Odczyty z gospodarki pchnęły w górę rentowności obligacji zwiększając ich atrakcyjność w stosunku, co podkreśla wielu analityków, do już zbyt drogich akcji, które narażone są na poważniejszą korektę.

W styczniu, jak wynika z danych Departamentu Pracy, w amerykańskiej gospodarce poza sektorem rolniczym powstało 200 tys. miejsc pracy, więcej niż prognozowano. Z kolei stawka wynagrodzenia godzinowego w ujęciu rocznym wzrosła o 2,9 proc., najmocniej od czerwca 2009 r.
Zaraz po publikacji tych odczytów rentowność 10-letnich papierów skarbowych przekroczyła poziom 2,8 proc. a traderzy podnieśli zakłady, że Rezerwa Federalna trzykrotnie w tym roku zaostrzy politykę monetarną.
Po dwóch spadkowych sesjach ponownie zaczął rosnąc tzw. indeks strachu, który znalazł się najwyżej od połowy sierpnia ubiegłego roku.
Spośród notowanych spółek warto wymienić sięgającą ponad 5 proc. przecenę walorów Alphabet, spółki matki Google, po tym jak właściciel najpopularniejszej wyszukiwarki internetowej rozczarował swoimi wynikami kwartalnymi.
Zniżkowała też wycena papierów Apple. Inwestorzy zdają się bardziej skupiać na „niepewnych” prognozach koncernu z Cupertino, a nie danych o sprzedaży i planach związanych z rezerwami pieniężnymi producenta iPhone’ów.
Z kolei jednym z jaśniejszych punktów piątkowej sesji były drożejące akcje Amazona. To efekt prezentacji przez największego detalistę internetowego rekordowego zysku o wartości 2 mld USD dzięki silnej sprzedaży i zmianom podatkowym.
Na finiszu sesji indeks blue chipów Dow Jones IA tracił 2,56 proc. zniżkując o prawie 670 pkt. Skala przeceny była najwyższa od tzw. Czarnego Poniedziałku z 19 października 1987 r.
Wskaźnik szerokiego rynku S&P500 zniżkował o 2,13 proc. zaś technologiczny Nasdaq spadał o 1,96 proc.