Wartość polskiego rynku odzieży wzrośnie w latach 2021-26 o połowę, do 15,9 mld EUR — prognozuje Statista. Wśród przedsiębiorców trudno jednak o wyjątkowy optymizm. Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP (właściciela m.in. marek Reserved i Sinsay), podkreśla, że branża odzieżowa od blisko trzech lat pozostaje pod wpływem nieustannych zmian rynkowych.
— Najpierw pandemia oraz konieczność mierzenia się z lockdownami i zerwanymi łańcuchami dostaw, a w 2022 r. także wojna w Ukrainie odebrały branży poczucie stabilności. To firmy, które w porę dostosowywały się do zmian, wykazały się elastycznością, nie bały się odważnych decyzji i były w stanie odpowiedzieć na zmieniającą się rzeczywistość. Wydaje się, że przewidywalność otoczenia biznesowego nadal pozostanie luksusem — mówi Przemysław Lutkiewicz.

E-commerce lekarstwem na mniejszy popyt
Zdaniem menedżera wszystko wskazuje na to, że 2023 r. nie będzie łatwiejszy i już w pierwszych miesiącach przyniesie wyhamowanie rynku. W efekcie firmy będą musiały zachować zwinność w zakresie rozwoju kanałów sprzedaży, kierunków ekspansji czy organizacji logistyki.
— Niezmienne pozostanie tylko nasze skupienie na kliencie. Z uwagą obserwujemy jego reakcje na zmiany otoczenia i już przygotowujemy się do jego nowych oczekiwań, m.in. dostosowując zatowarowanie do mniejszego popytu. W obecnych warunkach warto naszym zdaniem rozwijać tzw. marki value for money, dlatego mocno stawiamy na ekspansję Sinsaya — twierdzi Przemysław Lutkiewicz.
— Rok 2023 w całym handlu stoi pod znakiem zapytania. Niewiadomą jest przede wszystkim koniunktura rynkowa, trzeba jednak liczyć się z ryzykiem spadku popytu — w znacznej mierze wynikającym ze wzrostu cen i spadku realnej siły nabywczej konsumentów — dodaje Krzysztof Bajołek, prezes Answear.com.
W jego ocenie to e-commerce powinien wyjść z tej sytuacji obronną ręką i nadal prosperować, ponieważ jest m.in. bardziej elastyczny i mniej kosztowny od handlu stacjonarnego, a więc łatwiejszy w rozwoju w czasach niepewności.
— Będzie mu sprzyjać m.in. rozwój nowych technologii oraz społeczne i demograficzne trendy. Coraz więcej będą konsumować milenialsi i przedstawiciele pokolenia Z, a zwłaszcza ci drudzy, którzy dorastali, obcując już z szeroko pojętym e-commerce. Nadążenie za zmianami dyktowanymi przez nowe pokolenie i rosnącą konkurencję będzie szczególnym wyzwaniem w dobie słabszej koniunktury i konieczności spowolnienia inwestycji, ale warto je podjąć — mówi Krzysztof Bajołek.
Jego zdaniem trend umacniania się sprzedaży internetowej jest nieuchronny, niemniej nie oznacza, że handel stacjonarny odejdzie w zapomnienie. Jest potrzebny konsumentom i markom, może się bronić rozwiązaniami omnikanałowymi, a rynek dóbr konsumpcyjnych wciąż wystarczająco rośnie.
Premium w gorszej sytuacji niż luksus
Innym trendem wskazanym przez Krzysztofa Bajołka jest rosnący popyt na drogie marki nawet w czasach kryzysu. Z czerwcowego raportu KPMG „Rynek dóbr luksusowych w Polsce” wynika, że w 2023 r. wartość rynku luksusowej odzieży przekroczy poziom sprzed pandemii. Luksus poradzi sobie jednak lepiej niż kategoria premium.
— Największy wpływ na sprzedaż odzieży z wyższej półki będzie miała kilkunastoprocentowa inflacja. Wzrost cen dotyka w pierwszej kolejności osoby mniej zamożne — marki luksusowe udowodniły większą stabilność przychodów — ale w segmencie premium stanowi poważne zagrożenie. Ubrania tej kategorii nabywają, choćby tylko na specjalne okazje, także klienci o zarobkach zbliżonych do średniej krajowej, a przede wszystkim bardziej wrażliwi na wahania cenowe niż najlepiej zarabiający odsetek społeczeństwa. W okresie spadku realnych wynagrodzeń, a także zwiększonej niepewności związanej z sytuacją geopolityczną skłonność do nadmiernych wydatków na dobra nietrwałe będzie maleć — twierdzi Tomasz Wiśniewski, partner w dziale deal advisory i szef zespołu wycen w KPMG w Polsce oraz Europie Środkowej i Wschodniej.
Tłumaczy, że o ile torebki z najlepszych domów mody są często traktowane jako bezpieczna lokata kapitału, o tyle sukienki droższe tylko o kilkadziesiąt procent od produktów masowych niekoniecznie.
W biżuterii pewniej niż w odzieży
Nieco optymizmu płynie od VRG, właściciela marki jubilerskiej W.Kruk i marek odzieżowych (m.in. Bytom i Vistula). Liczy on, że popyt konsumpcyjny nie załamie się mimo schłodzenia. Podobnie jak LPP ostrożnie podchodzi do zapasów i podkreśla, że wzrost kosztów z każdej strony prowadzi do podwyższania cen i ograniczania promocji w całej branży.
— Rok 2023 przyniesie milenialsom i pokoleniu Z całkowicie nowe doświadczenie, czyli życie w warunkach wysokiej inflacji i ostudzenia koniunktury gospodarczej. To ich reakcje będą warunkowały to, w jakiej kondycji znajdzie się duża część rynku dóbr konsumpcyjnych w nadchodzących latach. W poszukiwaniu bardziej atrakcyjnych ofert będą korzystać przede wszystkim z technologii mobilnych oraz mediów społecznościowych — uważa Janusz Płocica, prezes VRG.
W segmencie odzieży spodziewa się, że z powodu odchudzonych portfeli klienci będą dokonywać mniej zakupów impulsowych, stawiając na sprawdzone marki. W jubilerce natomiast zakłada, że pozostanie ona bardziej odporna na zaburzenia koniunktury, co obserwuje od początku pandemii.
— Liczymy, że konsumenci nadal będą sięgać po wyroby jubilerskie nie tylko jako ozdoby, ale też jako formę ochrony kapitału. Paradoksalnie, okolicznościami sprzyjającymi wysokiemu popytowi na towary luksusowe — złotą biżuterię zdobioną diamentami lub ekskluzywne zegarki — będzie niepewna sytuacja gospodarcza oraz rosnąca inflacja. Drożejący koszt życia przyczyni się jednak do zrewidowania budżetu przez klasę średnią. Efektem może być rozwarstwienie rynku jubilerskiego i spowolnienie w segmencie niskim i średnim — mówi Janusz Płocica.