
Jesteśmy od dawna w sytuacji, w której szukamy ucieczki od pieniądza. Można oczekiwać korekt na giełdach, ale nie widać, by banki centralne miały jakiś pomysł na zmianę polityki - mówi Piotr Zagała, dyrektor departamentu inwestycji w BNP Paribas TFI. Jego zdaniem nie ma powodów, by zastanawiać się, czy inwestować w akcje, ale raczej - w jakie. Zwłaszcza że inflacja nie odpuszcza i prędko to się nie zmieni, uważa specjalista.
Impet blue chipów
W sierpniu WIG20 urósł o ponad 4 proc. i w końcu uporał się z barierą 2300 pkt, powyżej której po raz ostatni był w maju 2019 r. WIG natomiast po raz pierwszy w historii znalazł się powyżej 70 tys. pkt.
– WIG20 jest w ostatnim czasie wyjątkowo silny. Nie dość, że nie zważa na słabość rynków wschodzących, to wypada lepiej także od indeksów giełd krajów Europy Zachodniej [DAX i CAC40 zyskały w miesiąc około 2 proc. - red.]. Na zachowanie indeksu największy wpływ mają instytucje finansowe (PKO BP, Pekao i PZU ważą 30 proc.), których siła wynika w głównej mierze z siły banków w Europie Zachodniej. Ich notowaniom nie przeszkadzają niskie rentowności obligacji, a ważniejsze dla inwestorów są wzrost jakości portfela oraz niska wycena. Można się co prawda obawiać powrotu na tapetę kwestii kredytów we frankach, ale dotyczy to PKO BP, a nie PZU i Pekao - mówi Piotr Zagała.
Zarządzający liczy także na to, że do hossy blue chipów dołączą KGHM i PKN Orlen, których notowania zostały w tyle ze porównywalnymi spółkami zagranicznymi. Nadal szybują natomiast kursy Dino Polska i Cyfrowego Polsatu, do czego uzasadnieniem jest poprawa wyników.
– WIG20 jest relatywnie silniejszy od indeksów krajów sąsiednich, ale po rozbiciu na czynniki pierwsze można obawiać się co najwyżej korekty trendu, a nie zmiany kierunku - uważa zarządzający.
Jego zdaniem na notowaniach blue chipów nie będzie istotnie ciążyć zbliżające się posiedzenie Sądu Najwyższego w sprawie kredytów walutowych. Większe znaczenie ma dla mWIG40, do którego należą mBank i Bank Millennium. Oba urosły od początku roku o 100 proc. (dwa razy mocniej niż WIG-Banki) co świadczy o tym, że rynek albo lekceważy sprawę, albo spodziewa się pozytywnego rozwoju wypadków dla banków.
- Uważam że inwestorzy nie mają racji i istnieje duże ryzyko wyroku silnie niekorzystnego dla banków. Dlatego preferowałbym banki, których kwestia ta nie dotknie, jak Pekao czy Alior. mBank i Millennium to inwestycja dla hazardzisty, zwłaszcza po ostatnich zwyżkach - uważa Piotr Zagała.
Uważam że inwestorzy nie mają racji i istnieje duże ryzyko wyroku silnie niekorzystnego dla banków.
Dwie twarze misiów
W dużej mierze dzięki zwyżkom banków (Millennium w miesiąc zyskał 39 proc., mBank 17 proc.) mWIG40 w ostatnich tygodniach wyraźnie bije WIG20 i sWIG80. Ale to nie jedyna przyczyna.
– Największe napływy mają największe TFI, które z racji swych rozmiarów nie kupują małych spółek. Duży fundusz akcji małych i średnich spółek kupuje tylko te ostanie. Coraz wyższe są bowiem wymogi płynnościowe. Dlatego też małe spółki wciąż bywają tanie. Warto szukać liderów, którzy w wyniku wzrostu organicznego będą awansować w indeksach, jak np. niegdyś zrobił to Ten Square Games. Nie udało się natomiast takiej popularności zdobyć Asbisowi, który wciąż jest tani - mówi zarządzający, który przyznaje, że preferuje spółki szanujące akcjonariuszy mniejszościowych, a więc płacące dywidendę. Problem w tym, że - jak zaznacza - wiele z nich znika z giełdy, bo insiderzy widząc jak są tanie, ogłaszają wezwania lub odkupują akcje od instytucji. W ostatnim czasie dotyczyło to np. Radpolu, OEX, Fasingu i Ronsona.
– Ten popyt będzie miał znaczenie, będziemy mogli także liczyć na inwestorów zagranicznych, którzy kupują duże i czasem średnie spółki. W wyniku działania tzw. suwaka na znaczeniu stracą natomiast OFE, które w ostatnim roku wydały sporo pieniędzy na pierwsze oferty publiczne. Jeśli dodatkowo pojawi się “paczka” na Allegro, wówczas fundusze emerytalne całkowicie “zapchają” się akcjami - przewiduje Piotr Zagała.
Cykle modowe
Zarządzający funduszami w BNP Paribas TFI z uwagą obserwuje giełdowe mody na branże lub określone spółki. W ubiegłym roku inwestorzy na wyścigi kupowali akcje spółek z branży gier, dzięki czemu rozrosła się ona do ponad 60 emitentów. Później kapitał napłynął do sektora deweloperów mieszkaniowych, którym sprzyjała inflacja.
– Każda taka moda kończy się jakąś ofertą publiczną, słabo podpartą fundamentami. W gamingu były to oferty spółek Games Operators i Gaming Factory. Teraz wydaje się, że mamy kulminację popularności e-commerce’u, wyznaczoną przejęciem przez Modern Commerce za pieniądze z emisji akcji spółki Moliera2.com. To w głównej mierze operator niedochodowych sklepów stacjonarnych - mówi Piotr Zagała.
Mody lubią jednak wracać po pewnym czasie i dlatego ekspert nie wyklucza, że dzięki np. osiągnięciom PlayWaya i coraz prężniej rozwijającym się małym “fabrykom” gier inwestorzy znów przychylnym okiem spojrzą na gaming. Zwłaszcza, jeśli któryś z międzynarodowych potentatów przejmie polską firmę. Pierwsza jaskółka już jest, choć dotyczyła podmiotu, który ostatecznie na giełdę nie trafił - 1C Entertainment przejąć ma chiński Tencent Holding.
– Jest też szansa na ponowną grę reflacyjną. Dlatego warto kupować spółki posiadające wartościowe aktywa, których cena rośnie wraz z inflacją. Z drugiej strony trzeba będzie coraz bardziej uważać na spadek marż wynikający ze wzrostu wynagrodzeń – coraz mniej możemy wykorzystywać tą przewagę kosztową względem firm z Europy Zachodniej. Jest też kilka spółek zapomnianych, które są zbyt małe, by były popularne, albo skład akcjonariatu grozi podażą. W takich przypadkach najbardziej obawiam się sytuacji, w której szybciej niż zainteresowanie rynku pojawi się wezwanie głównego akcjonariusza - mówi Piotr Zagała.
1. Czy warto się ekscytować rejestrem krótkich pozycji na akcje polskich spółek?
Większość tzw. shortów wynika z zakładów globalnych. My zdecydowanie bardziej wolimy np. australijski White Haven od uzwiązkowionego JSW. Takie zakłady mogą być zamykane w wyniku dobrego zachowania jednego z elementów pary. Mogą być krótkotrwałe i nieistotne. Dlatego nie przykładam do tego większej wagi.
2. Czy jesteście aktywni na rynku NewConnect?
To rynek, na który w ubiegłym roku napłynęło mnóstwo inwestorów uważających, że będą lepiej inwestować niż zarządzający funduszami. Analogicznie wiele osób woli leczyć się na własną rękę niż iść do lekarza. Wiele pieniędzy zainwestowano w balony, które teraz tracą powietrze. Odpływ zainteresowania rynkiem wpłynie również na zachowanie fundamentalnie silnych spółek. Na ten rynek można patrzeć, wyszukiwać perełki, ale osobom z małym doświadczeniem radziłbym tego rynku unikać. Wiele z notowanych tam spółek miało sztucznie nadmuchaną kapitalizację.
3. Na które oferty pierwotne lub wtórne warto odłożyć pieniądze?
Najwięcej emocji może dostarczyć długo zapowiadany i odkładany debiut Techlandu. Czekamy na „paczki” Allegro i Pepco. Lepiej jednak, by ofert nie było za dużo, bo może to wywołać silniejszą przecenę (aczkolwiek w każdej z tych ofert udział wezmą inwestorzy zagraniczni).