Wszystkie banki deklarują, że w tym roku priorytetem będą małe i średnie firmy. Nie oznacza to jednak łatwiejszego dostępu tych klientów do kredytów.
Ponad połowa małych firm nie dożywa trzecich urodzin — wynika z raportu Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Bankowcom ta liczba głęboko utkwiła w pamięci. I choć wszystkie duże instytucje finansowe deklarują, że w tym roku sektor małych i średnich firm będzie jednym z priorytetowych, to wcale nie oznacza, że łatwiej będzie mikroprzedsiębiorstwom otrzymać finansowanie. Nie będzie ono także tańsze.
Co winduje koszt kredytu
Tradycyjne cena kredytu dla firm podawana jest jako WIBOR plus marża.
— W marżę wkalkulowany jest poziom ryzyka i przychód banku. Jeśli oprocentowanie kredytu jest więc wysokie, jest to wynik skali ryzyka, jaką określa bank finansując firmę z danego sektora lub branży — mówi Dariusz Sobolewski, menedżer produktów kredytowych dla firm BZ WBK.
Ma to wyjaśnić, dlaczego przy stopie WIBOR około 5,5 proc. oprocentowanie kredytów dla MŚP jest dwa razy wyższe niż stopa WIBOR.
— Marże będą niższe, gdy prawdopodobieństwo niespłacenia zadłużenia przez kredytobiorcę będzie niższe — wyjaśnia Dariusz Sobolewski.
Dodaje, że obecne ożywienie gospodarcze nie przełoży się bezpośrednio na cenę kredytu.
— Wysoka cena kredytu, to konsekwencja ostatnich 2-3 lat, gdy firmy miały problemy ze spłatą, co bardzo negatywnie wpłynęło na sytuację banków. Średnia marża w naszym banku to 2-5 proc., ale najlepsi klienci mogą liczyć na kredyt za 8 proc. — mówi Wojciech Ławecki, dyrektor departamentu małych i średnich przedsiębiorstw Banku BPH.
Dodaje, że zarówno jego instytucja finansowa, jak i inne, coraz bardziej koncentrują się na nawiązaniu współpracy z małymi oraz średnimi przedsiębiorstwami, oferując im coraz więcej produktów. Celem jest poznanie klienta i zdobycie do niego zaufania, by w przyszłości ograniczyć ryzyko finansowe.
Rola zabezpieczenia
W gronie małych i średnich przedsiębiorstw panuje duże zróżnicowanie. Dużo łatwiej otrzymać finansowanie firmom mającym silnych zagranicznych partnerów, albo działającym na dochodowych rynkach. Banki chętnie więc widzą u siebie notariuszy, prawników czy stomatologów, a to przecież mikroprzedsiębiorstwa. Wielu natomiast nie pomagają najsolidniejsze zabezpieczenia.
— Bankowiec nie może patrzeć na firmę przez pryzmat zabezpieczeń, bo te uruchamia się w ostateczności, gdy kredytobiorca przestaje obsługiwać kredyt. Nie możemy z góry zakładać, że klient nie spłaci kredytu. Jest takie stare powiedzenie wśród bankowców — jeśli ufasz kredytobiorcy, to nie potrzebujesz od niego zabezpieczeń, jeśli zaś nie masz do niego zaufania, to po prostu nie udzielaj mu kredytu. Dlatego podstawą decyzji jest właśnie zaufanie do klienta oraz przepływy pieniężne w jego firmie — mówi Dariusz Sobolewski.
Przyznaje jednak, że w przypadku problemów klienta dobrze jest, gdy zabezpieczenie spłaty kredytu pozwala bankowi na pomniejszenie podstawy rezerwy.
Unia nie pomoże
Bankowcy są przekonani, że przystąpienie Polski do Unii Europejskiej nie wpłynie na cenę finansowania mniejszych przedsiębiorstw.
Partnerem strategicznym BZ WBK jest irlandzka Grupa AIB, która stosuje do wyliczenia ceny kredytu własne stopy referencyjne, a nie stawki określone przez bank centralny.
— Wiele banków na świecie określa oprocentowanie kredytu w oparciu o własne stopy referencyjne. W Europie Zachodniej są one zwykle niższe od stawki WIBOR, ale tamte banki pobierają wyższe marże — mówi Dariusz Sobolewski.
Dlatego na spadek ceny kredytów małe firmy nie mają co liczyć.