Notowania euro sięgną na początku przyszłego roku 1,25 USD, przewidują w ubiegłotygodniowej nocie do klientów specjaliści instytucji. To oznaczałoby 6,8-procentowe umocnienie wspólnej waluty w porównaniu z jej obecnymi notowaniami, po czym powinna ona w długim terminie utrzymać siłę. Za takim scenariuszem według Morgan Stanley przemawia powstrzymanie fali populizmu, która zagrażała stabilności Unii Europejskiej. W tegorocznych wyborach w Holandii i Francji populiści ponieśli klęskę, a sondaże przed wyborami w Niemczech faworyzują chadecję kanclerz Angeli Merkel.
- Rynki będą skupiać się na tym, że trzon Unii Europejskiej, czyli Francja i Niemcy, pracują na rzecz jej wzmocnienia, dążąc do reformy, której nie widzieliśmy od wielu lat. To przemawia za strukturalną siłą euro – komentował w rozmowie z telewizją Bloomberg Andrew Sheets, główny strateg międzyrynkowy w Morgan Stanley.
Według banku kurs wspólnej waluty wspierać będzie dalszy popyt na nią ze strony japońskich i szwajcarskich funduszy emerytalnych i ubezpieczeniowych. Te instytucje ograniczają zabezpieczenia przed przeceną euro oraz kupują aktywa w nim denominowane, wynika z noty. Tymczasem duzi gracze spekulacyjni zwiększyli pozycję netto nastawioną na umocnienie euro do najwyższego poziomu od sześciu lat. Dodatkowo za sprawą poprawy danych z gospodarek strefy euro inwestorzy z kontynentu mają teraz więcej argumentów, by kupować aktywa z krajów strefy euro.
W znacznie mniej optymistycznych barwach Morgan Stanley postrzega jednak perspektywy brytyjskiego funta, którego notowania jego zdaniem zejdą do parytetu z euro, czyli osłabią się o 9,1 proc. w porównaniu z obecnymi pułapami. Waluta z Wysp Brytyjskich wróci do przeceny za sprawą słabego wzrostu gospodarczego, niskich realnych rentowności obligacji oraz niepewności związanej z brexitem, wynika z noty.
