Eksport rosyjskiej ropy wzrósł w ostatnim półroczu o 24 proc. To bardzo nie podoba się OPEC, ale Moskwa na razie nie przejmuje się ostrzeżeniami i próbuje się dogadać z Arabią Saudyjską.
W pierwszym półroczu eksport rosyjskiej ropy sięgnął 88,8 mln ton, czyli 3,6 mln baryłek dziennie —podał rząd. Jest to o 24 proc. więcej niż w takim samym okresie roku ubiegłego. Najbardziej wzrósł eksport do 12 republik Wspólnoty Niepodległych Państw, w przypadku krajów europejskich wyniósł on 7,7 proc.
Ekspansja Rosji na rynku ropy naftowej nastąpiła mimo zawarcia w styczniu umowy z Organizacją Krajów Eksportujących Ropę (OPEC). Moskwa zobowiązała się wtedy do ograniczenia przez pół roku swojego eksportu surowca o około 5 proc. Umowa miała na celu podniesienie cen, ale została zerwana w maju. Rosyjski budżet jest w dużej mierze oparty na wpływach z eksportu „czarnego złota”.
Zaniepokojony postawą Rosji OPEC wysłał w ubiegłym tygodniu Alvaro Silvę, sekretarza generalnego, do Moskwy. Niczego jednak on nie osiągnął.
Przyjaźń ze Stanami Zjednoczonymi, które chcą uniezależnić się częściowo od dostaw surowca z Bliskiego Wschodu, jest dla Rosji ważniejsza od dobrych układów z OPEC. Jak w żadnej dziedzinie, w kwestii zwiększenia eksportu ropy na amerykański rynek istnieje absolutna zgoda między rosyjskimi oligarchami i prezydentem Władimirem Putinem.
Rosja stała się w tym roku największym producentem ropy naftowej, choć jako eksporter zajmuje drugie miejsce, po Arabii Saudyjskiej. Wczoraj przedstawiciele tego kraju poinformowali nieoficjalnie agencję Reuters, że są prowadzone rozmowy ze stroną rosyjską. Nie podali jednak żadnych szczegółów. Prawdopodobnie chodzi o ustalenie satysfakcjonującej dla obu krajów ceny ropy, z pominięciem innych członków OPEC.