
Przecenie w Azji poddały się zarówno akcje, jak i obligacje. Osłabiły się też lokalne waluty, którym dramatycznie szkodzi silny dolar. Spośród nich bronił się jen, którego wspierały spekulacje odnośnie możliwej szerszej interwencji na rynku walutowym przez Bank Japonii (BOJ).
Nastroje na azjatyckich giełdach, a także w Australii gwałtownie tąpnęły po tym jak wtorkowa sesja na Wall Street i Nasdaq zakończyła się mocną przeceną. Indeks największych amerykańskich blue chipów Dow Jones IA zniżkował o 3,94 proc. Wskaźnik szerokiego rynku S&P500 stracił 4,32 proc. zaś technologiczny Nasdaq Composite opadł o 5,16 proc.
Stało się tak na skutek negatywnej i wręcz panicznej reakcji inwestorów na publikację danych o sierpniowej inflacji w Stanach Zjednoczonych. Podczas gdy zakładano, ze CPI spadnie, ta nieoczekiwanie wzrosła dynamizując zwyżkę cen w ujęciu rocznym do 8,3 proc. To oznacza, że nadzieje na szybsze poluzowanie polityki przez Fed można odłożyć na półkę.
Oczekiwanie na dalsze mocne podwyżki stóp w USA pchnęły w górę rentowności obligacji i umocniły dolara. Zwiększenie atrakcyjności tych aktywów, wymusiło spadkową korektę na rynkach akcji.
Około godziny 7:45 polskiego czasu indeks tokijskiej giełdy Nikkei spadał o 2,66 proc. Wskaźnik parkietu w chińskim Szanghaju zniżkował o 1,07 proc. Główny indeks giełdy w Hongkongu Hang Seng przeceniany był o 2,49 proc. zaś Sensex w Bombaju 0,69 proc. Korekta w Singapurze sięgała 1,08 proc.
Obronić udało się jenowi, który wcześniej niebezpiecznie zbliżył się do ważnego poziomu 145 za dolara. Pomógł komentarz japońskiego ministra finansów, w którym zapowiedział podjęcie działań mających bronić jena, w tym w grę wchodzi opcja interwencji na rynku walutowym.
Tymczasem bitcoin odnotował minionej nocy spadek o ponad 10 proc., największą zniżkę od czasu tąpnięcia na rynku kryptowalut w czerwcu br.