Eksport eksplodował. Mimo drogiego złotego rośnie najszybciej od dwóch lat. Powodów do optymizmu nie ma jednak wiele.
Ekspansja polskich producentów sprzedających za granicą przybiera na sile. Z najnowszych danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że w kwietniu eksport wzrósł w ujęciu rocznym aż o 31,1 proc. — najmocniej od kwietnia 2006 r. Wygląda więc na to, że eksporterzy nie ucierpieli w wyniku szaleńczego tempa umacniania się złotego. Do czasu — dodają ekonomiści.
Już po świętach
— Zagraniczna aktywność naszych producentów jest ciągle bardzo duża, ale nie aż tak wysoka, jak pokazują dane za kwiecień. Skok dynamiki eksportu to przede wszystkim zasługa kalendarza. W obecnym roku święta wielkanocne wyjątkowo wypadły w marcu, co zwiększyło liczbę dni roboczych w kolejnym miesiącu i miało duże znaczenie dla wyników eksportu — twierdzi Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku.
Optymizmem nie tryska też Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.
— Marzec był dość słaby właśnie z powodu przesunięcia świąt. Dynamika wyniosła 19,1 proc., licząc rok do roku. W kwietniu wartość eksportu mocno wzrosła, ale przeciętnie dynamiki w obu miesiącach były podobne do osiąganych dotychczas. Kwietniowe dane są dobre, ale nie rewelacyjne — uważa Mateusz Szczurek.
— Przy obecnym kursie złotego wobec euro i dolara nagłe przyspieszenie eksportu jest po prostu niemożliwe — dodaje Jacek Wiśniewieski.
Iluzja liczb
Co gorsza, ekonomiści są przekonani, że eksport prędzej czy później przyhamuje. Producenci podpisali z zagranicznymi partnerami kontrakty i muszą je wypełnić, niezależnie od tego, w jakich warunkach działają. Ale silny złoty w końcu odbije się na ich aktywności.
— Doświadczenie z końcówki lat 90. uczy, że dane o eksporcie obrazują faktyczną sytuację z opóźnieniem. Niedługo dynamika będzie słabnąć. Główną przyczyną jest umacnianie się polskiej waluty. Nie pomaga nam też słabnący rozwój gospodarczy u głów- nych partnerów handlowych w strefie euro — twierdzi Mateusz Szczurek.
Może się okazać, że obecne wysokie obroty w sprzedaży dają złudne wrażenie o sytuacji naszych eksporterów.
— Sprzedaż może być wysoka, ale marże z powodu silnego złotego niskie. Duża część naszych producentów może utrzymać atrakcyjność na zagranicznych rynkach tylko dzięki cięciu własnych zarobków. Możliwe, że mimo dobrych danych zysk netto eksporterów będzie niski. Przekonamy się o tym, kiedy Główny Urząd Statystyczny opublikuje rezultaty badania wyników firm po drugim kwartale — mówi Jacek Wiśniewski.
W kwietniu w górę wystrzelił też import — jego dynamika wyniosła 31,3 proc.
— Do Polski trafia więcej towarów, niż jest z niej wywożonych. To pogłębia deficyt w obrotach handlowych i osłabia pozycję firm skoncentrowanych na rynku krajowym. Na szczęście każdy kij ma dwa końce i tani import tłumi inflację — mówi Mateusz Szczurek.