmuszone do zmiany swoich cenników — mówi analityk.
Obecna sytuacja będzie impulsem do zmiany modelu biznesowego branży deweloperskiej.
— Część spółek może zdecydować się na skierowanie ofert do inwestorów instytucjonalnych. W ramach tej współpracy deweloperzy sprzedawaliby całe projekty do funduszy inwestycyjnych, które przeznaczałyby kupione lokale na wynajem do klienta detalicznego. Taki model biznesowy jest już w Polsce stosowany, choć przez niewielką liczbę firm. Pandemia może też przyspieszyć rozwój rynku PRS (private rental sector) — mówi Mateusz Mucha.