W ubiegłym tygodniu informowaliśmy, że giełdowe Movie Games dopatrzyło się wielu podobieństw do swojego „Drug Dealer Simulator” (DDS) w światowym hicie „Schedule 1”, którego szacunkowa sprzedaż to już kilka milionów sztuk, i rozważa podjęcie działań prawnych. Sprawa odbiła się szerokim echem na całym świecie, a spółka zapłaciła pewną cenę – społeczność fanów „Schedule 1” masowo zaczęła wystawiać negatywne oceny dla dwóch odsłon DDS-a na platformie Steam. Emocje podgrzało złe przetłumaczenie komunikatu spółki w niektórych mediach, w rezultacie czego część graczy zrozumiała, że Movie Games już złożyło pozew przeciw deweloperowi gry, co może skutkować potencjalnie zablokowaniem jej sprzedaży przez Steam.
W rzeczywistości, jak pisaliśmy przed tygodniem, Movie Games nie złożyło jeszcze żadnego pozwu i nie zamierza interweniować na Steamie. Wychodzi z założenia, że im lepiej sprzedaje się „Schedule 1”, tym lepiej także dla niego.
„Spółka podkreśla, iż jej celem nie jest uniemożliwienie sprzedaży ani rozwoju gry Schedule 1” – informuje Movie Games.
Giełdowa spółka nie zasypia jednak gruszek w popiele. Przez ostatni tydzień prowadziła proces wyboru pełnomocnika w tej sprawie. Wysłała zaproszenia do rozmów do trzech wybranych australijskich kancelarii. Każda z nich odpowiedziała i była zainteresowana współpracą. Ostatecznie zdecydowano się na podpisanie umowy z kancelarią Johnson Winter Slattery (JWS).
JWS przedstawia się jako wiodąca australijska kancelaria znana z doradztwa na rzecz podmiotów gospodarczych i funduszy w zakresie najbardziej złożonych transakcji, sporów i kwestii regulacyjnych. Zatrudnia ponad 450 osób.
W czynności dotyczące DDS zaangażowana ma być m.in. Sophie Dawson, która posiada doświadczenie w egzekwowaniu praw autorskich dla podmiotów z branży gier. W swojej poprzedniej firmie reprezentowała Epic Games w sporze o naruszenie praw autorskich, który zakończył się sukcesem. Z powodzeniem reprezentowała też Take-Two Interactive i Rockstar w głośniej sprawie przeciw nieautoryzowanemu moderowi. Obecnie zajmuje się m.in. egzekwowaniem praw autorskich Sony Music Entertainment w odniesieniu do nagrań muzycznych.
„Udział pani Dawson stanowi gwarancję, że wszelkie podjęte czynności pozostaną w zgodzie z zasadami prawa australijskiego i praktykami stosowanymi w sprawach związanych z ochroną IP w obszarze gier komputerowych” – czytamy w komunikacie Movie Games.
Producent gier jednocześnie wskazał, że będzie dążył do polubownego zakończenia sprawy „w sposób satysfakcjonujący wszystkie zaangażowane strony, uwzględniający poszanowanie obowiązujących praw, w tym zasad uczciwej konkurencji, oraz przy uwzględnieniu praktyk rynkowych, w celu osiągnięcia trwałego, konstruktywnego porozumienia oraz zabezpieczenia interesów zarówno inwestorów, jak i pozostałych uczestników rynku”.
Movie Games zaznaczyło w komunikacie, że deweloper DDS-a nie ma nic wspólnego z podjętymi działaniami.
„Wszelkie decyzje i kierunki działań mające na celu ochronę IP emitenta podejmowane są wyłącznie przez spółkę, natomiast studio Byterunners, odpowiedzialne za produkcję gier związanych z IP DDS, nie jest zaangażowane w rozmowy ani podejmowane kroki prawne”- czytamy w komunikacie.
W Australii wynagrodzenie pełnomocnika nie może być określone jako tzw. success fee, czyli procent od zasądzonej kwoty. Movie Games podało jednak, że w umowie z JWS określono wariantowy charakter wynagrodzenia uzależniony od rezultatów współpracy, który nie wpłynie na bieżącą sytuację finansową spółki. Według osób zbliżonych do firmy bazowo jest to kwota rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych, która może być wyższa w przypadku sukcesu.